„Ile Orłów sprzedano zbyt tanio? Ile Orłów sprzedano zbyt drogo” – to refren pieśni pt. „Orzeł Biały”. Utwór smutny i jakże przejmujący, poświęcony jest jednemu z młodych powstańców Warszawy - Wojtusiowi Zalewskiemu ps. Orzeł Biały.
Jak Polska długa i szeroka takich Orłów Białych były tysiące.
W schronisku pod Turbaczem pracowały takie właśnie „Orły”, a w zasadzie „Orlice”. Szaleńczo odważne, pełne poświęcenia i ideałów. Mowa tu o Anieli Batkiewicz, jej córce Michalinie Batkiewicz-Szczygieł oraz Albinie Stołowskiej z domu Białoń. Dla tych kobiet dla przysięga wojskowa była najważniejsza i to do samego końca.
Nie wszyscy wiedzą, że budynek schroniska pod Turbaczem jest już trzecim z kolei. Pierwsze schronisko wybudowane zostało na Polanie Wisielakówka, ale niestety spłonęło w latach 30 XX wieku. Po nim, staraniem Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Nowym Targu powstało drugie, które zbudowano w miejscu obecnego. Budowlą tą nie nacieszono się zbyt długo. Nie ukończone do końca, zostało spalone przez partyzantów OP AK „Wilk” w listopadzie 1943 roku, gdyż stało się wygodnym punktem wypoczynku i obserwacji dla niemieckiej żandarmerii. Po nim, już po wojnie powstało obecne. Do dnia dzisiejszego, uważny wędrowiec jest w stanie zauważyć w bryle nowego schroniska kształt dawnego obiektu, gdyż stare mury zostały wykorzystane przy budowie obecnego schroniska.
W obszernym hallu schroniska, na prawo od wejścia wisi tablica poświęcona Albinie Stołowskiej z domu Białoń, która kilkaset metrów od schroniska zakończyła swoje młode, 19-letnie życie. Patrzyłem przez kilkanaście minut na wchodzących i wychodzących turystów. Nikt się przed tablicą nie zatrzymał, nikt nie przeczytał tych kilkunastu słów. Tymczasem ze zdjęcia patrzy na nas młoda, uśmiechnięta góralka. Kim była i cóż takiego zrobiła, że jej uśmiechniętą twarz do dnia dzisiejszego można zobaczyć na Turbaczu?