Niedopałki papierosów, szklane butelki, a nawet części bielizny znajdują wolontariusze sprzątający Tatry. "Można się zdziwić, co ludzie zostawiają w krzakach"

Na tatrzańskich szlakach często spotkać można osoby z logiem Tatrzańskiego Parku Narodowego i dopiskiem “wolontariusz”. Część z tych osób wynosi z gór to, czego innym się nie chce. - Można się zdziwić, co ludzie zostawiają w krzakach lub pod kamieniem. To nie przestaje istnieć jak się schowa. Ktoś to musi zebrać - mówi Jan Warisz z Krakowa, który w Tatrach działa jako wolontariusz.
Nie wszyscy turyści, którzy wchodzą w góry idąc podziwiać piękne widoki zostawiają górskie szlaki w takim stanie jak je zastali. Wiele osób mimo zakazu pali papierosy, a później niedopałki wyrzuca. - Mimo, że są piktogramy, bo ludzie w dzisiejszych czasach już przestali czytać, to palą i twierdzą, że nie widzieli, że nie wiedzą. W większości gaszą, ale są też tacy, co mówią, że tylko dopalą. Są też tacy, którzy chcą pety wrzucić do worka. Zupełny brak kultury i odrealnienie. Niektórzy nie wiedzą gdzie się znajdują - mówi o tym jak reagują turyści łamiący zakaz palenia Adam Nieszporek ze Szczecina.

Niedopałki papierosów, to najczęstszy widok na tatrzańskich szlakach. Zdarzają się także inne śmieci. - Czasami zdarzają się wyjątkowo mało spodziewane śmieci, które można spotkać w drodze. Np. są to części bielizny. Wydawałoby się, że ciężko się bez niej obejść, a jednak okazuje się czasem zbyt dużym ciężarem - mówi z ironią Jan Warisz z Krakowa.

- Najgorsze są te perfidne śmieci, które wyrzucane są z premedytacją jak butelki. Wcześniej zmieściło się w plecaku, a schodząc już się nie mieści - zaznacza Jula Rozenbajgier z Wrocławia. - Dużo jest szkła. Jest to jednak wbrew grawitacji. Skoro na Giewont można wnieść pełną butelkę, to opróżnioną, która mniej waży ciężko jest ją znieść - dziwi się zachowaniu turystów Adam Nieszporek ze Szczecina.

Na szczęście chętnych do zadbania o to, żeby Tatry nie zamieniły się w popielniczkę dla palaczy i śmietnisko jest wielu. Chodząc po górach zbierają to, czego nie powinno tam być. -
Łączymy przyjemne z pożytecznym, czyli chodzimy po Tatrach i sprzątamy. Czasem trochę się wygłupiamy i mamy zabawę w kto znajdzie największego śmiecia. Większość śmieci, to głównie pety, papierki po batonikach i dużo chusteczek. Najgorsze są butelki. One dużo ważą i ciężko potem to znosić - mówi Magdalena Jaworska z Rumii

Wszystkie śmieci znalezione przez wolontariuszy najpierw lądują w workach, a następnie w plecakach, żeby ułatwić ich znoszenie. Niestety cały czas jest ich bardzo dużo jak na miejsce, w którym są znajdywane. - Dużo jest tych worków. Ostatnio byłam w zeszłym roku i już zapomniałam ile tego codziennie się znosi. Niestety nic przez ten rok się nie poprawiło. Cały czas jest tak samo - mówi Jula Rozenbajgier.

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 24.10.2023 19:09