Maciej Jachymiak: "Płoty nowotarskie zakwitły twarzami samców alfa i kobiet z żurnali"

FELIETON. "Drodzy Czytelnicy! Wiem, że nie czytacie obecnie moich felietonów. To kampania wyborcza i lepiej nic nie czytać, bo się można dać nieźle nabić w butelkę. Ale dla wąskiego grona niepoprawnych fanatyków oraz nieprzejednanych hejterów coś maźnę" - pisze w swoim cyklicznym felietonie Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
Bo smutno jest. Burmistrz Waldek się wypalił. Kiedyś to chodnik wyrównał, deskę na wiacie przybił, buta klientowi wsadził do prawidła. A teraz co? Mówi, że nie ogarnia nawet, żeby trochu śmieci pozbierać. Panci (uff!) nie słychać… A sam Pan Bu (kampania, nie wolno wymieniać!) też przygasł. Erotyki przestał kręcić. Obchód zrobił swoich osiągnięć, ale po kwadransie już wszystko obejrzał…

Energię ulecianą (może jej nigdy nie było?) przejął inny Kandydat. Posprzątał z uśmiechem na twarzy. Ale wtedy z różnych stron Miasta zaczęły nadchodzić prośby, czy by i tam nie posprzątał… Chciał, to ma już wiosenną robotę…

A zaś trzeci aspirant, nazwijmy go „Gorbi”, poszedł w góry. Tam na razie wprowadza głasnost i pierestrojkę.

Są jakieś tam podchody w sieci, ale tak, to słabo… Jeno płoty nowotarskie zakwitły twarzami samców alfa i kobiet z żurnali. Nawet mi wydrukowali plakat. Choć prosiłem, żeby nie robić. Nie ma kto wieszać, a jestem obecnie ciut niesprawny. Koledzy z Małego Weekendu obiecali, ale… Ich obietnice jak Naszej Watahy. Posiedzieć, pobawić się, pierwsi. Ale poza tym marnie…

I jeszcze Podhale odpadło… Udało mi się dotrzeć na ostatni mecz, ale czułem, że coś pójdzie nie tak. Tłumy, piękna oprawa. A jednak nie da się tak nagle wyjść z kichy jaka była w ostatnich sezonach… Niemniej nadzieja jest. W klubie mówią, że ekipa Watahy już na walizeczkach. A my na razie świętujmy polską specjalność: honorową porażkę.

*
Choć może to nie na miejscu, to wspomnę jeszcze jedną, zupełnie nieśmieszną wiadomość z ostatnich dni. Zmarł Franciszek Szlaga. Znaliśmy się lata. Mieszkał na Zawadzkiego (teraz Suskiego). Trudny teren. Rządzili tam Korwin i reszta. Ale Pan Franek był z innej bajki. Miły, uczynny. Jak byłem w Radzie Miasta, on był w powiecie. Razem z Zuzanną Rogowiec i Cecylią Mąką stanowili Ligę Polskich Rodzin. Szalone czasy…

Pan Franek kiedyś spotkał mnie przy kościele i mówi tak: Panie Maćku, pan się nie przejmuje tymi głosowaniami… Tak to jest. Ale ja pana lubię i modlę się za pana…

W tym samym miejscu spotkała mnie kilka lat później dr Małgosia Smirnow. Judym w spódnicy. Powiedziała tylko, że jej przykro, przytuliła i zrosiła mnie łzami.
Czasem trudno być osobą publiczną…

Módlmy się za Pana Franka. Choć on akurat, to raczej poszedł prosto do nieba…

Maciej Jachymiak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 17.03.2024 18:32