29.01.2016 | Czytano: 1475

Debiut Kani okraszony golem

AKTUALIZACJA !! Po poczynaniach hokeistów było widać, że to była potyczka o przysłowiową pietruszkę. Twardej, męskiej walki jak na lekarstwo. Bandy i kości nie trzeszczały. Składnych akcji też nie za wiele. Sporo za to nieporozumień, rwanych akcji. W tej szarpanej grze górą byli mistrzowie Polski.

Tyszanie rozpoczęli z dużym impetem i już na początku 5 minuty napoczęli górali. Strata krążka przy wyprowadzaniu go z własnej tercji, przejęty został przez Bepierszcza, który zagrał do najeżdżającego z prawego skrzydła Witeckiego, a ten nie miał problemów z wpakowaniem „gumy” do siatki. Po tym golu grano głównie w tercji Podhalan, ale wystarczył jeden kontratak i padła wyrównująca bramka. McGregor jeszcze akcji nie zakończył, ale Michalski wyjechał zza bramki i miał dużo czasu i miejsca, by wpisać się na listę strzelców. W kolejnych minutach odsłony to Raszka występował w głównej roli parując strzały Komorskiego, Vitka i Ciury. W strzałach 17:7 dla tyszan.

Druga tercja mogła się świetnie ułożyć dla Podhalan. Najpierw karę 2 minut odsiadywał Kolarz, a 19 sekund przed jej zakończeniem dołączył do niego Hertl. Obrońca gospodarzy otrzymał 5 plus 20 minut za rzucenie na bandę. Podhale blisko przez 7 minut grało w przewadze i… straciło gola. Fatalnie rozgrywało przewagę. Dwa razy straciło krążek w tercji ataki. Pierwsza strata szczęśliwie nie zakończyła się utratą gola, ale drugą tyszanie już nie zmarnowali. Galant pędził sam na sam, ale krążek daleko sobie wypuścił. Raszka wyjazdem próbować wybić mu „gumę”, ale zamiar się nie udał. Galant odegrał ją do Witeckiego, a ten umieścił ją w pustej bramce. „Szarotki” miały okazję zrehabilitować się i zdobyć gola, gdy na ławce kar przesiadywał Michalski. Jokila przechwycił krążek, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z Żigardy.

W 47 min. górale doprowadzili do wyrównania. Kania przechwycił krążek, oszukał defensora i pięknym strzałem pokonał Żigardiego. Debiut jak marzenie. Nowotarżanie byli bliscy objęcia prowadzenia. Grając w przewadze Wielkiewicz nie trafił w krążek mając przed sobą pustą bramkę. Gol Kani rozochocił tego hokeistę i w kolejnej akcji wcielił się w napastnika. Nie zakończył akcji, ale będąc pod bramką Różański próbował mu dogrywać „ gumę”. Podanie nie doszło do adresata. Krążek przechwycił Vitek i długim podaniem uruchomił Komorskiego. Ten w sytuacji sam na sam o mały włos nie został zatrzymany przez Raszkę. Krążek majestatycznie wtoczył się za linię bramkową. 2 minuty przed końcem tercji, po składnej akcji pierwszej formacji, Tapio trafił w słupek. 17 sekund przed końcem tyszanie postawili kropkę nad „i”. Witecki trafił do pustej bramki (Raszka wycofany został z bramki).

- Podjęliśmy walkę. Zagraliśmy lepiej niż ostatnio w Tychach. Przy stanie 1:1, grając w przewadze, powinniśmy strzelić gola lub przynajmniej utrzymać wynik. Tymczasem straciliśmy gola i był to zły moment. Próbowaliśmy gonić wynik, dogoniliśmy i straciliśmy gola. Nie mając nic do stracenia zagraliśmy va banque, wycofując bramkarza. Tyszanie byli przy krążku i to wykorzystali – podsumował Marek Ziętara.

GKS Tychy - TatrySki Podhale Nowy Targ 4:2 (1:1, 1:0, 2:1)
1:0 Witecki – Bepierszcz (4:10)
1:1 Michalski – McGregor – Wielkiewicz (10:46)
2:1 Witecki – Galant (29:55 w osłabieniu)
2:2 Kania (46:58)
3:2 Komorski – Vitek (51:24)
4:2 Witecki – Bepierszcz – Bagiński (59:43 do pustej)
Tychy: Żigardy; Kolarz – Ciura, Pociecha –Sokół, Bryk – Kotlorz, Hertl, Gazda; Bepierszcz – Galant – Witecki, Kolusz – Rzeszutko – Łopuski, Vozdecky – Komorski – Vitek, Kogut – Bagiński – Woźnica oraz Jeziorski. Trener Jirzi Szejba.
TatrySki Podhale: Raszka; Haverinen – Jaśkiewicz, Kania – Tomasik, Mrugała – Łabuz, Wojdyła - Sulka; Tapio – Zapała – Jokila, Różański - Wronka - Gruszka, M. Michalski - McGregor - Wielkiewicz, Stupuła – Olchaweski – Zarotyński. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama