Sejmik teatralny w Bukowinie Tatrzańskiej: sześć przedstawień walczyło o awans na Sejmik Teatrów Wsi Polskiej (zdjęcia) - podhale24.pl
Piątek, 19 kwietnia
Imieniny: Adolfa, Tymona, Pafnucego
Rabka Zdrój
Rain
Wiatr: 17.244 km/h Wilgotność: 75 %
Rain
Wiatr: 18.036 km/h Wilgotność: 86 %
Rain
Wiatr: 17.892 km/h Wilgotność: 68 %
Clouds
Wiatr: 17.856 km/h Wilgotność: 62 %
Clouds
Wiatr: 10.584 km/h Wilgotność: 47 %
Clouds
Wiatr: 10.908 km/h Wilgotność: 80 %
Jakość powietrza
0 %
Nowy Targ
12 %
Zakopane
16 %
Rabka-Zdrój
Nowy Targ
Bardzo dobra
PM 10: 0 | 0 %
Zakopane
Bardzo dobra
PM 10: 6 | 12 %
Rabka-Zdrój
Bardzo dobra
PM 10: 8 | 16 %
30.06.2013, 21:51 | czytano: 2516

Sejmik teatralny w Bukowinie Tatrzańskiej: sześć przedstawień walczyło o awans na Sejmik Teatrów Wsi Polskiej (zdjęcia)

W Bukowinie Tatrzańskiej zakończył się XXIX Międzywojewódzki Sejmik Wiejskich Zespołów Teatralnych. Podhale reprezentował Zespół Regionalny ŚWARNI z Nowego Targu ze spektaklem „Chłopskie niescęście”. Niestety, nie dostał zbyt wielu pochwał i nie został wytypowany do udziału w Sejmiku Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie.

Protokół jury:

Komisja Artystyczna w składzie:
Maria BRYLAK-ZAŁUSKA – etnograf
Jerzy HOJDA – aktor
Aleksander SMAGA – muzyk
Jan ZDZIARSKI – logopeda artystyczny

obejrzała 6 przedstawień (z 7 zgłoszonych – jeden zespół nie dojechał z przyczyn rodzinnych aktorki grającej główną rolę) przygotowanych przez zespoły z województw: po 1 z podkarpackiego, śląskiego i świętokrzyskiego oraz 3 z małopolskiego. Każdy z zaprezentowanych spektakli został w trakcie warsztatowych spotkań z Komisją dokładnie omówiony. Niniejszy komunikat zawiera najważniejsze krytyczne uwagi, pochwały i zalecenia. Kolejność opisów zgodna jest z kolejnością prezentacji.

Czas oczekiwania Zespołu Folklorystycznego FOLUSZ z Giedlarowej (woj. podkarpackie, pow. leżajski). Widowisko przedstawiające zwyczajowe przygotowania do świąt Bożego Narodzenia we wsi lasowiackiej. Oglądamy rodzinę chłopską, zaproszonych sąsiadów oraz „kumy” podczas wspólnych jesiennych prac domowych, gospodarskich i przedświątecznych. Obserwujemy charakterystyczny podział na prace męskie (jak wyrób mioteł wiklinowych, zbijanie ramek do uli, itp.), kobiece (przędzenie nici, łuskanie grochu „na wiliją”, plecenie słomianych warkoczy do uszczelniania drzwi na zimę). Dziewczęta robią z bibuły kwiaty i girlandy do świątecznego przystroju izby i z niecierpliwością oczekują przyjścia zalotników. Dla wszystkich uczestników spotkania jest to jednocześnie przyjemność wspólnego spędzania czasu, okraszana rozmowami, ciekawymi opowieściami i wspólnym śpiewem. Dość monotonny i statyczny przebieg akcji scenicznej urozmaica przyjście do chałupy dziada proszalnego Macieja, który zostaje z szacunkiem ugoszczony i przyjęty na nocleg. Odwdzięcza się zwyczajową modlitwą „dobrego słowa”. Spokojny, wspólny wieczór zaburza wtargnięcie do izby młodych zalotników, którzy w dość obcesowy sposób, chcąc dostać się do panien, wyrządzają szkody niszczące pracę domowników. W tym momencie widowiska zabrakło prawidłowej reakcji gospodarzy na niezbyt obyczajne zachowanie młodzieńców. Adwentowy wieczór kończy poczęstunek, zwyczajowe podziękowanie za pracę oraz modlitwa i wspólny śpiew dziękczynny przy domowym ołtarzu. Rodzajowa scenka, mimo ciekawych treści etnograficznych ilustrujących lokalne zwyczaje adwentowe nie oddaje jednak w pełni klimatu tytułowego „czasu oczekiwania”. Być może zabrakło tu większej ilości wspólnie śpiewanych pieśni adwentowych.

Kwietno Niedziela-Pucheroki Grupy Obrzędowej KGW WESOŁE KUMOSZKI z Tomaszowic (woj. małopolskie, pow. krakowski). Barwne, dobre aktorsko wielowątkowe widowisko przybliżające stare zwyczaje Krakowiaków związane z niedzielą palmową. Akcja dzieje się w przeddzień i rankiem tegoż dnia. W wielopokoleniowej rodzinie trwają przygotowania do uczestnictwa synków w obchodach tradycyjnych pucheroków. W związku z tym ojciec udziela im ostatnich „nauk”. Przygotowane są już wszystkie tradycyjne rekwizyty dla chłopców, a także okazała palma wielkanocna wykonana przez kobiety i czekająca na poświęcenie. Główny wątek etnograficzny przedstawienia wzbogacony został ciekawie różnymi obyczajowymi dygresjami dotyczącymi zarówno codziennego życia rodziny jak i wyjątkowych okoliczności (pożar we wsi). W kwietną niedzielę rano, po wyprawieniu dzieci na tradycyjny obchód po sąsiadach, do rodziny przychodzi z oracją inny pucherok. Mamy więc okazję zapoznać się szczegółowo z tym zwyczajem. Pod koniec widowiska rozegrana jest ładna scenka ubierania się w odświętne stroje oraz wyjścia rodziców i dziadka do kościoła, z palmą do święcenia. W domu zostaje babcia z maleńką wnuczką co znowu jest pretekstem do pokazania ciekawych magicznych zwyczajów związanych z zabezpieczeniem niemowlęcia od uroków. Proponujemy na przyszłość zwrócić większą uwagę na chronologiczne ujednolicenie ubiorów (zbyt współczesny ubiór codzienny gospodarza), jak również na staranniejszą wyrazistość artykulacyjną przy oracjach pucheroków.

Kolędy czas - HERODY STRAŻACKIE z Działoszyc (woj. świętokrzyskie, pow. pińczowski). Przedstawienie Herodów w wykonaniu strażaków z Działoszyc już od początku zaskakuje odmienną formą, ciekawą od strony teatralnej, ale niezbyt wierną tradycyjnemu scenariuszowi etnograficznemu tej grupy kolędniczej. Świadczą o tym zarówno stroje aktorów, łączące współczesne elementy ubiorów (spodnie od garnituru, białe koszule, krawaty) z przepychem fragmentarycznych kostiumów (zbroje, czapki i tym podobne) jak i sama konstrukcja widowiska niezupełnie zgodna z przebiegiem tradycyjnej akcji Herodów. Brakuje np. kulminacyjnej sceny ścięcia Heroda przez śmierć (radzimy ją wprowadzić!). Zupełnie zmieniona jest też funkcja postaci Żyda. Niemniej przedstawienie urzeka szczerością, atrakcyjną konwencją aktorską (specyficzna recytacja tekstu), spontanicznym, naturalnym śpiewem. Szczególnie ciekawe jest zakończenie widowiska, czyli okolędowanie gospodarzy oraz panny.

Skromnie umeblowany pokój, z centralnie umieszczonymi drzwiami do dalszej części mieszkania jest miejscem akcji przedstawienia Hebama przygotowanego przez Teatr Naumiony z Ornontowic (woj. śląskie, pow. mikołowski). Przy stole siedzi ojciec rodziny, jego zaczytana córka. Wnuki na podłodze grają w szachy a druga z córek w bardzo zaawansowanej ciąży nerwowo krąży wokół. Nagle krzyczy, że rodzi… Ojciec dość flegmatycznie odpowiada, że rodzi tak codziennie od tygodnia, ale ten alarm nie jest przedwczesny. Rozpoczyna się poród. Położnica zostaje wyprowadzona do sąsiedniego pokoju, dzieci wysłane po hebamę, straszy syn do sklepu po halbeczkę wódki. Dość tajemniczy termin hebama niebawem się wyjaśnia – to w śląskiej gwarze nazwa położnej odbierającej domowe porody, bowiem jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku była to sytuacja dość powszechna. Domownicy, każdy na swój sposób uczestniczą w tym wydarzeniu: starka straszy rodzącą czekającym ją bólem, matka łagodzi sytuację pocieszając, siostra opowiada o swoich porodach, dzieci z ciekawością podkradają się pod drzwi drugiego pokoju. A ojciec z synem i zięciem – godnie popijają wódeczkę za zdrowie rodzącego się dziecka. Pojawienie się hebamy wprowadza spokój i ład, jednak życie wszystko burzy… Oczywiście, zakończenie jest szczęśliwe.

Przedstawienie pełne pogodnego humoru, utrzymane w konwencji komediowej, pomimo pojawiających się dramatycznych momentów. Dzieją się one jednak za ścianą drugiego pokoju. Dowiadujemy się o roli jaką pełniła w swoim środowisku hebama, przyjmująca niezliczone porody. Dzięki jej umiejętnościom nie umarło żadne dziecko, ani rodząca kobieta. Scenariusz oparty jest na autentycznych faktach, ostatnia – filmowa sekwencja przedstawia prawdziwą bohaterkę spektaklu.

Drobnym mankamentem, dość łatwym do poprawienia jest nierówne tempo i pojawiające się dłużyzny, osłabiające wyrazistość. Wydaje się, że wykonawcy są jeszcze „nierozegrani”, że niedawno była premiera. Umiejętności aktorów pozwalają na stworzenie pełnych życia i prawdy postaci – takim jest ojciec rodziny, starka, wnuczka oraz tytułowa hebama.

Przedstawienie związane jest ze śląskim regionem, jego tradycją, obyczajem, językiem. Dotyka też problemów związanych z polskością, z tym co szkoła mówi dzieciom o gwarze, jej nierozumieniem, myleniem z germanizmami językowymi. Spektakl interesujący, ważny nie tylko dla własnego regionu.

Trza by łobejś do doktora - Grupy Teatralnej KGW z Laskowej (woj. małopolskie, pow. limanowski). Zgrabnie napisane, bardzo zabawne i brawurowo zagrane przedstawienie jest głęboko zakorzenione językiem i gwarą, niezwykle charakterystycznymi postaciami w miejscowej rzeczywistości. W poczekalni ośrodka zdrowia siedzą dwie starsze kobiety. Czekają w kolejce, rozmawiają o chorobach. Okazuje się, że jedna z nich jest miejscową zielarką – znachorką. Przychodzą kolejni pacjenci: starszy mężczyzna z zatkanym uchem, nauczycielka z liszajem na ręce, elegancka pani z dworu, matka małego płaczącego dziecka, inna matka dwóch chłopców oraz kobieta z bólem brzucha. Kiedy przychodzi lekarz rozpoczyna się przyjmowanie pacjentów, kolejka jest zaburzona. Przyjęcia są „po uważaniu”. Najpierw pani z dworu, później nauczycielka. W trakcie przyjmowania przez lekarza zielarka udziela porad czekającym w kolejce. Pacjenci chętniej słuchają porad zielarki i niektórzy rezygnują z wizyty u lekarza. Pani nauczycielka po otrzymaniu porady u lekarza zanim wyszła dosiadła się do zielarki i poprosiła ją o jej zdanie. Ta ma radę na wszystko, nawet na liszaj nauczycielki i na oko starszego mężczyzny oraz na urok rzucony na małe dziecko. Są to tradycyjne metody ludowej medycyny. Starsze kobiety są tak zajęte słuchaniem porad zielarki, że nie zauważają przechodzącego lekarza. Lekarz wychodząc automatycznie mówi „do widzenia”, one mu odpowiadają, ale za chwilę okazuje się, że nie zwróciły na to przejście uwagi. Zielarka na koniec wchodzi do gabinetu, a kiedy już wie że lekarza nie ma to żałuje, bo chciała go zapytać jak on leczy. W przedstawieniu na szczególne podkreślenie zasługuje autentyzm postaci i świadomość, że tradycje ludowej medycyny są głęboko osadzone w ludzkiej mentalności do dziś.

Był sobie chłop o i baba, młodzi oboje… Tak rozpoczyna się spektakl Chłopskie niescęście wg. gawędy Anieli Gut-Stapińskiej pokazane przez Zespół Regionalny ŚWARNI z Nowego Targu (woj. małopolskie, pow. nowotarski). Bohaterem jest Józek Piporas, któremu się nic nie układa a przyczyną wszelkiego zła jest jego żona, która „na gembusi była bars ładno, ino bez ladajakiej przycyny scekała nieustajęcy”. No i inne kobiety, które napotykał w swoim życiu.

W domu ciągłe swary, żadnego poważania, ale przecież jako mąż i mężczyzna nie spisywał się jak należy. Wysłany na targ po kozę, po drodze rozbija jaja wiezione na sprzedaż zauroczony napotkaną piękna dziewczyną. Po zakupie idzie jak każdy uczciwy chłop do karczmy. Tam upiwszy się zamienia kozę na barana, jest też edukowany przez współbiesiadników jak ma postępować w przyszłości ze swoją żoną. Pijany zasypia i śni swoje marzenia pełne pięknych i chętnych kobiet. Powrót do domu staje się przysłowiowym zimnym prysznicem…

Widowisko jest próbą połączenia baśniowej przypowieści i świata realnego, tradycji i współczesności. Zabieg ten dokonywany jest zarówno w warstwie muzycznej (współczesna muzyka popkulturowa przeplata się z tradycyjną nutą góralską) jak i w pojawiających się postaciach – kuso ubranych dziewczynach, andyjskich góralach obok miejscowej społeczności. Domowe kłótnie i swary nie w pełni oddawały prawdę teatralną. Swoistym kuriozum okazał się mecz bokserski pomiędzy zwaśnionymi małżonkami. Spektakl łamie konwencje teatralne, w niektórych scenach ze szkodą np. obnażenie umowności rekwizytu jakim był baran (skóra na drucianym szkielecie), w innym przypadku wspaniała scena rozmowy z koniem (granym przez technicznego sceny), którego tytułowy bohater prosi o papierosa i o ogień.

Autorom spektaklu najwyraźniej chodziło o pokazanie momentu przechodzenia z dawnego porządku kulturowo-obyczajowego do współczesności jeszcze nie do końca wykrystalizowanej. W tym okresie dominuje chaos i pomieszanie porządków. W sumie przedstawienie dość nierówne, momentami mało czytelne poprzez brak dyscypliny scenicznej.

Werdykt: Komisja Artystyczna Sejmiku w Bukowinie Tatrzańskiej postanawia zarekomendować do udziału w Sejmiku Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie następujące spektakle:

- Trza by łobejś do doktora Grupy Teatralnej KGW z Laskowej;
- Kwietno Niedziela – Pucheroki Grupy Obrzędowej KGW Wesołe Kumoszki z Tomaszowic

Sejmik w Bukowinie odbył się po raz dwudziesty dziewiąty. Jak zwykle był przygotowany i przeprowadzony bardzo starannie. Żalem napawa mała ilość występujących zespołów. Te, które przyjechały pokazały interesujące przedstawienia o różnorodnej tematyce: spektakle dramatyczne, obrazki sceniczne własnego autorstwa, przedstawienia wykorzystujące obyczaje i obrzędy. Wszystkim uczestnikom składamy podziękowanie za ich pracę i niebanalne dokonania artystyczne.

Gospodarze sejmiku jak zwykle znakomicie wywiązali się ze swego obowiązku. Gościnność, serdeczność przyjęcia, stworzenie bardzo dobrych warunków prezentacji to najważniejsze przymioty atmosfery towarzyszącej wydarzeniu. Dziękujemy dyrektorowi

i wszystkim pracownikom Bukowiańskiego Centrum Kultury w Bukowinie Tatrzańskiej, dziękujemy dyrektorowi i pracownikom z Małopolskiego Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu licząc, że za rok wspólnie spotkamy się podczas jubileuszowej 30. edycji Sejmików Wiejskich Zespołów Teatralnych, w równie gorącej i twórczej atmosferze.

Wszystkie zespoły, które brały udział w Sejmiku otrzymują pamiątkowe dyplomy (zaprojektowane i wykonane przez Pana Franciszka Palkę) ufundowane przez Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu oraz ciupagę ufundowaną przez Bukowiańskie Centrum Kultury DOM LUDOWY w Bukowinie Tatrzańskiej.

Komisja Artystyczna

oprac. r/ zdj. Wojciech Kubina
Reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
Zobacz także
komentarze
Dorota18:26, 3 lipca 2013
gratulacje dla ŚWARNYCH,przedewszystkim dla Marcina Kudasika wielki szacunek i podziw !!!
widz13:59, 3 lipca 2013
spektakl widziałem, nie dziwię się więc werdyktowi jury
No comment10:27, 3 lipca 2013
"Bez kokieterii. Naprawdę łza się kręci w oku na tę ilość wspomnień, wzruszeń, przeżyć estetycznych, niezapomnianych widowisk i pięknych ludzi teatru amatorskiego" pisał Henryk Cyganik o konkursach teatralnych w Czarnym Dunajcu, Bukowinie Tatrzańskiej i Tarnogrodzie.
Henryk Cyganik Studiował reżyserię w krakowskiej PWST. Redaktor "Gazety Krakowskiej" oraz Gazety Południowej. Kierownik literacki Teatru im. Solskiego w Tarnowie, Teatru Lalki i Aktora "Pinokio" w Łodzi, krakowskiego Teatru Groteska, Teatru Ludowego i Satyry "Maszkaron". Dziennikarz Rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie. Członek ruchu społeczno-kulturalnego ZMW Scena Ludowa, pracownik Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Tarnowie , redaktor naczelny Gazety Towarzyskiej , redaktor naczelny dziennika Wici Polonijne, redaktor naczelny miesięcznika Tarniny , redaktor naczelny tygodnika Dziś i jutro .Napisał kilka tysięcy stron tekstów rozmaitych od sztuk teatralnych, bajek dla dzieci, poprzez programy satyryczne dla kabaretów "Pod Budą" (założonego przez Bohdana Smolenia) i "Sieroty PRL-u", słuchowiska radiowe, opowiadania, reportaże, teksty piosenek m.in. do telewizyjnych "Spotkań z Balladą". Pomysłodawca i współzałożyciel Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego STAL w Krakowie. Zajmował się popularyzacją poezji, był członkiem wielu komisji w konkursach poetyckich, jurorem na przeglądach i festiwalach teatrów amatorskich.
Zmarły w 2005 roku Cyganik tak wspomniał występy "Śwarnych": "W 1997 roku na XIII Sejmiku w Bukowinie Tatrzańskiej pojawił się nowy znakomity teatr dramatyczny, a mianowicie Zespół Regionalny Śwarni z Nowego Targu, któremu po dziś dzień harnasiuje Marcin Kudasik. Nowotarżanie zrobili znakomity spektakl pt. Pudrasowego Kuby zmartwychwstanie albo jak się diabeł jak wesz na grzebieniu postawił wg opowiadania K. Przerwy-Tetmajera. Warto zapamiętać ten zespół, bowiem wprowadził on na sejmikową scenę i do tradycyjnego teatru amatorskiego nową konwencję, a mianowicie wręcz perfekcyjnie opanował trudną zasadę grania teatru w teatrze, poszerzył spektrum iluzyjności scenicznej. A równocześnie zachował wszystkie elementy teatru ludowego - gwarowy tekst, obyczaj, strój, nutę i taniec Skalnego Podhala. No, a aktorstwo po prostu znakomite! Wydawało się, że Teatr im. Pitoraka z Bukowiny ma godnego przeciwnika. W sumie jednak trudno byłoby porównywać obie konwencje - w przypadku Śwarnych wyraźnie dominuje groteska, zrywanie teatralnej iluzji, zabawa na oczach i z udziałem publiczności. Bukowianie robią teatr realistyczny, budują pełną iluzję teatralną, grają siebie - znane góralskie typy i charaktery. W następnych latach Znów wydarzeniem teatralnym był Zespół Regionalny Śwarni z Nowego Targu, który przygotował Johyma umiyranie - spektakl będący już znakiem rozpoznawczym tego teatru, utrzymany w konwencji groteski, w formie teatru w teatrze. Aktorzy z Nowego Targu zagrali na poziomie profesjonalnym". Później ?W 2002 dopisali liderzy i mocarze wiejskiego teatru. W gronie laureatów znów się znaleźli ci, którzy w sejmikach sukcesy już odnosili. A więc przede wszystkim AZT im. J. Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej, który i tym razem szczęśliwie sięgnął po klasykę. Otóż stryk Gut-Mostowy przełożył na realia i gwarę Podhala komedię Fredry Damy i huzary i Zespół Regionalny Śwarni z Nowego Targu błysnął inscenizacją przedstawienia pt. Jako to Wojtek do baby poseł i jako se jom pote odmieniył". Nowotarżanie dowiedli, że już dopracowali się własnego, rozpoznawalnego stylu. W groteskowej konwencji zbudowali historię młodego górala w ten sposób, że zgromadzona w karczmie młodzież opowiada o perypetiach miłosnych Wojtka, aranżując na oczach widza poszczególne sceny. A więc teatr w teatrze, a do tego wartka akcja, inteligentne poczucie humoru, świetna gra aktorów, bogactwo elementów teatralnych i regionalnych - czyli w sumie nowatorskie i ludyczne przedstawienie. Warto przypomnieć, że na sejmikach utrwaliły się pewne konwencje tradycyjnego teatru regionalnego, zarówno w wersji obrzędowej jak i dramatycznej. Myślę tu przede wszystkim o wzorach wypracowanych przez AZT im. J. Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej oraz o Zespole Regionalnym Spod Kicek z Mordarki. Ale na tychże sejmikach pojawiło się mnóstwo propozycji artystycznych, świadczących o rozwojowych tendencjach w tym rodzaju teatru. Tu trudno nie wspomnieć, co dla kabaretu wiejskiego zrobił kabaret Truteń i co dla poszukiwań formalnych uczynili Śwarni z Nowego Targu.? I jeszcze "Bez wątpienia do tej czwórki należałoby dodać Śwarnych z Nowego Targu, prowadzonych przez Marcina Kudasika ) który stworzył w teatrze regionalnym nową wartość, nowe zjawisko - wykorzystał (i z powodzeniem tę formę kontynuuje) konwencję teatru w teatrze, zaskakując widza oryginalnymi pomysłami inscenizacyjnymi, łamiącymi iluzję teatralną na korzyść. Śwarni, Tradycja, Prowda - te teatry wniosły do teatru regionalnego tylko w ostatnich kilku latach nowe wzory i zjawiska artystyczne, dowodząc, że również i ten gatunek nie zniknie z amatorskiego ruchu artystycznego."
DO wszystkich...08:33, 3 lipca 2013
w tym zespole najważniejsza jest zabawa Wiem to z autopsji... A najbardziej cieszy to, że ważni tego świata czasem nie poznają się na przesłaniu a szaraczki się z tego cieszą. Pozdrawiam...
cap18:46, 2 lipca 2013
Łaska jurorów na pstrym koniu chadza albo od pogody zależy.
Po ochach i achach za łamanie konwencji teatralnej, podczas eliminacji w Jabłonce (pisało o tym P24), tym razem jurorzy stwierdzili, że cienko to wyglądało.
To co było atutem w Jabłonce tutaj okazało się karygodnym błędem.
Czy jurorzy w Jabłonce byli niedouczeni, że przepuścili takie błędy i wysłali tak beznadziejna sztukę na kolejny etap. Mam nadzieję że był to inny skład jurorów niż w Jabłonce, bo trudno mi sobie wyobrazić, że oceniali ci sami ludzie.

