29.01.2014 | Czytano: 2215

Cenny punkt w „jaskini lwa”

Konia z rzędem temu, kto liczył, że Podhale wywiezie jeden punkt z siedziby wicemistrza kraju. Zdecydowany faworyt potwornie się męczył z bardzo ambitnie grającymi góralami i dopiero w dogrywce, z pomocą przyszedł im słabo dysponowany arbiter.

Kibice przecierali oczy. Zadawali sobie pytanie: kto zajmuje ostatnie miejsce w tabeli? To nie wicemistrzowie Polski nadawali ton rywalizacji, lecz górale, którzy z każdą minutą poczynali sobie coraz śmielej i zagrażali bramce Odrobnego. Jednak to gospodarze w 12 minucie wykorzystali grę w przewadze. Z prowadzenia cieszyli się zaledwie 32 sekundy. W sytuacji sam na sam faulowany był Dziubiński i sędzia skrzyżował ręce nad głową – rzut karny. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość. Chwilę później strzelec gola ostro został potraktowany przez Danieluka i z pomocą kolegów opuścił taflę. Na szczęście po przerwie pojawił się na niej. W końcówce odsłony Podhalanie mieli jeszcze cztery dogodne okazje do objęcia prowadzenia. Miejscowi odpowiedzieli tylko strzałem Damiana Kapicy z poprzeczkę.

Miejscowi kibice spodziewali się lepszej gry w wykonaniu swojego zespołu, ale srodze się zawiedli. To nowotarżanie byli ekipą lepszą, stwarzającą więcej dogodnych okazji. Zmusili nawet sędziego do analizy wideo, ale nie potwierdziła, że krążek znalazł się w bramce Odrobnego. Jastrzębianie dopiero w końcówce, gdy grali w przewadze, mocno przycisnęli rywala, ale nie potrafili skierować krążka nawet do pustej bramki.

W 45 min. rzęsiste brawa rozległy się na trybunach, a były przeznaczone dla Wronki, który huknął jak z armaty i „guma” wylądowała w siatce. Komentator zaś coś wspominał o dywersji. Stracony gol podrażnił lwa, który rzucił się na górali, ale zdołał tylko doprowadzić do wyrównania, gdy grał w przewadze. Molenda karał górali na potęgę. Były więc dantejskie sceny pod bramką gości, którzy z kolei wyprowadzali kontry, które mogły przynieść rozstrzygniecie. Wielkiewicz i Bryniczka nie wykorzystali świetnych okazji. W dogrywce Bodrowski powalił Niesłuchowskiego, sędzia tego nie zauważył, albo nie chciał i wykorzystał to Górny.

- Zdobyliśmy ważny punkt. Bardzo dobrze graliśmy. Chwała za to chłopakom W ostatnich 5 minutach jastrzębianie nas przycisnęli, bo arbiter nas karał z kapelusza – powiedział Rafał Sroka.

- Zagraliśmy odpowiedzialnie zarówno w obronie jak i ataku – twierdzi Marek Ziętara. – Mieliśmy kilka sytuacji z kontrataku. Szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Nikt chyba nie spodziewał się naszej dobrej postawy, a na pewno nie tego, że z trudnego terenu, gdzie inni wysoko przegrywali, wywieziemy jeden punkt. W dogrywce wynik został wypatrzony. Niesłuchowski, który pewnie bronił i był mocnym punktem zespołu, został ewidentnie zaatakowany i straciliśmy gola. Nie miał szans na zareagowanie.

JKH GKS Jastrzębie – MMKS Podhale Nowy Targ 3:2 D (1:1, 0:0, 1:1,1:0)
1:0 – Danieluk – Damian Kapica – Zatko (12:00 w przewadze)
1:1 – Dziubiński (12:32 karny)
1:2 - Wronka – Degtiariew (44:26)
2:2 – Prochzka – Bryk – Urbanowicz (46:27 w przewadze)
3:2 – Górny – Zatko (60:12)

Sędziowali: Molenda (Tychy) – Klich, Matlakiewicz (Sosnowiec).
Kary: 4- 30 min.

JKH: Odrobny; Górny – Zatko, Bryk – Rompkowski, Flaszar – Labryga (2), Sordon (2) – Pastryk; Bodrowski – Kral – Danieluk, Urbanowicz – Pasiut – Prochazka, Kulas – Damian Kapica – Marzec, Kogut, Ł. Nalewajka. Trener Mojmir Trilczik.
Podhale: Niesłuchowski; K. Kapica – Landowski, Łabuz (2) – Barajew (2), Tomasik – Degtiariew; Wielkiewicz (10) – Dziubiński (2) – Gruszka, P. Michalski – Bryniczka – Zarotyński, M. Kmiecik – Wronka (2) – P. Kmiecik, Stypuła (2 +10). Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama