Tak było dzisiaj, gdy pod szatnią PPWSZ czekali dziennikarze. Oczywiście po przegranym meczu gospodarzy. Po chwili z szatni wyszedł rzecznik prasowy i powiedział, że trener jest zdenerwowany i nie będzie udzielał wywiadów. „Sorry” – usłyszeliśmy. No to mamy obyczaje. Dlatego ten nasz hokej jest tak medialny. Trenerzy i działacze umieją zniechęcić każdego do tej dyscypliny, a potem się dziwią, że sponsorzy nie walą drzwiami i oknami. Że nikt im nie chce pomagać. Jak ty taktujesz ludzi, tak będziesz traktowany.
Inna rzecz, że szkoleniowiec mógł być wkurzony. W składzie niekompletne trzy formacje, do tego po pierwszej tercji na lodzie nie pojawił się już Plewa, bo… rozwaliła mu się płoza. W profesjonalnym klubie to drobnostka. Parę minut i łyżwa nadaje się do użytku. Ale nie w Podhalu. Rzecznik oburzył się, że to nie profesjonalny zespół. Ale – jak zauważył kolega po piórze – do profesjonalizmu powinno się dążyć.
Przez pół meczu nic nie wskazywało, że gospodarze polegną. Ich gra mogła się podobać. Był remis 2:2 i mieli kilka okazji na objęcie prowadzenia. Nie potrafili wykorzystać liczebnych przewag, a trzeciego gola sami sobie wbili. Po podwójnej niewykorzystanej przewadze stracili czwartą bramkę. Trzecia tercja to popis gry torunian. Co z tego, że często wędrowali na ławkę kar, skoro gospodarze nie potrafili tego wykorzystać.
PPWSZ Podhale Nowy Targ – KS Toruń HSA 3:7 (2:2, 0:2, 1:3)
Bramki dla PPWSZ: Kolasa, Paramonow, Kmiecik.
PPWSZ: Łapszenkow - Katin, Gaczoł, Stypuła, Kmiecik, Kolasa – Petriszcze, Latiuk, Paramonow, Olchawski, Kondraszow – Plewa, Wielkiewicz, Isłamow, Chobonjan. Trener Andriej Parfionow.
Stefan Leśniowski