Wielka wycinka drzew ma uratować torfowiska w Czarnym Dunajcu, ale budzi kontrowersje. "Patrzę na to z niepokojem" (zdjęcia)

-> Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska prowadzi wycinkę drzew i krzewów na torfowiskach wysokich w Baligówce. - Tych wszystkich drzew nie powinno być na torfowisku. One się rozsiały z sąsiednich terenów - mówią przyrodnicy.

-> Niektórzy radni i sołtysi zastanawiają się jednak, czy jest to słuszne działanie. - Czy nie można było zrobić eksperymentu na 10 hektarach, a nie zaraz na stu? Żeby się nie okazało, że nie będziemy mieć ani lasu, ani torfowiska i zniszczymy florę, która tam jest – pyta Józef Bobek, sołtys Odrowąża.
Torfowiska wysokie w Czarnym Dunajcu są unikatem na skalę europejską. Teren jest pod ścisłą ochroną, objęty programem Natura 2000. Część obszarów od lat ulega degradacji. Jeszcze w latach 60. i 70. ubiegłego wieku w niektórych miejscach mieszkańcy zrobili rowy melioracyjne, które miały odprowadzać wodę i istnieją do dziś. Na torfowiskach wysokich zaczęły rosnąć drzewa, które naturalnie nie powinny tu występować.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie rozpoczęła w zeszłym roku prace, polegające na ocaleniu obszarów przed degradacją. W tym celu między innymi wycinane są drzewa i krzewy. Projektem „Ochrona siedlisk i gatunków nieleśnych zależnych od wód” objęty jest teren 108 hektarów w Baligówce w Czarnym Dunajcu. 

Przyrodniczy skarb w Baligówce osusza się i zamiera. Szansą - wycinka

- Chodzi o to, aby poprawić stan siedlisk, które są w słabej kondycji. Wykonujemy działania wskazane w dokumentach planistycznych - w planie zadań ochronnych. Najcenniejsze przyrodniczo jest dla nas torfowisko wysokie z roślinnością torfotwórczą. To żywe torfowisko, bardzo specyficzne i rzadkie. Najcenniejsze i najważniejsze, jeśli chodzi o ochronę przyrody w skali europejskiej. I takie torfowisko jest w Baligówce – opowiadała podczas niedawnej sesji rady gminy w Czarnym Dunajcu Katarzyna Gładysz z RDOŚ, koordynatorka projektu. Wyjaśniała, że z powodu rowów melioracyjnych torfowisko się osusza i zamiera. Zaczynają rosnąć drzewa i obszar przekształca się z mokrego w las sosnowy.

- Skupiliśmy na jednym wybranym fragmencie - na torfowisku Baligówka. Jest to torfowisko zdegradowane, które może się odnowić. Jeśli zostaną wprowadzone prace polegające na usunięciu nalotu odrostu drzew i krzewów, to nie ulegnie degradacji - dodała Katarzyna Gładysz. Podkreślała, że nie jest to masowa wycinka lasów, ale pojedynczych drzew. Całe zadanie ma się zakończyć do 30 października tego roku. Zgodnie z wymogami ochrony – prace mogą być prowadzone tylko w wyznaczonym terminie od września do marca.

- Im dalej na północ, tym zagęszczenie drzew jest mniejsze. Największe drzewa były w części południowej, bo tam torfowisko jest zdegradowane. Tych wszystkich drzew nie powinno być na torfowisku. One się rozsiały z sąsiednich terenów. Wiem, że sprawa wycinania drzew na torfowiskach może być kontrowersyjna. Że może ktoś powiedzieć „przyszli i wszystko zniszczyli”. To nie jest tak. Siedliska torfowiskowe powinny być otwartymi – mówiła Katarzyna Gładysz.

"Bierzecie za to odpowiedzialność"

Józef Bobek, sołtys Odrowąża, przypomniał, że niegdyś kopuły torfowisk były nieporośnięte. Od kiedy powstały rowy melioracyjne, poziom wody zaczął się obniżać. Miało to negatywny wpływ na stan torfowisk, ale tego procesu nie da się już odwrócić. Dodał, że na torfowiskach nigdy wcześniej nie rosły świerki ani brzozy.

- Ja podchodzę do tematu bardzo sceptycznie. Czy nie można było zrobić eksperymentu na 10 hektarach, a nie zaraz na stu? Żeby się nie okazało, że nie będziemy mieć ani lasu, ani torfowiska i zniszczymy florę, która tam jest. Po tym terenie trzeba przecież jeździć. Patrzę na to z zaniepokojeniem, że ponad głowami samorządu wykonuje się takie działania. Z jakim skutkiem, zobaczymy. Próbujmy coś robić, ale nie na stu hektarach. Widzimy, co wychodzi z dyrektywami unijnymi. Napalają się, narzucają, a potem jest wielka chała jak z węglem, ekologią. Nie bądźmy miejscem, gdzie będzie się eksperymentować. Bierzecie za to odpowiedzialność – zwracał się do przedstawicielek RDOŚ Józef Bobek.

”Mam nadzieję, że nam się uda”

Katarzyna Gładysz przyznała, że degradacja pewnych siedlisk jest nieodwracalna. - Ale mam nadzieję, że nam się uda, że jest pewna żywa część torfowiska, na razie zachowana w niezłym stanie i to pomoże nam odzyskać część zdegradowaną. Cały obszar ma ponad 8 tys. ha, więc 100 ha to nie jest duży obszar. Teren nie może być zbyt mały, żebyśmy mogli obserwować efekty prac. Myślę, że wynik będzie pozytywny. Może niekoniecznie za 2 miesiące, ale za rok, dwa, trzy, zauważymy te efekty – odpowiedziała.

Mówiła, że odsłonięcie torfowiska to pierwszy etap działań ochronnych. W przyszłości należy o nie dbać i regularnie usuwać nowe siewki. - Jeśli wspólnie będziecie się starać jako właściciele o utrzymanie torfowiska, to myślę, że nie zaniknie, ale się odrodzi – przekonywała.

W dyskusji na sesji Rady Miasta Czarny Dunajec, która trwała półtorej godziny, głos zabierali również inni radni i sołtysi.
- Trzeba zorganizować wyjazd na torfowiska. Połowa radnych ich nie widziała. Jak zobaczycie, jak to wygląda, to na połowę pytań będą odpowiedzi. Połowa radnych zabiera głos na temat terenów, które ich nie dotyczą. Torfowiska to Czarny Dunajec, Załuczne, Odrowąż i Wróblówka – stwierdził na koniec radny Kazimierz Dzielski.

- Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda pozostawione torfowisko, gdzie drzewa rosną samorzutnie, to za zakładem torfowym jest taki obszar. I tam już torfowiska nie da się przywrócić. Zmieniły się warunki glebowe. W Naturze 2000 chronione torfowisko wysokie jest siedliskiem priorytetowym. Drzewa na torfowisku wysokim rosnąć nie powinny – podsumował Michał Jarończyk, sekretarz Urzędu Miasta w Czarnym Dunajcu.

W Małopolsce, oprócz Baligówki, podobny program został przeprowadzony na torfowisku Wielkie Błoto w Puszczy Niepołomickiej oraz Jadowniki Mokre na północ od Tarnowa.

Monika Para-Miśkowiec

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.05.2023 13:10