Miejsce wymarzone, ale...

NOWY TARG. Teren nad brzegiem Białego Dunajca - od mostu w ciągu al. Tysiąclecia aż do Szaflar - w planie zagospodarowania przestrzennego jest przeznaczony na cele rekreacyjne. Miejsce piękne i dające spore możliwości zorganizowania wypoczynku. Kłopot w tym, że jedna forma rekreacji - uniemożliwia innym jakikolwiek relaks.

Usytuowanie - zdałoby się - wymarzone: wentylacyjny korytarz z widokiem na panoramę Tatr, bliskość lotniska umożliwiająca oglądanie powietrznych wyczynów szybowników i spadochroniarzy, sąsiedztwo rezerwatu "Bór na Czerwonem" ze wspaniałym mikroklimatem, szeroka, dość równa droga, czyli także duży "wybieg" dla psów towarzyszących spacerowiczom - pisze "Dziennik Polski".

Na obu brzegach można rozpalić ognisko, pogrillować, posiedzieć na kocu w uspokajającym szumie wody. Gdyby jeszcze nie ryki motorów i obawa przed najechaniem - zwłaszcza, jeśli ktoś wywiózł nad Dunajec dziecko w wózku. Ryk silników jest tak uporczywy, że wypłasza ludzi w promieniu kilkuset metrów, a słyszy się go znacznie dalej; niekończące się (często aż do wyczerpania baku) nawroty motorów i najazdy na skarpę - w im bardziej pionowym miejscu, tym lepiej; dla lepszego efektu - rajdy po wałach. Tak wygląda "rekreacja" w dniach i godzinach najlepszych dla wyjścia z domu i odetchnięcia świeżym powietrzem w sąsiedztwie torfowiskowego rezerwatu...

Patrząc z punktu widzenia weekendowiczów, którzy szukają nad Dunajcem wytchnienia, uganiających się na motorach należałoby ze skarpy przegnać.

Tym bardziej, że w nie tak odległym punkcie miasta, po drugiej stronie "zakopianki", blisko komina niedoszłej ciepłowni, znajdują się przygotowane społecznymi i klubowymi siłami tory dla motorów i maszyn terenowych. Tam uczestnicy treningów nie przeszkadzają nikomu. Przy skarpie lotniska odnosi się wrażenie, jakby niektórzy właściciele ryczących maszyn czerpali osobną satysfakcję z przepłaszania wędkarzy, spacerowiczów, psów, ptaków.

Podobne treningi zwykli kiedyś odbywać na skarpie starej oczyszczalni, przy zbiegu Dunajców. Robią to zresztą nadal, choć teraz ulubionym poletkiem ich wyczynów jest lotnisko.

Mimo wysiłków pracowników nadleśnictwa, straży parkowej GPN i policji, motocykliści najczęściej pozostają nieuchwytni. Motory nie mają numerów rejestracyjnych, twarze kierowców skryte są pod kaskami...

Szczegóły: "Dziennik Polski".

bas/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.08.2007 13:00