09.10.2015 | Czytano: 687

Nie dla nas finał PE

Nowotarskie unihokeistki nie podbiły Europy. Ich udział w Klubowym Pucharze Europy zakończył się na półfinale. Rosjanki, szczególnie w pierwszej tercji, decydującej, zrobiły góralkom uniwersytecki wykład.

Inna sprawa, iż mistrz Polski nie był faworytem w tej konfrontacji. Unihokeistki z Archangielska to ograna drużyna w międzynarodowych imprezach. W ostatnich trzech latach zajmowała drugie, pierwsze i szóste miejsce w EFC. W Cises w eliminacyjnej grupie zaaplikowała swoim przeciwniczkom 24 gole (po 12 każdej) nie tracąc żadnego. To Piekarczyk była pierwszą, która pokonała w tym turnieju rosyjską bramkarkę. Wydawało się, że bramka ta uspokoi nowotarżanki, bo było widać, że bardzo spięte przystąpiły do spotkania. Nic z tego, własne błędy pozwoliły rozkręcić się rosyjskiej maszynie. Z każdą minutą nabierała coraz większego rozpędu. Grała szybko, składnie, z pierwszej piłeczki. Nie certoliła się przy strzałach, nie przyjmowania piłeczki tylko natychmiast oddawała strzał. Przy czwartej zdobyczy piłeczka jak po sznureczku wędrowała od kija do kija i Tomczyk nie zdołała się przemieścić w bramce. Nowotarżanki były przeciwieństwem. Każda musiała „pomacać” piłeczkę, a każde przetrzymanie jej groziło stratą. Za dużo też było indywidualnych rozstrzygnięć. Obrończynie miały problemy z celnym podaniem do przodu. W rosyjskim zespole była Wiktorowa, która robiła grę, skutecznie kończyła akcje. Jej bramka na 3:1 to majstersztyk, zdobyta w stylu lacrosse.

Gdy ciśnienie opadło, bojaźń znikła, gra mistrza kraju wyglądała zdecydowanie lepiej. W drugiej tercji Podhale zmieniło taktykę. Zagęściło strefę pod swoją bramkę i nastawiło się na kontrataki. To, że nie straciliśmy w tej części gola, to też zasługa Tomczyk ( w całym meczu oddano na jej bramkę 40 strzałów, Polki zatrudniały rosyjską golkiperkę 20 razy). Z każdą minutą Polki przekonywały się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i śmielej atakowały. W samej końcówce odsłony góralki wyprowadziły skuteczny kontratak, a na początku trzeciej nie wykorzystały liczebnej przewagi. Straciły piątego gola i wydawało się, że jest posprzątane.

Tymczasem Fuła (najlepsza w polskim zespole) dwa razy ugodziła swoim żądłem przeciwniczki i finał był nadal w ich zasięgu. Okazało się, że naciskane rywalki też są ludźmi i popełniają błędy. Niespełna 30 sekund przed końcową syreną trenerzy wycofali z bramki Tomczyk, ale manewr ten nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Strat z pierwszej tercji nie udało się odrobić. Jak szkoda tych pierwszych 20 minut.

MMKS Podhale Nowy Targ – Nauka MP Archangielsk (Rosja) 4:5 (1:4, 1:0, 2:1)
1:0 Piekarczyk – E. Bryniarska (5:04)
1:1 Wiktorowa – Makkowiewa (9:39)
1:2 Makkowiewa (10:19)
1:3 Wiktorowa – Bulbasz (14:09)
1:4 Wiktorowa – Okulowa (15:34)
2:4 Krzystyniak – Fula (38:49)
2:5 Dołgoborodowa – Makkowiewa (44:26)
3:5 Fuła - Dębska (46:08)
4:5 Fula – Mamak (53:44)
MMKS Podhale: Tomczyk – Grynia, Florek, Fuła, Mamak, Krzystyniak – S. Lech, Dębska, Siuta, Florczak, Timek – Sopiarz, Piekarczyk, Podlipni - E. Bryniarska. Trener Jacek Michalski.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama