02.09.2015 | Czytano: 1025

Głową i z głową

Daniel Mikołajczyk został wybrany najlepszym piłkarzem trzeciej ligi sezonu 2014/15. Piłkarz Porońca Poronin, który aktualnie reprezentuje barwy NKP Podhale Nowy Targ.

Po pierwszych spotkaniach wydaje się, że nowotarżanie postawili na właściwego „konia”. W dotychczasowych spotkaniach czyści przedpole własnej bramki, a po drugiej stronie jest zagrożeniem przy stałych fragmentach gry. Świetnie gra głową i…z głową.

- Zaskoczony wyborem Czytelników Sportowego Podhala i Podhala 24?

- Miłe zaskoczenie. Tym bardziej, że w sezonie nie grałem we wszystkich spotkaniach, może w połowie. Mam nadzieję, że moją postawą na boisku potwierdzę w tym sezonie, że wybór nie był przypadkowy. Liczę na jakieś wyróżnienie. Postaram się, aby coś takiego miało miejsce.

- Poroniec w poprzednim sezonie pokazał dwa oblicza. To od kwietnia było radosne, okraszone wspaniałą serią bez porażki. Co zdecydowało o takiej metamorfozie?

- Fajnie weszliśmy w sezon, ale potem dopadł nas kryzys. Nastąpiła zmiana trenera i zatrybiło. Przy zmianie szkoleniowca każdy piłkarz ma czystą kartę. Każdy z nas na treningach starał się. Chciał pokazać się z jak najlepszej strony trenerowi. Chciał mu udowodnić, że to jemu należy się miejsce w podstawowej jedenastce. Rywalizacja była ogromna. Może to była przyczyna, że zaczęliśmy wygrywać.

- Gra o drugą ligę była na wyciagnięcie ręki.

- Niestety zabrakło punktu, by zmierzyć się w barażu z Radomiakiem. Można analizować, w którym meczu go zabrakło. Gdyby wcześniej były zwycięstwa, równie dobrze mogło ich zabraknąć w końcówce sezonu.

- Opuściłeś Poroniec. Dlaczego?

- Poznałem w Nowym Targu dziewczynę. Podhale zrobiło awans do trzeciej ligi i było mną zainteresowane. Działaczom zależało bym grał w NKP i szybko doszliśmy do porozumienia.

- Nie pomyliłeś szatni w Poroninie podczas derbów?

- Zdecydowanie nie. Trener mnie zaskoczył, bo czytając skład na przedmeczowej odprawie, na mojej pozycji były dwa inne nazwiska. Nie ukrywam, że mnie zagrzało, ale okazało się, że ma dla mnie miejsce na defensywnym środku pomocy. Później z konieczności trzeba było zagrać na stoperze po czerwonej kartce dla Sebastiana ( Gąsiorek – przyp. aut.).

- Mecze z byłym zespołem w jakiś sposób dodatkowo motywują?

- Chciałem pokazać jak z jak najlepszej strony przed byłą publicznością. Nie żeby komuś coś udowadniać. Absolutnie nie. W każdym meczu chce się dobrze grać, ale ten mecz miał dodatkowy smaczek, bo to była drużyna i w dodatku derby.

- Co czułeś, gdy sprokurowałeś karnego?

- Złość, bo sędzia dał się nabrać. Nie było kontaktu z Leszczakiem. Byłem blisko, on zauważył mój ruch, ale kontaktu nie było. Na szczęście udało się wyrównać. Mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

- Wyrównujący gol padł po twoim dośrodkowaniu. Można powiedzieć, że bilans wyszedł na zero.

- Nie ważne kto strzela, kto podaje, ważne, że strzeliliśmy bramkę i nie przegraliśmy. Poroniec mógł dowieść 1:0. To są mecze, w których jedna bramka, jedna akcja może przesądzić o wszystkim. Szkoda, że nie zdobyliśmy drugiej bramki, bo były okazje. Cieszymy się z remisu. Poroniec również, bo mecz mógł się równie dobrze zakończyć zwycięstwem jednej lub drugiej drużyny.

- W 5 minucie mógł się dla was dobrze zacząć, a dla gospodarzy być może zakończyć.

- Gdyby sędzia odgwizdał rzut karny. Jest duże prawdopodobieństwo, że z „wapna” padłaby bramka. Mógł też spokojnie pokazać czerwoną kartkę bramkarzowi. Poroniec grałby o jednego zawodnika mniej i wtedy byłby inny mecz.

- Co się dzieje z Porońcem? Nowi zawodnicy nie wkomponowali się w zespół, nie rozumieją filozofii trenera?

- Przyszli na tyle doświadczeni piłkarze, ograni w wyższych ligach, że filozofia nie powinna być problemem. Oni potrafią grać w piłkę. Sam się zastanawiam, rozmawiam z chłopakami o przyczynach ich słabszej postawy i trudno znaleźć przyczynę. Myślałem, że po meczu z Andrychowem ruszą do przodu, a tu dwa remisy. Uważam, że niebawem odpalą. Jak to zrobią, to każdy przeciwnik będzie miał duże problemy, żeby chociaż punkcik urwać.

- Filozofia boiskowa Cecherza i Żołędzia?

- Dwie różne osoby, dwie różne filozofie. Są małe niuanse, które są podobne.

- Cecherz preferował grę ofensywną. Ciągle powtarzał, że nie gracie krakowskiej piłki. Mieliście ciągle przeć do przodu.

- Zgadza się. Mieliśmy jak najwyżej odebrać piłkę i od razu atakować z pominięciem długiego rozgrywania. Szybko odebrana piłka, najlepiej wysoko, stwarzała więcej miejsca do strzelenia gola. To się potwierdziło. Trener na dwóch, trzech odprawach przekazał nam co mamy grać.

- Poronin powinien żałować, że stracił takiego grajka, który w NKP skutecznie czyści przedpole własnej bramki?

- Czy żałować? Nie wiem jakby potoczyły się moje losy gdybym został. Czy grałbym? W jakiej byłbym dyspozycji? W nowotarskiej drużynie szybko się zaaklimatyzowałem, bo znałem kilku chłopaków. Szybko wkomponowałem się w drużynę i fajne to wgląda. Oby tak dalej.

- Warunki fizyczne sprawiają, że gra głową jest twoim atutem. Tą częścią ciała zdobyłeś już dwie bramki.

- Drużyna rozpoczęła dobrze rundę. Po pięciu spotkaniach mamy na koncie dziesięć „oczek”. Przypuszczam, że mało kto w to wierzył. Mnie udało się zdobyć dwa gole. Maksymalnie w całym sezonie zdobywałem dwa gole. Teraz taki dorobek mam po pięciu meczach. Fajnie byłoby coś jeszcze dołożyć. Niemniej najważniejsza jest drużyna i nie ważne kto strzela.

- Co najbardziej  wkurza w futbolu?

-Niestety sędziowie. Nie da się ukryć, że w naszej lidze jest niski poziom sędziowania. Nie wszystkie gwizdki fałszywie gwiżdżą, ale… Przy krzywdzących decyzjach robi się nerwowo. Nie wytrzymuję i łapię żółte kartki. Sędzia raz, drugi się pomyli i włącza mi się „grzała”. W ostatnim meczu starałem nie skupiać się na arbitrze. Dało to efekt, bo nie dostałem czwartej kartki, która eliminowałby mnie z kolejnego meczu. Strzeliłem gola i raz, gdy dostałem z łokcia, wdałem się w dyskusję z arbitrem.

- Jak zaczęła się twoja przygoda z futbolem?

- W Woli Radłowskiej, wiosce nieopodal Tarnowa. Jest tam fanatyk futbolu, Józef Szwec, który organizował i sponsorował turnieje. On zaraził mnie futbolem. Dzięki niemu ja i moi rówieśnicy mieli możliwość częstego uczestnictwa w różnego typu turniejach. Nie było wtedy klubu w miejscowości, tworzyliśmy tzw. „dziką drużynę”. Po fajnych wynikach zaczęto działać w tym kierunku i powstała drużyna. Mnie jednak już tam nie było. W wieku 13 lat trafiłem do młodzieżowych grup Unii Tarnów, w których dostałem szansę rozwoju. Debiutowałem w seniorach w wieku 17 lat. Seniorską karierę kontynuowałem w Szczakowiance Jaworzno, a potem w Szreniawie Nowy Wiśnicz. W tym klubie złapałem kontuzję, która wyeliminowała mnie z gry na całą rundę. Dopiero na drugą wróciłem. Odbudowałem się po kontuzji i wróciłem do Unii. Po półrocznym pobycie w Tarnowie otrzymałem propozycję gry w Porońcu, gdzie pracował trener Marcin Manelski, który wcześniej prowadził mnie w Unii.

Rozmawiał Stefan Leśniowski
 

Komentarze







Tabela - Klasa okręgowa

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Jordan Jordanów 7 18
2. Zawrat Bukowina Tatrzańska 7 16
3. AKS Ujanowice 8 16
4. Lubań Tylmanowa 7 13
5. Wiatr Ludźmierz 8 13
6. Orkan Raba Wyżna 8 13
7. Turbacz Mszana Dolna 8 13
8. Babia Góra Lipnica Wielka 8 12
9. Huragan Waksmund 7 11
10. LKS Jodłownik 7 9
11. Krokus Przyszowa 7 9
12. Płomień Limanowa 7 5
13. Gorce Kamienica 8 1
14. Słomka Siekierczyna 7 1
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama