27.09.2016 | Czytano: 1515

„Laszka” katem Podhala (+zdjęcia)

- Graliśmy fatalnie. Nie realizowaliśmy założeń taktycznych, stąd problemy ze sforsowaniem defensywy rywala. Co zyskaliśmy w Tychach, dzisiaj straciliśmy. Przykro nam z tego powodu – powiedział kapitan „szarotek”, Jarosław Różański.

W pierwszych 20 minutach nic ciekawego się nie wydarzyło. Goście zbyt łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich, ale nie były to na tyle groźne strzały (częściej strzelali niż gospodarze), by zaskoczyły Jucersa. Podhale chciało wjechać z krążkiem do bramki rywala, a dwa groźne strzały Wojdyły i Zapały były z dystansu i sprawiły najwięcej kłopotu jastrzębskiemu golkiperowi.

W 27 minucie doczekaliśmy się wreszcie bramki. Podhale grając w przewadze wymieniło trzy szybkie podania i Hattunen znalazł lukę między nogami bramkarza JKH.

- Po zdobyciu gola uwierzyliśmy, że łatwo pójdzie. Każdy z nas uważa się za profesjonalistę, więc przez cały mecz powinien grać na sto procent. Mamy kolejną nauczkę – dodawał Jarosław Różański.

Gra Podhala w kolejnych minutach nie uległa zmianie. Sporo chaosu, niedokładnych podań i szarpanej gry było w wykonaniu gospodarzy. Jastrzębianie z klei imponowali grą przed własną bramką i góralom trudno było się przebić. Większość strzałów blokowali, przyjmowali na ciało. Zatrzymywali ostatnie podanie, które miało otworzyć drogę do bramki. Do tego goście wyprowadzali groźne kontry i Jucers nie mógł powiedzieć, że nudził się między słupkami. Kluczowa była 47 minuta. Bryniczka nie trafił z bliska do pustej bramki, poszła kontra i Wróbel doprowadził do wyrównania. Nie dasz, dostaniesz – to powiedzenie sprawdziło się co do joty. Nic wielkiego nie wydarzyło się już regulaminowym czasie gry, lepsze wrażenie sprawiali jednak goście.

Najciekawsze rzeczy działy się w dogrywce. Nim padło rozstrzygniecie jastrzębianie nie wykorzystali trzech sytuacji sam na sam, a Gruszka karnego. Wreszcie Laszkiewicz pokonał Jucersa i kolejny raz okazał się katem górali.

– Akurat tak wyszło i cieszę się z tego. Podobnie jak z postawy chłopaków, którzy po ciężkich spotkaniach wytrzymali trudy kolejnej potyczki. W niej pierwszoplanowymi postaciami byli bramkarze – powiedział strzelec zwycięskiego gola.

- Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy. Mimo, iż przegrywaliśmy 0:1 do końca wierzyliśmy w zwycięstwo. Dobre spotkanie rozegraliśmy pod względem taktycznym Tylko jeden błąd nam się przytrafił. Dwa dni temu dostaliśmy łomot od Tychów, ale młodzi się tym nie zrazili i zagrali otwarty hokej. Gratulacje dla chłopaków za postawę – powiedział drugi trener JKH, Rafał Bernacki.

- Rozegraliśmy jeden z najsłabszych meczów – twierdzi Marek Rączka. – Trudno było nam się wbić w szczelną defensywę rywala. Brakowało maksymalnej koncentracji, w tym co robiliśmy. Za darmo oddawaliśmy krążek przeciwnikowi. W kościach mamy jeszcze mecz w Tychach.

TatrySki Podhale Nowy Targ – JKH GKS Jastrzębie 1:2 D (0:0, 1:0, 0:1; 0:1)
1:0 Hattunen – Jokila – Zapała (26:07 w przewadze)
1:1 Wróbel – Charvat (46:14)
1:2 Laszkiewicz – Peslar (62:48)

Podhale: Jucers; Wojdyła – Haverinen, Tomasik – Syrei, Jaśkiewicz (2) - Łabuz; Jokila – Zapała (2) – Hattunen, Różański – Bryniczka – Gruszka, M. Michalski – Neupauer (4) – Svitac, P. Michalski – Daniel Kapica – Siuty. Trener Marek Rączka.
JKH: Fuczik; Kubesz (2) – Peslar, Latal – Chavrat, Gimiński – Bigos (2); Laszkiewicz – Paś – R. Nalewajka (2), Kominek – Kulas – Bryk, Pelaczyk – Wróbel (2) – Matusik, Chorążyczewski – Ludwiczak - Kącki. Trener Robert Kalaber.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama