06.10.2013 | Czytano: 1919

Bezlitośni dla rywali(+zdjęcia)

Od zwycięstw rozpoczęły sezon nowotarskie zespoły w unihokejowej ekstraklasie mężczyzn. W sobotnich meczach miały małe kłopoty, ale już nazajutrz w puch rozbiły przeciwników.

Mistrzowie Polski – Górale - w sobotę pierwszą tercję poświęcili na rekonesans. Nazbyt wiele pozwalali tyszanom, którzy prowadzili 1:0, 3:1 i 4:3. 9 sekund przed przerwą gospodarze wyrównali i potem już poszło. Kolejne odsłony były już pod dyktando Górali. Katem zespołu z miasta piwnego okazał się były hokeista Podhala, Krzysztof Sulka. Pod bramką rywala był jak osa. Nieuchwytny i skuteczny. Pięć razy umieszczał ażurową piłeczkę w tyskiej bramce.

Sulka w rewanżu nie był już tak skuteczny, zastąpił go młody Karol Pelczarski, który w sobotę debiutował w ekstraklasie. W drugim swoim występie zdobył pięć goli. Jego drużyna od początku dyktowała warunki gry na boisku. Goście do połowy próbowali stawiać opór, ale niezbyt przekonywująco. Po stracie siódmej bramki poddali się.

- Prowadząc 5:1 powiniemy dobić rywala, a my pozwoliliśmy mu wrócić do gry – powiedział kapitan Szarotki Lesław Ossowski, po sobotniej potyczce w Krakowie.

Gospodarze doprowadzili do stanu 6:6 i górale na własne życzenie zgotowali sobie nerwową końcówkę. W niej pokazali, że są klasowym zespołem, przewyższającym umiejętnościami gospodarzy i zadali dwa decydujące ciosy.

Nazajutrz 11-krotni mistrzowie kraju już nie powielili błędu z soboty. Od pierwszego gwizdka arbitra rzucili się na rywala, by jak najszybciej go zranić, odebrać mu ochotę do gry. Zagrali skoncentrowani, mocno zmobilizowani i na efekty nie trzeba było długo czekać. Gospodarze szybko się poddali. Nie potrafili znaleźć recepty na świetnie usposobionych przyjezdnych. Ci wyprowadzali szybkie, składne akcje, po których ostatnia instancja miejscowych co rusz musiała wyjmować piłeczkę z siatki. W połowie meczu Szarotka prowadziła już 13:1(!) i spokojnie dobijała przeciwnika.


Górale Nowy Targ – Pionier Tychy 10:5 (4:4, 3:0, 3:1) i 16:5 (5:2, 5:1, 6:2)
Bramki dla Górali: Sulka 5, Kostela 2, A. Tylka, Gotkiewicz, Podraza (I mecz); Pelczarski 5, Siaśkiewicz 4, Kostela 2, Gotkiewicz, Sulka, Fryźlewicz, Korczak, Wojsławski (II mecz).

Górale: Pawlik – Gotkiewicz, Pelczarski, Kostela, Podraza, Sulka – Garb, Widurski, Siaśkiewicz, Fryźlewicz, A. Tylka – Wojsławski, M. Tylka. W drugim meczu bronił Komperda, nie grał Podraza, wystąpił Korczak.

Mistrzowie fatalnie zagrali pierwszą tercję. Zmuszeni zostali do gonitwy. W 26 minucie pierwszy raz objęli prowadzenie i odjechali przeciwnikowi na trzy bramki. W kolejnej odsłonie więc mieli komfort gry i go wykorzystali.

- Pierwsza tercja beznadziejna w naszym wykonaniu zarówno z przodu jak i z tyłu – mówi Bartosz Gotkiewicz. – Dopuszczaliśmy przeciwnika do strzałów, a Kubie ( Pawlik – przy. aut) po prostu nie szło. Przepuścił kilka farfocli. Porozmawialiśmy sobie w przerwie. Liczyliśmy, że z czasem będzie lepiej, bo gorzej być już nie mogło. No i poszło. Błysnął Sulka. Fajnie wkomponował się w zespół. Jest bramkostrzelny i będzie nam pomagał w zdobywaniu goli.

Rewanż mistrzowie Polski rozpoczęli od wysokiego „C”. Szybko zdobyli dwa gole, a do tego Kostela nie wykorzystał rzutu karnego. Rywal dwukrotnie łapał kontakt (2:1 i 3:2), ale w końcówce pierwszej odsłony Górale odskoczyli na odległość trzech bramek i w kolejnych odsłonach „punktowali” przeciwnika.

- Bez problemów wypunktowaliśmy przeciwnika, po fajnej grze – mówi Bartosz Gotkiewicz. – Mało popełniliśmy błędów w obronie, fajnie zagraliśmy w ofensywie. Bramki rozkładały się po równo w poszczególnych formacjach. Rewelacyjnie zgrał Pelczarski, strzelał, asystował, świetnie poczynał sobie w defensywie. Będzie to dużo nasze wzmocnienie.


Multi Killers Kraków – Worwa Szarotka Nowy Targ 6:8 (1:2, 4:4, 1:2) i 4:15 (1:6, 0:10, 3:9)
Bramki dla Szarotki: Ossowski 2, P. Ligas 2, Chlebda 2 Wątorek, Spyra (I mecz); Ossowski 6, Chlebda 6, Ligas 4, Ryś 3, Spyra 2, Kasperek 2, Augustyn 2 (II mecz).

Worwa Szarotka: Tylecki – Dziurdzik, Ligas, Chlebda, Augustyn, Ossowski – Ryś, Spyra, Wątorek, Leśniak. W rewanżu grał jeszcze Kasperek.

- Niewielu nas pojechało do Krakowa, a do tego graliśmy w hali starej, z nierównym parkietem – mówi kapitan Szarotki, Lesław Ossowski. – Nie dało się przeprowadzić składnych ataków, kilka razy wymienić podania, tak jak lubimy, bo piłeczka skakała. Odskakiwała od kija. Niemniej w połowie meczu prowadziliśmy 5:1 i zamiast spokojnie dogrywać mecz, pozwoliliśmy rywalowi wrócić do gry. Zbyt łatwo trafiał do naszej bramki i doprowadził do wyrównania (6:6). Zrobiło się nerwowo, ale wtedy wyprowadziliśmy kontrę i Spyra ponownie wyprowadził nas na prowadzenie. Grało nam się o wiele spokojniej. W końcówce wykorzystaliśmy grę w przewadze. Trzy szybkie wymiany piłeczki i Chlebda trafił do pustej bramki.

- W rewanżu poszło nam łatwo – mówi kapitan. –Lepiej zagraliśmy i dysponowaliśmy dwoma pełnymi piątkami. Byliśmy też bardzo skuteczni. Niemal wszystkie bramki były po ładnych akcjach, a piłeczkę umieszczaliśmy w pustej bramce lub w okienkach. Wynik mówi sam za siebie. Trudno jednak coś konkretnego powiedzieć na temat naszej dyspozycji, bo dopiero z lepszymi drużynami okaże się co jesteśmy tak naprawdę warci. Co jesteśmy w stanie ugrać w tym sezonie.

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama