- Kluby Kibica są zaprzyjaźnione i nie spodziewam się aktu agresji – powiedział. Okazuje się, że kibolowi nigdy nie można ufać. Równo z pierwszym gwizdkiem poleciały na murawę rolki z papierem z kas fiskalnych. Jak granaty spadały, wyrywając kępki traw, fruwając obok głowy sędziego liniowego Pawła Kupczaka. Zauważył to obserwator meczu Bogdan Górnik i zwrócił uwagę prezesowi Podhala i służbom porządkowym, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo na obiekcie. Prezes w przerwie rozmawiał z kibicami, ale jego prośby nie trafiły na podatny grunt.
Druga połowa rozpoczęła się o odpalanie rac i rzucania rolek papieru. W kłębach dymu jedna z rolek ugodziła w głowę sędziego liniowego. Ten padł na murawę jakby ugodzony został pociskiem. Musiał skorzystać z pomocy medycznej, a po niej arbiter główny odgwizdał koniec spotkania.
- Rolki fruwały obok mojej głowy od początku spotkania. W końcu jedna z nich mnie trafiła – powiedział poszkodowany Paweł Kupczak.
- Przewidziałem taki scenariusz zakończenia meczu. Dlatego w przerwie prosiłem prezesa, by utemperował sektor zajmowany przez kibiców. Widocznie jego słowa nie dotarły do kibiców. Z sektora zajmowanego przez gości poleciała rolka papieru z kasy fiskalnej, która ugodziła arbitra liniowego. Sędzia główny przerwał mecz. Czy będzie walkower? O tym zdecyduje odpowiedni wydział w OZPN – powiedział obserwator meczu, Bogdan Górnik.
Goście nie byli przekonani, iż rolka poleciała z sektora gości. – Kibice byli zmieszani. Nie wiadomo z czyich rąk wyleciał – powiedział jeden z przedstawicieli gości. Martwił się, czy nie będzie obopólnego walkoweru. Na to pytanie nikt nie potrafił odpowiedzieć.
- Nikogo nie złapałem za rękę – mówi prezes Podhala, Grzegorz Wrona. – Zgłosiłem już ten fakt policji. Funkcyjni zwracali uwagę kibicom, ale zadarli z nich kamizelki i identyfikatory. Sędzia jeśli zauważył, iż dalsze kontynuowanie spotkania mogło zaognić atmosferę i zagrażać niebezpieczeństwu piłkarzy i arbitrów, to podjął słuszną decyzje o przerwaniu meczu. Przygotowany jestem na walkower. Oby tylko na tym się zakończyło. Futbol jest dla kibiców, ale jeśli dochodzi do takich zdarzeń, to widocznie trzeba będzie zamknąć stadion dla widzów. Ponoć panuje zgoda między obozami kibiców obu zespołów, toteż kibice gospodarzy nie powinni dopuścić do takiego incydentu, a nie robić zamęt.
Najbardziej niepocieszony był trener miejscowej jedenastki, Krzysztof Leśniakiewicz. Jego zespół co prawda przegrywał do przerwy 0:1, ale… - Była to najlepsza odsłona w naszym wykonaniu od siedmiu spotkań – twierdzi. – Liczyłem, że uda nam się po przerwie odrobić starty, ale chuligański wybryk kibiców drużyny przyjezdnej nam to uniemożliwił. Myślę, że Wydział Gier sprawiedliwie rozstrzygnie po czyjej stronie była wina.
NKP Podhale Nowy Targ – Glinik Gorlice 0:1 (0:1) mecz przerwany w 48 minucie.
0:1 Augustyn (Kurek) 26
Sędziował Krzysztof Ziaja z Nowego Sącza.
NKP Podhale: Rabiasz – W. Żółtek, D. Żółtek, Bobek, Ojrzanowski, Gardoń, Nykaza, Dudek, Mastalski, Antolak, Pucharski.
Glinik: Brzeziański – Rząca, Olech, Kijek, Czechowicz, Kurek, Jabłczyk, Chorobiak, Laskoś, Grela, Augustyn.
Momenty były
4 – uderzenie Nykazy z dystansu mini lanie minęło spojenie słupka z poprzeczką.
26 GOL! 0:1 – z rzutu rożnego dośrodkowywał Kurek. Piłka doleciała na drugi słupek, gdzie bez opieki pozostawiony był Augustyn. Tylko dołożył nogę i piłka wpadła do siatki przy krótkim słupku.
34 – strzelał Nykaza z 16 metrów, ale uderzenie było zbyt słabie i spokojnie na 5 metrze przyjął go Olech.
45+1 – piękna podcinka Augustyna nad wybiegającym Rabiaszem. Futbolówka minimalnie minęła przeciwległy słupek.
Stefan Leśniowski