13.10.2015 | Czytano: 1669

Mistrz Polski pokonany!

AKTUALIZACJA !! - Ważne, że przy stanie 3:1 dla Tychów nie załamaliśmy się, podnieśliśmy się, pokazaliśmy charakter. Tym bardziej, iż dotychczas na wyjazdach nam nie szło. Tymczasem złamaliśmy mistrza kraju w jego siedzibie - mówi Marek Ziętara.

Druga runda wkroczyła w decydującą fazę. Teraz każdy punkt jest na wagę awansu do szóstki. Tychy i Cracovia na tę chwilę wydają się być poza zasięgiem, ale kandydatów do szóstki jest znacznie więcej. Dlatego zwycięstwo „szarotek” nad mistrzem kraju, to ogromny sukces i wartość dodana.

„Szarotki” na własnym lodzie nie mają litości dla rywali. Mistrza Polski też odprawili z pokaźnym bagażem bramek (5:1). - Im silniejszy rywal, tym bardziej jesteśmy skoncentrowani i gramy na wysokim poziomie. W Nowym Targu rywal mocno nas skarcił. Jestem przekonany, że w rewanżu role się odwrócą – zapowiadał Michał Łopuski.

Tyszanie pałali więc żądzą rewanżu, ale do niego nie doszło. - O wszystkim zdecyduje pierwsza tercja – twierdził przed wyjazdem Krzysztof Zapała. – Zapewne tyszanie rzucą się na nas i będą chcieli jak najszybciej nas napocząć. Im dłużej utrzymamy korzystny wynik, tym nasze szanse będą rosły.

Niestety nie udało się uniknąć błędu. W 9 minucie indywidualna akcja Witeckiego zakończyła się ulokowaniem krążka w bramce strzeżonej przez Raszkę. Witecki padając pokonał na raty nowotarskiego golkipera, który z kolejnych pojedynków z rywalami wychodził obronną ręką. Swoje szanse mieli goście. W 1 minucie Tapio, w 19 min. Jokila. W obu przypadkach hokeiści Podhala uderzali zbyt słabo, by pokonać bramkarza tyskiej drużyny.

Druga tercja zaczęła się fenomenalnie dla górali, którzy już w 19 sekundzie doprowadzili do wyrównania. Błąd Hertla z zimną krwią wykorzystał Tapio. Od tego momentu rozpoczęła się wymiana ciosów. Na akcję odpowiadano akcją. Na strzały, strzałami. Galant, Łopuski z jednej strony oraz Tapio i Wronka nie dali rady pokonać bramkarzy. Lepsi w tej wymianie byli tyszanie. W 27 minucie Raszka wychodzi wygrany z pojedynku oko w oko z Koluszem, krążek przejął Rzeszutko i zagrał Łopuskiemu do „pustaka”. Gdzie byli obrońcy Podhala? Za chwilę Raszka wychodzi zwycięsko z pojedynku jeden na jeden z Galantem, broni też jego dobitkę. A Vitek z najbliższej odległości nie potrafi pokonać ostatnią instancję gości. Napastnik tyski aż złapał się za głowę. Ale co się odwlecze… Gospodarze przeprowadzili kapitalną zespołową akcję. Krążek jak po sznurku wędrował między graczami trzeciego ataku aż w końcu trafił na łopatkę kija Kotlorza, który mocnym strzałem przy krótkim słupku pokonał golkipera górali. Gdy wydawało się, że tyszanie na przerwę udadzą się z dwubramkowym prowadzeniem, sekundę przed końcem tercji Jaśkiewicz pokonał bramkarza Tychów. Cała akcja zaczęła się od kontry, którą uruchomił Raszka. W tej tercji gospodarze 18 razy strzelali na jego bramkę a Żigardy miał tylko sześć interwencji.

