Podopieczni Marka Ziętary fatalnie rozpoczęli spotkanie. Już w 36 sekundzie na ławkę kar powędrował Jaśkiewicz i siedział na niej zaledwie 18 sekund. Tyle potrzebował Pasiut, by ulokować krążek w bramce. Kryniczanie rozgrywali krążek bardzo swobodnie i raz po raz pod bramką górali dochodziło do gorących spięć. „Szarotki” ograniczały się do obrony własnej bramki i próbowały kontrataków. Wszystkie jednak załamywały się w strefie środkowej, bądź kończone były strzałami z dystansu ( w strzałach 14:7 dla gospodarzy). Jedyna akcja udana, to w wykonaniu Wronki, który trafił w okienko. Piękna bramka, którą poprzedziela akcja ściągnięcia krynickiego obrońcy przez P. Kmiecika.
- Kolejny raz źle wchodzimy w meczu. Szybko tracimy bramkę, a potem kolejne i trudno jest odrabiać straty. Jeszcze z takim rywalem. Nie wiemy dlaczego tak jest. Czy brak koncentracji? Potem było względnie lepiej, ale też przeciwnik już inaczej gra. Jeśli w pierwszej tercji dobrze zagramy, to wtedy mecz nam się lepiej układa – mówi drugi trener „szarotek”, Rafał Sroka.
W drugiej tercji nowotarżanie już więcej stworzyli sytuacji. W strzałach również nie było tak dużej przewagi (11:6). Zdobyli też drugą bramkę, grając w przewadze. Po strzale Mrugały krążek nad głową przeleciał Odrobnemu. Ewidentna wina golkipera. Kryniczanie zastosowali, nie pierwszy zresztą raz, manewr z wycofaniem bramkarza. Na 2 minuty i 3 sekundy między słupkami stanął Janin. Miał okazję dwukrotnie interweniować i ustąpił miejsca Odrobnemu. L. Laszkiewicz robił – jak zwykle – sporo zamieszania. Woził „gumę”, ogrywał obrońców, ale w decydującym momencie brakowało mu precyzji. Widać było, że poluje na bramki, by podreperować sobie statystyki. Podreperował dwoma trafieniami, a jego zespół w trzeciej tercji oddał 19 strzałów na bramkę Niesłuchowskiego. Górale odpowiedzieli pięcioma. Już te liczby świadczą o sporej przewadze gospodarzy.
- Druga odsłona była najlepsza w naszym wykonaniu. Najgorsze jest to, że powielamy te same błędy. Jakby do chłopaków nic nie dochodziło. Tłumaczymy, tłumaczymy, a trywialne błędy nadal się powtarzają. Widocznie potrzebują więcej czasu. Może jak zrobią pięć razy ten sam błąd, to wreszcie wyciągną wnioski. Młoda drużyna, musi jeszcze mocno pracować – zaznacza Rafał Sroka.
1928 KTH Krynica – MMKS Podhale Nowy Targ 9:2 (4:1, 2:1, 3:0)
1:0 – Pasiut – Laszkiewicz – Jemelin (0:54 w przewadze)
2:0 – Pasiut – Milovanović (5:24)
3:0 – L. Laszkiewicz – Milovanović (10:03)
3:1 – Wronka – Ziętara (10:52)
4:1 – Dziubiński – Skrzypkowski – Gruszka (18:41)
4:2 – Mrugała – P. Kmiecik (30:51 w przewadze)
5:2 – Malasiński – Majoch – Kolusz (32:54)
6:2 – Muhonen (35:42)
7:2 – L. Laszkiewicz – Besch (45:33)
8:2 – L. Laszkiewicz – Pasiut – Wajda (50:53)
9:2 – Milovanović – Pasiut (52:50)
Sędziowali: Wolas (Oświęcim) – Surma (Katowice), Polak (Bytom).
Kary: 4-2 min.
Widzów 1120.
1928 KTH: Odrobny (27:57 Janin); Besch – Dutka (2), Milovanović – Wajda, Skrzypkowski – M. Kruczek; Malasiński (2) – Majoch – Kolusz, Muhonen – Pasiut – L. Laszkiewicz, Gruszka – Dziubiński – Jemelin oraz Kisielewski i Górecki. Trener Jacek Płachta.
MMKS Podhale: Rajski (9:08 Niesłuchowski); Łabuz – Jaśkiewicz (2), K. Kapica – Landowski, Gaczoł – Mrugała, Wojdyła; Wielkiewicz – Bryniczka – M. Michalski, Ziętara – Wronka – P. Kmiecik, Zarotyński – D. Kapica – Olchawski, Stypuła – P. Michalski – M. Kmiecik. Trener Marek Ziętara.
Tekst Stefan Leśniowski