19.11.2015 | Czytano: 1602

Mistrzostwo zaczyna się w głowie i sercu

W dzisiejszym sporcie o sukcesie decydują niuanse. Świat pędzi z taką szybkością, że kto zostaje w blokach startowych może się już nigdy nie znaleźć na prostej. Krótko mówiąc, trzeba iść z prądem czasu. To dotyczy sportowców i tych, którzy nimi kierują.

Rozumie to Grzegorz Hajnos. W ubiegłym sezonie dowodził zespołem z Klikuszowej. Pod jego wodzą Lepietnica prezentowała ciekawy futbol. Obecnie jest asystentem trenera Marka Żołędzia w trzecioligowym NKP Podhale. Chce się rozwijać i nie zaniedbuje trenerskiego warsztatu. Ostatnie dwa tygodnie miał okazję uczestniczyć w stażach na poziomie ekstraklasy. Pierwszy miał miejsce w Cracovii prowadzonej przez Jacka Zielińskiego, drugi w Podbeskidziu u Roberta Podolińskiego.

- To był już piąty mój staż – mówi. - Nie ma innej drogi jak przyglądanie się i uczestniczenie w pracach znakomitych szkoleniowców. Tylko od ludzi pracujących na najwyższym poziomie w Polsce można zdobyć wiedzę praktyczną. Wiedza książkowa to nie wszystko, nie zastąpi prawdziwej kuchni futbolowej. W podręcznikach jest zazwyczaj sucha informacja.

- Teoria i praktyka to jak niebo i ziemia?

- Tak można to określić. Piłka nożna jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się naukowo dyscyplin. Zajmuje się nie tylko tym co na boisku, ale także tym co jest wokół niego. W niektórych książkach są już nieaktualne informacje, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, mimo iż były wydane zaledwie dwa lata temu. Rozmowy z ludźmi, dla których to chleb powszedni, którzy szkolą się na zagranicznych stażach, dają zdecydowanie więcej wiedzy praktycznej.

- Twierdzisz, że łykasz wiedzę nie tylko czysto piłkarską, ale także tą poza boiskiem, która pomaga w odnoszeniu sukcesów. Wiemy, że w sporcie detale decydują czy jest się zwycięzcą, czy pokonanym.

- To prawda. Na całym świecie pracuje się tak samo podczas zajęć boiskowych. Mogę dzisiaj wejść na YouTube i zobaczyć jak pracuje Barcelona czy Atletico Madryt. O sukcesie coraz częściej decydują szczegóły poza boiskowe – odżywianie, odnowa biologiczna, medycyna, która w krajach zachodnich jest bardziej rozwinięta niż u nas. Dlatego polska piłka klubowa jest jeszcze tak daleko za tymi krajami. Dopiero niedawno właściciele naszych klubów przekonują się jak ważne są detale poza boiskowe. Podam przykład. Zawodnicy w klubach zagranicznych po meczu podpinani są do kroplówki. Wysypiają się w hotelu, jedzą wspólne śniadanie i dopiero wtedy mogą rozjechać się do domów, ponieważ działacze są świadomi jak ważna jest regeneracja po meczu. Dlatego na zachodzie zawodnicy mogą grać co trzy dni, ponad 50 meczów w sezonie i robią to na bardzo wysokich obrotach. U nas po meczu popiją napoju energetycznego, dostaną banana i udają się do domu. Nie wiadomo co robią i gdzie lądują po meczu. Indywidualny trening w zagranicznych klubach to chleb powszedni. Spotkałem się w jednym z klubów ekstraklasy, że wszyscy piłkarze wrzucani są do jednego worka. Taka stara szkoła trenerska. Każdy piłkarz jest inny, ma inny organizm, jest w innym stanie wytrenowania, a więc każdy powinien mieć inny cykl treningowy. W NKP też staramy się badać zawodników, przeprowadzać testy, właśnie po to, aby poprzez indywidualne prowadzenie w zakresie rozwoju cech motorycznych, każdy stawał się lepszym zawodnikiem.

- Jak długo podglądałeś warsztat pracy Jacka Zielińskiego? W ilu jednostkach treningowych brałeś udział?

- Uczestniczyłem w jednym mikrocyklu treningowym, czyli rozpocząłem pierwszym treningiem wprowadzającym w poniedziałek, a zakończyłem piątkowym meczem ze Śląskiem Wrocław. Mogłem obserwować zajęcia trenera Zielińskiego, jego podejście do zawodników, całą otoczkę w klubie. Dobry trener musi być dobrym człowiekiem. Może rządzić twardą ręką, ale jak trzeba być ojcem dla swoich podopiecznych, to trzeba tak ich traktować. Trener Zieliński nikogo w klubie nie traktuje z góry, tak samo odnosi się do piłkarzy, działaczy jak i sprzątaczki. To wyśmienita atmosfera sprawia, że osiąga dobre wyniki. Miałem okazję z nim porozmawiać i jest człowiekiem niezwykle otwartym, potrafiącym się dzielić swoją wiedzą, co nie zawsze jest normalne na tym poziomie. Dowiedziałem się kto rządzi w szatni, czy ingeruje w porządek w niej. Zaopatrzył mnie w wiedzę taktyczną, przygotowania motorycznego i doskonalenia techniki. Nie olewał nas, na wszystkie pytania odpowiadał cierpliwie i wyczerpująco.

- Podoliński to nowa twarz w Podbeskidziu. Niedawno przejął nad nią ster szkoleniowy. Jaką różnicę zauważyłeś w pracy tych dwóch szkoleniowców. Może schemat pracy w ekstraklasie jest taki sam?

- W Podbeskidziu staż miał związek ze współpracą naszego klubu z firmą MASITA, która ubiera również Podbeskidzie. Byłem tam z Michałem Rubisiem, koordynatorem szkolenia w naszym klubie. Trener Podoliński to inna osobowość niż trener Zieliński. Sporo w jego pracy jest coachingu, czyli pozytywnego nakręcania graczy w każdym momencie treningu, podczas każdego ćwiczenia. Ma fajny sztab. Miałem przyjemność zapoznania się z kuchnią trenera od przygotowania motorycznego Michała Miroty. Przekazał mi sporo nowych informacji, które zdobył na zagranicznych stażach w europejskich klubach i w Stanach Zjednoczonych, gdzie obserwował zajęcia kobiecej drużyny grającej w najwyższej lidze krajowej. Okazuje się, że niektóre podnoszą takie ciężary jak nasi ekstraligowi piłkarze. Opowiedział mi fajne zdarzenie dotyczące Cristiano Ronaldo, które usłyszał od pani recepcjonistki hotelu, w którym spali, a w którym spała również w przeszłości kadra Portugalii. Gdy Portugalczycy wrócili z meczu około godziny 23, Cristiano podszedł do recepcjonistki i zapytał czy może skorzystać z siłowni. Sprzeciwu nie było. O godzinie trzeciej w nocy recepcjonistka przechodząc korytarzem usłyszała dziwne odgłosy dobiegające z siłowni. Wezwała ochroniarzy, którzy z bronią weszli do siłowni. Okazało się, że Ronaldo jeszcze ćwiczył. Zmieszany przeprosił, ale wytłumaczył, że musiał popracować, bo mecz mu nie wyszedł. W tym duchu pracuje trener Mirota. Nakręca zawodników do ciężkiej pracy i zawodnicy znoszą jego tortury z uśmiechem na ustach, bo wiedzą, że jeżeli chcą coś osiągnąć to muszą dawać z siebie więcej niż się od nich wymaga. Z moich obserwacji wynika, że piłkarze nie zawsze są skorzy do ciężkiej pracy, a szkoda bo innej drogi na szczyt nie ma. Od momentu przejęcia zespołu trener Podoliński nie przegrał.

- Co z tych lekcji wykorzystujesz w pracy z NKP Podhale?

- Wszystkie informacje, które udało mi się zdobyć, staram się wdrażać w mojej pracy w NKP, ponieważ pracuję z zespołem ludzi o wysokich umiejętnościach i są w stanie wykonać wszystkie zadania techniczno- taktyczne stawiane przed nimi, a i mój szef- trener Żołądź - ma zaufanie do tego co robię. Jeśli chodzi o metodykę pracy i dobór ćwiczeń, to nieznacznie odstajemy od drużyn ekstraklasowych. Ważne jest jednak to, co się dzieje wokół. Nad tym bardzo mocno pracujemy. Rozmawiamy z chłopakami na temat dietetyki. Uświadamiamy im w jaki sposób warto się odżywiać, aby osiągać lepsze wyniki na boisku. Człowiek musi być świadomy i chcieć to robić, nie ma nic na siłę. Szczególnie w naszej drużynie, w zespole półamatorskim, gdzie chłopacy pracują, bo z piłki nie żyją. Wiele rozmawiamy również na temat sfery psychicznej zawodników, czyli koncentracji, motywacji, wyznaczania sobie celów, ponieważ mistrzostwo w sporcie zaczyna się w głowie i sercu.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







Tabela - III liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Avia Świdnik 9 18
2. Wieczysta Kraków 9 18
3. Siarka Tarnobrzeg 9 17
4. Garbarnia Kraków 9 17
5. Chełmianka Chełm 9 16
6. Star Starachowice 9 15
7. KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 9 15
8. Czarni Połaniec 9 15
9. Świdniczanka Świdnik 9 14
10. Podlasie Biała Podlaska 9 13
11. Unia Tarnów 9 12
12. Wiślanie Jaśkowice 9 11
13. KS Wiązownica 9 10
14. Wisłoka Dębica 9 9
15. Podhale Nowy Targ 9 8
16. Orlęta Radzyń Podlaski 9 5
17. Karpaty Krosno 9 5
18. Sokół Sieniawa 9 4
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama