- Przez dwie tercje pierwszego meczu męczyliśmy się z przeciwnikiem – wyjawia trener Wiatru, Rafał Pelczarski. – Przeciwnik dużo biegał, a my graliśmy zbyt blisko siebie. Mieliśmy sytuacje, ale bardzo szczęśliwie bronił łódzki golkiper. Nawet jak piłeczka leciała do pustej bramki to odbijała się od słupków lub poprzeczki. Rywal dobrze się bronił. W piątkę stał przed bramką i trudno było cokolwiek strzelić. Graliśmy na prostych nogach. Przed trzecią tercją w szatni było trochę nieprzyjemnie, bo takie mecze powinno się wygrywać. Chłopcy to zrozumieli, rozciągnęliśmy grę i poszło.
W rewanżu już nie było męczarni. Ludźmierzanie bardzo szybko objęli prowadzenie i potem kontrolowali wydarzenia na parkiecie, dorzucając kolejne bramki.
- Mecz bez historii, na jedną bramkę. Przeciwnik tylko momentami miał styczność z piłeczką. Stwarzamy mnóstwo sytuacji, ale mało bramek strzelamy. To jest naszą bolączką. Ale my z każdym przeciwnikiem tak gramy, zarówno ze słabym jak i silnym. Gdyby skuteczność była lepsza, to wynik byłby wyższy – twierdzi Rafał Pelczarski.
Wiatr Ludźmierz – Nowa Łódź 8:2 (2:0, 1;2, 5:0) i 10:0 (3:0, 4:0, 3:0)
Bramki dla Wiatru: Pelczarski 2, Zacher, Słowakiewicz, Widurski, Polaczek, Panek, Szal (I mecz); Skalski 4, Słowakiewicz 3, Szal 2, Widurski (II mecz).
Wiatr: Udziela (Komperda) – Zacher, Niziołek, Pelczarski, Widurski, Słowakiewicz – Panek, Jaskierski, Skalski, Polaczek, Szal – Leja, Staszel, Plewa. Trener Rafał Pelczarski. W rewanżu nie grali: Zacher, leja, Plewa, grał Hamrol.
Stefan Leśniowski