Utrata gola do szatni podziałała demobilizująco na mistrzów Polski. Górale ten fakt wykorzystali i w 41 sekundzie trzeciej odsłony Jokila, po analizie wideo, zdobywa wyrównującego gola. Żigardy ”wypluwa” krążek po strzale Różańskiego i dobitka fińskiego napastnika przekroczyła linię bramkową. Podhale w drugiej tercji było za podwójną gardą, pozwoliło się wyszumieć mistrzom kraju i przystąpiło do zadawania ciosów. O tym pierwszym już wspominaliśmy. Potem losy się ważyły. Różański był bliski wyprowadzenia drużyny na prowadzenie (48 min.) potem M. Michalski (50) oraz Jokila i Tapio (56). Wreszcie udało się pokonać Żygardy’ego, zresztą po jego błędzie. Zwycięskiego gola zdobył Neupauer. 55 sekund przed syreną Jirzi Szejba wziął czas i wycofał bramkarza. Podhale nie dało sobie wydrzeć zwycięstwa.

Podhale dotąd w „gościach” nie czuło się tak pewnie jak u siebie w domu. Ładnie grali, ale punkty zostawały u gospodarzy. Tak było w Opolu, sytuacja powtórzyła się w Bytomiu. Ale sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka. Brawo chłopaki. Ta wygrana jest wartością dodaną.

- Mecz prowadzony w bardzo szybkim tempie, twardy, emocjonujący i trzymająca w napięciu do ostatniej sekundy – twierdzi trener Podhala, Marek Ziętara. – Przez pół meczu więcej sytuacji mieli gospodarze, myśmy, z racji tego, że graliśmy na wyjeździe, grali defensywnie i skutecznie się broniliśmy. Bardzo ważnie, że przy stanie 3:1 dla Tychów nie załamaliśmy się, podnieśliśmy się, pokazaliśmy charakter. Tym bardziej, iż dotychczas na wyjazdach nam nie szło. Tymczasem złamaliśmy mistrza kraju w jego siedzibie. To bardzo cenne. Przełomowym momentem był gol Jaśkiewicza do szatni. Trzecia tercja świetna w naszym wykonaniu. Dokonałem też trafnych roszad w składzie. Po tym jak Wielkiewicz dostał 10 minut za niesportowe zachowanie, Tapio przeszedł za niego na skrzydło, a do pierwszej formacji desygnowałem Różańskiego. Te formacje złamały mecz. Nie chciałbym komentować zachowania Wielkiewicza. Już to przerabialiśmy. Jakieś rozmowy będziemy musieli z nim przeprowadzić.

GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ 3:4 (1:0, 2:2, 0:2)
1:0 Witecki (8:12)
1:1 Tapio – Zapala (20:19)
2:1 Łopuski – Rzeszutko – Kolusz (26:35)
3:1 Kotlorz – Witecji – Galant (31:54)
3:2 Jaśkiewicz – Gruszka – Raszka (39:59 w przewadze)
3:3 Jokila – Różański (40:41)
3:4 Neupeuer – M. Michalski – Tapio (57:16)
Sędziowali: Wolas – Polak, Smura.
GKS Tychy: Żigardy; Pociecha – Hertl, Kotlorz – Bryk, Kolarz – Ciura; Kolusz – Rzeszutko – Łopuski, Vitek – Kartoszkin – Majoch, Witecki – Galant – Bagiński, Komorski – Jeziorski – Bepierszcz. Trener Jirzi Szejba.
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz, Ałeksiuk – Różański, Mrugała – Łabuz, Tomasik - Wojdyła; Tapio – Zapała – Jokila, Gruszka – Bryniczka – Wronka, M. Michalski – Neupauer –Wielkiewicz, Stypuła – D. Kapcia – Zarotyński. Trener Marek Ziętara.

W pozostałych spotkaniach
JKH Jastrzębie – Orlęta Sosnowiec 7:0
Polonia Bytom – Unia Oświęcim 2:5
Nesta Toruń – Ciarko Sanok 1:3
Zagłębie Sosnowiec – Cracovia 2:9
Naprzód Janów – Orlik Opole 2:6

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama