Stanisław Kułach rezygnuje ze startu w wyborach na burmistrza Nowego Targu. Przynajmniej w tych

Jako pierwszy zapowiedział swój start w wyborach - prawie dwa lata temu, 1 kwietnia 2022 r. Termin rejestracji komitetów wyborczych minął, a on swojego nie zgłosił. Co się stało ze Stanisławem Kułachem i dlaczego nie będzie go na liście wyborczej w kwietniowych wyborach? W rozmowie z Podhale24 mówi krótko: "Człowiek nie da rady się rozdwoić". Ale poznaliśmy też dłuższą odpowiedź.
Otrzymaliśmy informację, będącą wyjaśnieniem niedoszłego kandydata "dlaczego jego nazwiska zabraknie na liście podczas kwietniowych wyborów, czy zamierza wystartować w kolejnych i czym będzie się zajmował podczas najbliższej kadencji".

"Faktycznie, jako pierwszy zadeklarowałem się wziąć udział w wyborach na burmistrza - to jak miastem kierował Grzegorz Watycha mi nie odpowiadało, a ponieważ był on głuchy i na głos mieszkańców i na moje sugestie, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i zamiast burmistrza krytykować, samemu zostać burmistrzem i zrobić to wszystko, czego on nie potrafił a co jest konieczne dla tego miasta. W chwili, gdy postanowiłem wziąć udział w wyborach, byłem dyrektorem oddziału kancelarii prawnej. Gdybym wygrał wybory, z pewnością ta kancelaria zastąpiłaby mnie kimś innym. Teraz jednak prowadzę własną kancelarię. Zostając burmistrzem musiałbym ją zamknąć, bo tego wymaga prawo. A zgłasza się do niej wielu klientów, których sprawy wciąż trwają. Dla nich są to sprawy wyjątkowo ważne: dotyczą ich dzieci, pracy, biznesów, majątków rodowych... Moja wygrana w wyborach oznaczałaby, że tych ludzi którzy zaufali mi i mojej firmie - zostawiłbym samych, musieliby szukać sobie adwokata, na nowo wtajemniczać kogoś w swoje problemy, nierzadko wyjątkowo osobiste. Dlatego najpierw muszę się wywiązać z tego co obiecałem swoim klientom, a dopiero potem mogę obiecać mieszkańcom Nowego Targu co dla ich miasta zrobię i wywiązywać się z obietnic dotyczących Nowego Targu" - wyjaśnia Stanisław Kułach.

Ale dodaje, że... wystartuje w kolejnych wyborach.

"Ludzie będą widzieli wtedy, że nie zostawiam ich samych, tylko z ich problemami walczę do końca. A w między czasie - bez względu kto zostanie burmistrzem - będę się przyglądał temu co robi. Jeśli będę miał na coś lepszy pomysł to się nim podzielę. Nie chodzi o to, aby widzieć jak ktoś coś robi i wtedy milczeć, a potem krzyczeć, że można byłoby to zrobić lepiej, tylko abyśmy wspólnie debatowali nad tym co zrobić z tym miastem i faktycznie popychali je ku dobremu. Zresztą mi też takie podejście pomoże w kolejnych wyborach, bo będę mógł pokazać mieszkańcom, że mam pomysły, że część z nich zrealizowano i że dały konkretne efekty dla Miasta. Taki nowy rodzaj kampanii na Podhalu: zamiast krzyczeć że inni kandydaci są gorsi, to pokazać, że samemu się ma pomysły które pomogą mieszkańcom. Tego jako mieszkańcy potrzebujemy, ponieważ jak dotąd w kampanii sypią się same szczytne obietnice, ale za żadną z nich nie stoi recepta jak konkretnie ją zrealizować, więc zapewne na etapie obietnic wyborczych one pozostaną" - podsumowuje.

Krystian Kaczmarczyk, opr. s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 01.03.2024 15:22