A może "Śwarni" podpadli jury. No to pech.
ja17:20, 2 lipca 2013
Wszyscy wielcy ;) teatru łamali konwencje i przez to stali się wielkimi - czego życzę też "Śwarnym"
Obserwator**15:34, 2 lipca 2013
Cosik sie mi widzi ze zaś sie jury nie wyznało na Śwarnyk... i polecom ze stołków jak w Zokopanym
krytyk krytyka13:25, 2 lipca 2013
Znam dobrze grupę "Śwarni". Występy teatralne są dla nich znakomitą zabawą i mają zamiar nadal zabawę tę kontynuować. I powiem, bo wiem , że zbytnio nie przejęli się "porażką" jak nazwałeś krytyku brak rekomendacji do udziału w Sejmiku Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie. Byli tam dwa razy i odnieśli sukcesy.Kilka razy wygrywali przeglądy eliminacyjne. Kilka też razy nie przebrnęli eliminacji jak teraz do Sejmiku.Trudno. Właśnie takie jest życie.Raz jest lepiej raz gorzej. Raz oceniający przedstawienia zespołu oceniają je dobrze raz źle. Śwarni próbują od lat z lepszym lub gorszym, skutkiem wprowadzać do teatru nowe propozycje artystyczne,nowe wartości , nowe zjawiska i nowe pomysły inscenizacyjne, które zaskakują, nie tylko widzów ale także jurorów. Śwarni" w swych przedstawieniach stale poszukują nowych tendencji a to różnie jest postrzegane i do tego ta grupa teatralna naprawdę jest przyzwyczajona. Zabawa i sprawianie przyjemności widzom to podstawa działania grupy teatralnej. Dla "Śwarnych" najważniejszy jest widz. Ważniejszy od jurora. "Chłopskie niescęście" obejrzało do tej pory około 1000 widzów. Zobaczy jeszcze więcej. To jest sukces. Musisz to przyznać krytyku teatralny. Ja dziękuję "Śwarnym" za ich robotę cytatem " Teatr to bardzo złożone zjawisko. Ale jakże piękne!."
krytyk teatralny10:25, 2 lipca 2013
Do Janiny,jeżeli coś się robi i nazywa się to po imieniu to nie łamie się zasad.Są reguły i nie pisz głupot.Po prostu to porażka dla Śwarnych i takie jest życie,trzeba umieć wygrywać i przegrywać.
Janina22:37, 1 lipca 2013
Złamana konwencja teatralna, na dodatek celowa, to nie zarzut a duża pochwała. Na tym trzeba się znać. To trzeba czuć.Też byłam na przedstawieniu i mnie się podobało przełamywanie konwencji. Coś nowego, Coś co inaczej przedstawia świat.Bo czasem trzeba coś przełamać aby mogło być fajniej i ciekawiej,
Kamil21:22, 1 lipca 2013
ja to odlądałem w moku w N.Targu i to samo widziałem,naprawdę,ewidentnie złamana konwencja teatralna,przesadzone przedstawienie.
Aśka19:33, 1 lipca 2013
przedstawienie nie równe,mało czytelne......
Franciszek z Chrzanowa14:53, 1 lipca 2013
Za to podobała się scena rozmowy Piporasa z koniem. "Koń ? jaki jest, każdy widzi"- Brawa dla konia.
Staszek z Bukowiny14:45, 1 lipca 2013
No i to " obnażenie umowności rekwizytu". Oj nie ładnie.
Wojtek z N.Targu12:28, 1 lipca 2013
BRAK DYSCYPLINY SCENICZNEJ !!!!,ZŁAMANE KONWENCJE TEATRALNE OJ ŚWARNI COŚ IM SIĘ NIE SPODOBALIŚCIE.......
baran22:08, 30 czerwca 2013
Niestety konwencja teatralna została złamana, a wszystko przez tego barana HAhahaha
dodaj komentarz

Komentarze są prywatnymi opiniami czytelników portalu. Podhale24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Podhale24.pl zastrzega sobie prawo do nie publikowania komentarzy, w szczególności zawierających wulgaryzmy, wzywających do zachowań niezgodnych z prawem, obrażających osoby publiczne i prywatne, obrażających inne narodowości, rasy, religie itd. Usuwane mogą być również komentarze nie dotyczące danego tematu, bezpośrednio atakujące interlokutorów, zawierające reklamy lub linki do innych stron www, zawierające dane osobowe, teleadresowe i adresy e-mail oraz zawierające uwagi skierowane do redakcji podhale24.pl (dziękujemy za Państwa opinie i uwagi, ale oczekujemy na nie pod adresem redakcja@podhale24.pl).

reklama
reklama
Pod naszym patronatem
Zobacz wersję mobilną podhale24.pl
Skontaktuj się z nami
Adres korespondencyjny Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Obserwuj nas