Marek Donatowicz: "Nie jestem przeciwny organizacji sylwestra, ale Sylwestra Marzeń"

ZAKOPANE. - Nie wiem, czy za playback powinno się w ogóle płacić. To jest udawanie śpiewania. Krew się we mnie burzy - mówił na Sesji Rady Miasta Zakopanego Marek Donatowicz.
Radny podczas czwartkowej sesji zadał pytanie o honorarium, jakie otrzymują artyści występujący na Sylwestrze Marzeń pod Tatrami.

- Mam problem z wysokością gaży jakie otrzymują artyści. To są pieniądze budżetowe, z których też opłacani są nauczyciele. Niektórzy otrzymują wynagrodzenia rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych - mówi Donatowicz.

Radny zaznaczył, że za kilka minut występu artyści dostają tyle, ile nauczyciel musi pracować przez cały rok.

Kontrowersyjne są dla niego także same występy. - Nie wiem, czy za playback powinno się w ogóle płacić. To jest udawanie śpiewania. Krew się we mnie burzy. To jest nie do przyjęcia. Ja też mogę wyjść i z playbacku zaśpiewać - ironizował Marek Donatowicz. Jak wspomniał - "nawet udawanie śpiewania nie wychodziło niektórym artystom, a nieopodal są tacy, co bez playbacku dają radę."

- Na Krupówkach co 200 m śpiewają "Ale ale Aleksandra" i śpiewają na żywo - zauważył i zaproponował, by do występów zatrudnić romskie grupy.

ms/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 10.03.2023 10:37