Jachymiak: "Liczyliśmy, że posłanka Paluchówna będzie ujadać pod kinem..."

FELIETON. - Drodzy Czytelnicy, a szczególnie miłośnicy Kina przez duże K! Na wstępie chciałem podziękować Panu Tadeuszowi Morawie. Nasz nowotarski pasjonat historii, taki Wincenty Kadłubek, stwierdził dzisiaj, że tę Holland trza by wsadzić. Od czasu konfliktu z niejakim Widejką nie słyszałem by takie gromy ciskał. To samo Wuc Narodu i jego długopis. Jadą po niej strasznie – pisze Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były wicestarosta nowotarski i polityk Platformy Obywatelskiej.
- Dziękuję też Panu Adamowi Rapaczowi, że umożliwił prawie natychmiastowe obejrzenie filmu Zielona Granica, z którego powodu ta awantura. Zarzucają autorce nienawiść do kraju. Większość z tych krytykujących filmu na oczy nie widziało, bo oficjalnie wszedł na ekrany dziś. Więc albo krytykują coś, czego nie widzieli, albo wykradli kopię. O czym zresztą głośno się mówi…

Te protesty przypominają historię dojarek z sowieckiego kołchozu Czerwona Gwiazda, które protestowały przeciw Archipelagowi Gułag Sołżenicyna. Nie mogły go jednak przeczytać, bo: 1.jakby czytały takie książki, to by nie były dojarkami, 2.książka była w Rosji sowieckiej zakazana. Niemniej one protestowały. Miłość do ojczyzny nie zna barier.

Ale do rzeczy… Mimo że w kinie spotkało się kilku znajomych, to mieliśmy niedosyt. Liczyliśmy, że posłanka Paluchówna, będzie ujadać pod kinem do tuby i wtedy podjedzie policja i ją sponiewiera. Nic z tego. Liczyliśmy, że Pan Adaś pęknie i da widzom tabletkę uspokajającą przygotowaną przez rządową propagandę. Nic z tych rzeczy….

Film, co częste u Holland, polityczny. Na pograniczu fabuły i dokumentu. Są prawdziwe nazwiska i nagrania polityków. Czarno biały. Taka moda. Trochę schematyczny, ale muszę przyznać, że reżyserka dobrze oddała różnorodność tzw. polskiego charakteru.

Właściwie jest o łamaniu prawa na granicy polsko białoruskiej poprzez stosowanie tzw. push – back’ów. Polegają na tym, że osobnika, który przekroczył nielegalnie granicę, siłą przenosi się tam skąd przyszedł. Zachowanie może i logiczne, jest niezgodne z prawem i polskim, i europejskim. Człowiek na polskiej ziemi podlega polskiemu prawu, a to daje uciekinierom pewne przywileje. Mogą starać się o azyl, nie wolno ich bić itp.

Niemniej u nas i na innych rubieżach Europy zasady te nie są przestrzegane. Unia E w tym filmie dostaje po łapach. Podobnie jak Białorusini. Przedstawieni są jak ostatnie bydlaki. Z Polakami inaczej. Straż graniczna przedstawiona jest kontrastowo. Brutalna na granicy białoruskiej, a do rany przyłóż na ukraińskiej. Ci sami ludzie, różne zachowania.
Bo żołnierze mają przechlapane. Muszą wykonywać rozkazy i nie da się inaczej. Mieli robić push – back’i, to robili.
Czasem wcześniej nakarmili, napoili, czasem nie mieli czasu. Dziura w zasiekach i wio na Białoruś. Tam ludzi okradano i bito po raz kolejny, dziura i do Polski. Podczas tej ścieżki zdrowia było, że ktoś umierał…

Nasi pogranicznicy reagowali różnie. Z jednych wychodziły świnie, inni zapijali, a jeszcze inni pomagali jak mogli. Normalni ludzie! Jak ja się cieszę, że Holland nie narysowała żołnierskich ikon. Prawdziwe ludzkie reakcje w obliczu głupich rozkazów… Nie wiem co w tym antypolskiego.

Film ciekawy, ale na pewno nie najlepszy naszej wielkiej reżyserki. Mój nr 1 to „Gorejący krzew”, czeski tryptyk o Janie Palachu i tym co wydarzyło się po jego samospaleniu. Bo Pani Agnieszka kończyła reżyserię w Pradze, a w ogóle to już jest od dawna gwiazdą międzynarodówą. Żeby nie było, że jestem zapatrzony, to film Pokot nie bardzo mi się podobał. A Janosik to była katastrofa! Czemu wtedy nikt nie protestował?

W trudny okres reżyserka się wstrzeliła. Nie dość, że wybory są, to jeszcze akurat wyszło, że ci emigranci nie musieli się szarpać i umierać na granicy. Mogli zapłacić komu trzeba, wyszłoby taniej, a o komforcie i bezpieczeństwie to już nie ma co gadać. Pisowskie cwaniaczki ze wszystkiego dutki wyciśną…

Tyle, wystarczy… bo już przekroczyłem ramy uzgodnione z red. Miśkowcem.

Niemniej jak ktoś by chciał czytać tę recenzję dalej, to zapraszam.

*

Nurtuje mnie taka sprawa… Od XV w. państwa europejskie prowadziły wojny jak Putin. Zajmowały niepodległe kraje, zabijały ludzi, przejmowały władzę, majątki, zmuszały do niewolnictwa. Kraje te nieraz doprowadzano do ruiny, toczą się tam wojny i jest bieda. Europa niby już jest inna, ale ludzie ciągle giną. 30 tysięcy w kilka ostatnich lat. Chcą do Europy, a ona ich nie chce. Okradła, sponiewierała i już nie chce. Europejskie demokracje dumne są, że zwróciły temu i tamtemu wolność. A co z naprawą szkód? A rewizyta się nie należy?

Odezwie się głos, że my nie mieliśmy kolonii. Zgoda. Ale mocno zasiedliliśmy europejskie zdobycze. Nam wolno było emigrować. Innym nie. Arabowie mogli przepuścić armię Andersa. My nie możemy. Ludzie to by się nawet zgodzili. Ale rządzą nami moralne karły, jak mawiał pewien Profesor…

Jeden z moich przyjaciół żachnął się, czego ta Holland nie nakręci filmu o rodzinie Ulmów. Może nakręci. I na pewno będzie to film sto razy lepszy niż guana finansowane przez ministerstwo kultury. Wszak reżyserka jest żydówką i na pewno ma wielki szacunek dla ludzi, którzy ratowali jej braci. Ale w filmie są Ulmowie, tylko dzisiejsi. Polacy. Mają pod górkę z władzą, ale udaje się im odnieść drobny sukces. I to jest jedyna chwila, kiedy na filmie można się uśmiechnąć. Bo jest bardzo naturalistyczny. Anus mundi. Dla osób o mocnych nerwach. Pozostaje po nim kac. Raczej nie do obejrzenia powtórnego. Ale gorąco polecam choć jeden raz. Zanim się zabierze głos.

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 23.09.2023 11:04