Udany i... zakorkowany Piknik Lotniczy w Nowym Targu. Plusy i minusy imprezy (zdjęcia)

Czy jest jakiś pomysł, żeby Nowotarski Piknik Lotniczy pozostał świetną i widowiskową imprezą, a przestał być komunikacyjnym koszmarem? - pytali w niedzielę goście imprezy.
Wśród publiczności powtarzała się opinia, że trzeba coś z tym zrobić. Największym problemem był dojazd wąską ulicą Lotników na miejsce imprezy. Choć na lotnisku było sporo miejsc parkingowych, to ulica dojazdowa była notorycznie zakorkowana, wyjazd z lotniska trwał i godzinę, a tłum pieszych, przeciskających się między samochodami, tylko utrudniał sprawę. Wydaje się, że nawet chodnik w dużym stopniu poprawiłby sytuację, bo spacer od Biedronki wąskim poboczem, szczególnie rodzinny, nie należał ani do miłych, ani do bezpiecznych. Albo być może należałoby całkowicie zamknąć ulicę Lotników dla samochodów, stawiając jedynie na ruch pieszy. Do Morskiego Oka nie można przecież dojechać samochodem, ale docierają tam tłumy. Może tak trzeba zrobić na pikniku - wygodne dojście, a nie uciążliwy dojazd. Na początku drogi spotkaliśmy wielu kierowców, którzy rezygnowali z dojazdu na lotnisko i udziału w imprezie, właśnie z tego powodu.





Co do samego pikniku lotniczego - trudno mieć większe zarzuty. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Choć do tego wyjątkowego, spektakularnego pikniku z 2019 roku, kiedy nad miastem przeleciał F-16, a lotnisko roiło się od gwiazd lotnictwa, troszeczkę zabrakło, to w dzisiejszych realiach, gdy o sponsorów szczególnie trudno, Nowotarski Piknik Lotniczy był imprezą udaną, która podobała się publiczności.

Mało było wojska - śmigłowców i samolotów - które przez lata przyciągały tłumy na nowotarskie lotnisko. To jednak była atrakcja z wyższej półki.

Niekwestionowaną gwiazdą pokazów był mistrz świata Łukasz Czepiela. To pilot, którego umiejętności budzą powszechny zachwyt. Gdy leci niczym strzała prosto w górę, potem spada, koziołkuje w powietrzu, jak gdyby stracił kontrolę nad maszyną, potem wyłącza silniki i leci w dół niczym kamień w wodę, a potem podrywa się w górę - publiczność wstrzymuje oddech i po chwili wypuszcza powietrze z westchnieniem zachwytu.

[YOUTUBE]KJpEVwLZvCM[/YOUTUBE]

Ciekawostek lotniczych było więcej - szybowiec Wrona, Boening Stearman czy legendarny Wiedeńczyk, do którego, do zwiedzania, ustawiała się kolejka. Publiczności podobała się bitwa powietrzna urządzona w niedzielne popołudnie przez grupę pilotów ze Słowacji, z efektownymi bombardowaniami i efektami dźwiękowymi imitującymi prawdziwą strzelaninę. Dobrą robotę robi Maciek Dominiak i jego śmigłowiec Bolkow BO-105.

Poza tym w Nowym Targu pokazali się i piloci, i grupy, które można spotkać na wielu imprezach lotniczych w Polsce.

Być może sposobem na przyciągnięcie do Nowego Targu większych atrakcji i gwiazd, choćby F-16, byłoby wprowadzenie biletów, co jest już standardem na większości uznanych pikników lotniczych (Radom, Leszno, Świdnik).

W przerwach między pokazami dla publiczności przygotowano pokazy, loty widokowe, loty balonami, a na koniec każdego dnia koncerty. Był nawet ślub pary, która postanowiła związać się na całe życie na pokładzie Wiedeńczyka.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 10.07.2023 11:45