- Trasa była trudna. Odcinki specjalne były połączeniem wydm oraz piaszczystych szlaków, biegnących przez wyschnięte jeziora. Z szybkich partii trzeba było hamować do bardziej technicznych. Cały czas należało utrzymywać koncentrację na najwyższym poziomie. Ominąłem jeden z waypointów, musiałem do niego wrócić i pogubiłem trasę. Nadłożyłem przez to około 7 kilometrów – mówił Tadeusz Błażusiak, który dopiero zdobywa doświadczenie w rajdach terenowych.
Jego kolega z Orlen Teamu Jakub Przygoński na trasie spotkał… wielbłąda. W „generalce” polski duet zajmuje odpowiednio piąte i szóste miejsce. Przed zawodnikami jeszcze dwa etapy.
Stefan Leśniowski