Zakopane: urna wyborcza jak… akwarium. Majcher karmi rybki Walczaka

Dwie konferencje dwóch kandydatów na burmistrza, obopólne zarzuty, pozew złożony do sądu przez starostę, a do tego rybki, pozostawione w urzędzie miasta przez Walczaka, które karmić musi Majcher. Kampania wyborcza w Zakopanem sięgnęła dna… akwarium.
Miała być - jak pod koniec października, decydując się na kandydowanie, deklarował Jan Gąsienica-Walczak - „przyjazna, męska konkurencja”. Jest przedwyborczy czarny „pijar”, choć ani jedna ani druga strona nie ma najmniejszego zamiaru się do niego przyznać.

Zaczęło się w czwartek „Białej Izbie” od konferencji prasowej Jedności Tatrzańskiej, w której uczestniczyło dwóch niefortunnych kandydatów na burmistrza - Jerzy Zacharko i Tadeusz Majoch, aktualny kandydat Jan Gąsienica-Walczak i stary-nowy starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski.

Makowski o Orawcu

Starosta najpierw mówił o trosce, ale i nadziei na rozwój miasta, porozumieniu, szczerych rozmowach i wspólnym rozwiązywaniu problemów, a następnie poinformował dziennikarzy o pozwie do sądu z oskarżenia prywatnego przeciwko Wojciechowi Orawcowi, szefowi Porozumienia Orła Białego i redaktorowi naczelnemu kwartalnika „Placówka”. - W szeregu artykułów przez wiele lat znieważał i pomawiał mnie - mówił Andrzej Gąsienica-Makowski. - Nigdy nie chciałem iść do sądu, niemniej jednak po latach upokorzeń, wyszydzania, nękania mnie i mojej rodziny przyszedł czas, by osoba chcąca tworzyć politykę lokalną opartą na nienawiści - stanęła przed sądem (…). To zajadłe pisemko atakowało całą góralszczyznę.

Po tej informacji nastąpił atak na Janusza Majchra. - Ze zdziwieniem przeczytałem informację, że burmistrz Janusz Majcher z satysfakcją przyjmuje poparcie tej osoby (Orawca - przyp. red.) - mówił Makowski. - Jak można, za jaką cenę, o co chodzi, że aż takie poparcie jest potrzebne? Jaki problem, jakie sprawy pan chce rozwiązać przy takim poparciu? Jak będzie pan mógł spojrzeć mi w oczy czy podać rękę? Jeżeli chce pan mieć współpracę ze starostwem, gminami, stowarzyszeniami, radą miasta - to tak nie można. Czy chce pan budować przyszłość na jątrzeniu i niezgodzie? Zakopane znalazło się poprzez takie działania na mętnej drodze samorządowej działalności. Ja bym się martwił, gdyby coś dobrego powiedział o mnie pan Orawiec (…) Nic nie zbudujemy na nienawiści i jątrzeniu, my takim działaniem nie pohańbiliśmy się w całej tej kampanii wyborczej - zapewniał starosta. W swoim czwartkowym wystąpieniu Gąsienica-Makowski stwierdził też, że współpraca z Januszem Majchrem nie była najlepsza, co zaprzeczało jego własnym słowom sprzed kilku miesięcy. Zapytany, dlaczego zmienia zdanie, odpowiedział, że nie chciał psuć projektów, które były wspólne dla miasta i starostwa, a także że… nie był to czas wyborów.

Siedzący obok starosty Jerzy Zacharko, od wtorku przewodniczący Rady Miasta Zakopane i obecny sojusznik Jedności Tatrzańskiej, której głosami został w radzie wybrany, w temacie Wojciecha Orawca się nie wypowiadał. Mimo że jeszcze niedawno w konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości oraz Solidarnego Zakopanego uczestniczyli obaj panowie, a POB weszło w koalicję z PiS i z jego listy wystawiło swoich kandydatów do Rady Powiatu Tatrzańskiego. Teraz układ sił w mieście sprawił, że obaj stanęli po dwóch stronach barykady.

Walczak o Adwencie i Zielonej Górze

- Nie przyjąłem w kampanii chodzenia od domu do domu, bo jest Adwent, bo ludzie powinni mieć spokój - mówił podczas czwartkowej konferencji Jan Gąsienica-Walczak, czyniąc wyraźną aluzję do kampanii Janusza Majchra. - Przyjąłem inne formy i myślę, że dobre, bo takie mam głosy od ludzi. Następnie kandydat „Jedności” na burmistrza poinformował, że podczas wczorajszego spotkania z mieszkańcami Pardałówki uzyskał zapewnienie od właścicieli pensjonatów, że chętnie przyjmą do siebie rodziny z Zielonej Góry, które straciły dach nad głową w wyniku niedawnego wybuchu gazu.

Zacharko o Majchrze i wartościach, Walczak o wiceburmistrzach

Jerzy Zacharko po raz kolejny skrytykował w czwartek Janusza Majchra. - Moja ocena minionej kadencji, działalności burmistrza, jest negatywna - mówił. - Nic nie wydarzyło się takiego, bym mógł ją zweryfikować. Prywata, chaos organizacyjny, wielki deficyt budżetowy. Obietnic wyborczych Janusz Majcher nie zrealizował, więc sam wystawił sobie ocenę niedostateczną. Zacharko podkreślał, że z Jednością i Tatrzańskim Klubem Niezależnych nie było rozmów na temat stołków, tylko celów, a te - jak mówił - Jan Gąsienica-Walczak obiecał realizować. Wymienił m.in. organizację komunikacji w mieście i stadionu przy ul. Orkana. Mówił też o wspólnych wartościach „Jedności” i Solidarnego Zakopanego - wartościach wynikających - jak twierdził - z historii narodu polskiego, etyki katolickiej i wychowania w rodzinie. Przypominał o współpracy z Jednością Tatrzańską już w minionej kadencji, m.in. o tym, że wspólnie nie dopuścili do uchwalenia dotacji Zakopanego na remont „Organów” Hasiora na Przełęczy Snozka. Dlatego, podobnie jak Tadeusz Majoch z Tatrzańskiego Klubu Niezależnych, potwierdził dziś udzielenie poparcia w wyborach dla Jana Gąsienicy-Walczaka.

Podczas dzisiejszego spotkania w „Białej Izbie” Jan Gąsienica-Walczak zdradził z kolei dwóch swoich kandydatów na wiceburmistrzów. Są nimi Tadeusz Majoch z TKN i Wawrzyniec Bystrzycki z Jedności Tatrzańskiej.

Majcher o „puszczających nerwach”

W niespełna godzinę po konferencji „Jedności Tatrzańskiej”, rozpoczęła się druga - w Urzędzie Miasta.
- Czuję się burmistrzem wszystkich zakopiańczyków, zależy mi na poparciu wszystkich środowisk. Jeżeli ktoś mnie popiera, to daje mi to satysfakcję w tym zakresie, że widzi moje dokonania - mówił w jej trakcie Janusz Majcher, pytany o zarzut starosty w sprawie przyjęcia poparcia od Wojciecha Orawca. - Jesteśmy mieszkańcami jednego miasta, chodzimy po tych samych chodnikach, jestem jak najdalej od jakichkolwiek podziałów. Komentarze Andrzeja Gąsienicy-Makowskiego odbieram w ten sposób, że staroście puszczają nerwy. Powinien się troszkę uspokoić, bo jątrzenie w polityce to nie ja. Jeszcze dwa miesiące temu starosta wypowiadał się, jak dobrze mu się współpracuje z burmistrzem, że nie będzie stawiał na innego, a dziś górę biorą partykularne interesy wąskiej grupki ludzi w mieście. Zakopane potrzebuje kontynuacji tego, co jest realizowane. Cztery lata mojej kadencji pokazały, że w Zakopanem można zrobić pewne przyspieszenie. To jest widoczne i myślę, że mieszkańcy to docenią. Mam olbrzymią satysfakcję, słuchając Jurka Zacharki, gdy zaczyna wywód, że 12 lat temu zaczęli przemiany w mieście i ten dorobek od 12 lat rozlicza. On widzi dokonania 12 lat w stosunku do tych czterech, w których ja je realizowałem. Myślę, że mieszkańcy mają dość kłótni politycznej, więc ich w to nie wciągajmy. Mieszkańcy oczekują od samorządowców autentycznej pracy na rzecz miasta.

Majcher o wiceburmistrzach i rybkach Walczaka

- Pierwszym zastępcą od spraw inwestycji zostanie burmistrz Solik, który się sprawdził i nie sypia po nocach, bo mu zależy na tym, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik - odpowiedział Janusz Majcher na pytanie o swoje typy, w sytuacji, gdyby wygrał wybory. Drugiego kandydata nie zdradził, bo - jak zapewniał - jeszcze go nie znalazł. Poszukuje kogoś, kto ma zna się zarówno na sprawach oświaty, kultury, „mieszkaniówki”, jak i opieki społecznej.

Przy okazji dostało się Walczakowi, który po decyzji o kandydowaniu wziął - jako wiceburmistrz - bezpłatny urlop. - Koniec roku to bardzo trudny okres w życiu miasta, kiedy trzeba zamknąć wszystkie inwestycje, przygotować budżet na następny rok, wszystko porozliczać - mówił Majcher. - A w tym momencie dochodzi kampania. To zły na nią moment. Mam żal do Jaśka o to, iż od momentu kiedy podjął decyzję, że będzie kandydował, nie pokazał mi się w urzędzie. Ja karmię jego rybki, żeby nie zdechły. Odpowiedzialny za miasto człowiek tak nie postępuje. To ja mam na głowie wszystkie zagadnienia związane z rozliczeniem roku, zamknięciem inwestycji, budżetu, a mojego konkurenta, którego bardzo szanuję i przez te cztery lata bardzo lubiłem, po prostu nie ma. Muszę za niego robić dodatkową robotę z rybkami włącznie. Bardzo mi się podoba cytat, że nie jest ważne, jak kto zaczyna, tylko jak kończy. A w tym przypadku Jasiek mi się nie sprawdził.

Kolejną sprawą, która dzieli obu kandydatów, są inwestycje w minionej kadencji. Walczak przyznaje się do wielu z nich, Majcher kontruje, twierdząc, że to tylko jego zasługa. Przed wyborami na pewno żaden zdania w tym temacie nie zmieni.

Majcher, jak zapewniał dziś na konferencji, liczy, że przez te kilka dni da się jeszcze nerwowo wytrzymać, że „nie zostaną zerwane wszystkie zbudowane dotychczas mosty”.

Ode mnie:

Nie sądzę, by relacje z obu dzisiejszych konferencji pomogły przed niedzielą zakopiańskiemu wyborcy w podjęciu decyzji. Z obu stron deklaracje o tych samych priorytetach dla miasta, te same zapewnienia o niechęci do jątrzenia w polityce, te same obietnice na przyszłość, w końcu - to samo chwalenie się dokonaniami ostatnich lat. Pozostaje liczyć na własny, zakopiański rozum. Dla pocieszenia - rybki Walczaka mają gorzej. Co prawda są karmione, ale - jak przyznał dziś Janusz Majcher - woda w akwarium nie została zmieniona odkąd Walczak zdecydował się kandydować. Kto ją zmieni, dowiemy się w niedzielę. O ile do tego czasu przeżyją…

Piotr Dobosz

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 03.12.2010 01:38