Obrazy Mariana Gromady

ZAKOPANE. W sobotę 14 stycznia w kościele Ojców Jezuitów na Górce zorganizowane zostanie kolejne wydarzenie w ramach Ignacjańskich Spotkań ze Sztuką. Tym razem będzie to wernisaż prac Mariana Gromady z cyklu "Jedni drugich brzemiona noście".
Msza Święta o godz. 18.00, a po niej OBRAZY - SŁOWA – MUZYKA.
Spotkanie uświetni Pan Jakub Bachleda – Szeliga, który zagra na gitarze klasycznej II Sonatę Skrzypcową Jana Sebastiana Bacha.


A oto moje refleksje związane z tematem wystawy:
Pokora i władza
Pod koniec dwudziestego wieku poproszono mnie o namalowanie obrazu do ołtarza w nowo zbudowanym kościele pod wezwaniem św. Brata Alberta. Zastanawiając się nad realizacją obrazu doszedłem
do przekonania, że święty Brat Albert z pewnością nie rozdawał chleba mając na względzie swój triumf. Przeciwnie, dawał go pełniąc posługę drugiemu człowiekowi. Uznałem więc, że najlepszym sposobem na przedstawienie idei służby będzie obraz świętego klęczącego przed biedną staruszką i obmywającego jej nogi. Temat obrazu miał nawiązywać do wydarzenia biblijnego, w którym Jezus obmywa nogi apostołom. Ksiądz proboszcz który zlecił mi wykonanie obrazu wahał się przed podjęciem decyzji, raz chciał obraz świętego pokornego, to znowu odchodził od niego na korzyść klasycznej sceny, w której święty stoi trzymając chleb w rękach, a biedni oczekują poniżej i proszą. Opowiedziałem o moim pomyśle na obraz oraz o wątpliwościach proboszcza choremu już wtedy księdzu prof. Józefowi Tischnerowi, którego odwiedziłem w jego domu w Łopusznej. Zainteresowany opowieścią powiedział: „Maluj, znajdziemy inny kościół dla obrazu”. Tischner szybko zrozumiał symboliczną sytuację, w której z jednej strony artysta chce namalować obraz, na którym święty w pozycji służebnej wyraża swoją posługę, z drugiej urząd, który chlebem nakarmi, ale tylko wtedy, gdy ludzie poproszą. Maksymalnie upraszczam bardzo skomplikowany temat na potrzeby tego krótkiego tekstu. Tischner zainspirowany moją relacją napisał artykuł do Kultury Paryskiej, która jeszcze była wydawana. Przeczytałem go dostrzegając niewielkie różnice pomiędzy nim, a moją opowieścią. Zgodziłem się na interpretację ks. prof. Tischnera, mając szacunek do jego wolności twórczej. W tym również czasie Tischner rozpoczął książkę pod tytułem „Ksiądz na manowcach” wplatając na początku wątek dwóch skrajnych postaw: artysty i urzędu.
Minął miesiąc od mojej rozmowy z Tischnerem i nagle otrzymałem wiadomość od księdza proboszcza: „Proszę malować obraz świętego pokornego”. Podczas kolejnego spotkania z Tischnerem opowiedziałem o tej niespodziewanej decyzji. Zapytałem, czy może rozmawiał z proboszczem i przekonał go, dodał otuchy. Tischner zaprzeczył i powiedział „Tak miało być”. Te słowa często wypowiadał w mojej obecności, kiedy nie można było racjonalnie wytłumaczyć niektórych zdarzeń. Wahania nastrojów wokół obrazu utrudniły mi bardzo pracę i to chyba odcisnęło piętno na jego jakości.
W dwutysięcznym roku kardynał Franciszek Macharski poświęcił obraz, który został zawieszony w głównym ołtarzu, podważający obowiązujące wtedy w kościele przekonanie. Według Biblii, podczas wydarzeń Wielkiego Czwartku Jezus obmył nogi apostołom – mężczyznom, a nie kobietom. Czternaście lat po mojej realizacji Papież Franciszek w roku 2014 obmył nogi kobiecie – uchodźcy. Tym gestem dał Kościołowi do zrozumienia, że Jezus obmywając nogi apostołom, obmył symbolicznie nogi każdemu z nas.
Mam wielką satysfakcję, że wyprzedziłem w tej kwestii decyzję Papieża Franciszka. Nie wiem dlaczego kardynał Franciszek poświęcił obraz niezgodny z panującą wtedy w kościele tradycją. Mogę tylko znów posłużyć się powiedzeniem Tischnera: „Tak miało być”. Poświęcony już obraz rozpoczął swoje codzienne życie w parafii. Słyszałem różne opinie. Jedni odnajdywali w nim istotę chrześcijaństwa, inni chcieli doprowadzić do wymiany obrazu, choćby tylko dlatego, że pozowała mi żyjąca wtedy jeszcze staruszka, raczej pogardzana przez wieś. Imię Franciszek jest być może jakimś tajemniczym kluczem, który łączy historię obrazu: proboszcz Franciszek pokonujący swój lęk, kardynał Franciszek poświęcający obraz wbrew panującym wówczas zasadom w Kościele i wreszcie Papież, który przybrał imię Biedaczyny
z Asyżu, po latach przełamujący jawną niesprawiedliwość względem kobiet i obmywający im nogi.
Obecna wystawa jest w pewnym sensie kontynuacją tematu sprzed lat. Dwa obrazy, które namalowałem, przedstawiają Papieża Franciszka obmywającego nogi uchodźcom, również kobietom. Moimi obrazami chciałbym z całą mocą powiedzieć, że taki właśnie Kościół w służbie biednym jest mi najbliższy.
Marian Gromada

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 14.01.2017 19:00