15.07.2014 | Czytano: 1648

Nie będzie „wielbłądów”

- Startujemy z myślą, że będzie lepiej. Żeby być coraz lepszym. Uczymy się na błędach i mam nadzieję, że nie będzie „wielbłądów” jak w zeszłym sezonie – zapewnia Kasper Bryniczka, a Damian Tomasik przyrzeka. - Patelnie odkładam do kuchni, na lodzie nie będzie mi już przydatna.


- Chyba raduje się dusza i ciało, że to już fajrant? – zaczepiam hokeistów Podhala, po ostatnim treningu cyklu przygotowawczego.
Kasper Bryniczka: - Wszyscy cieszymy się, bo przez osiem tygodni zasuwaliśmy bardzo mocno. Każdy z nas, z ręką na sercu, przyzna, że tegoroczne przygotowania dały się we znaki. Teraz zasłużyliśmy na urlop. Nie będzie długi, ale to zawsze odpoczynek. W tym roku nigdzie się nie wybieram. Jeśli pogoda dopisze, to spędzę ten czas nad Białką.
Damian Tomasik: - Bardzo się cieszy dusza i ciało, że wreszcie odsapną. Byłoby dziwne, gdyby się nie było radości, bo tegoroczne treningi były zdecydowanie cięższe niż te przed rokiem. Z utęsknieniem czekałem na tę chwilę. Myślę o wypoczynku w ciepłych krajach. Tunezja jest na moim rozkładzie.

- Twierdzicie że treningi były cięższe. Czym różniły się od ubiegłorocznych?
DT: - Były nie tylko ciężkie, ale bardzo urozmaicone. Doszło wiele nowych elementów, których w ubiegłym roku nie było. Choćby w Hi Fitness, czy też w grach zespołowych. Nie dało się odczuć monotonni i to trzymało nas przy życiu (śmiech).
KB: - Dużo nowych i urozmaiconych zajęć, ale ciężkich. Zdecydowanie cięższe niż w latach poprzednich.

- Grit na śniadanie czy Body Pump?
KB: - Grit robię na śniadanie, bo jest łatwy (śmiech). Żartuję, ale na pewno bardziej go wolałem niż Body Pump. Dużo cięższy, ale dużo mi dał.
DT: - Grit zdecydowanie, bo tamten bardziej mięśnie pompuje, gorzej go wytrzymywałem.

- Biegi czy rowery?
DT: - Zdecydowanie rowery. Nie męczyłem się tak, nie miałem takich problemów z oddychaniem. Przy bieganiu często łapałem zadyszkę.
KB: - Jazda na rowerze mniej obciąża stawy. Trening ten nie wyniszcza tak jak bieganie. Czas też szybciej mija, kilometry się połyka, gdy pokonuje się dłuższe dystanse. Zaleta jest większa, bo są widoki, a biega się tylko w kółko.

- Wspinaczka czy paintball?
DT: - Paintball. Była okazja kogoś ustrzelić, szczególnie, gdy po drugiej stronie był ktoś kto zalazł ci za skórę ( śmiech). Przy okazji można było się pośmiać. Ranny nie zostałem, bo byłem w zespole zwycięskim. „Trener” K. Kapica obrał właściwą taktykę. Mieliśmy trzymać się w dwójkach i osłaniać się. Ten pierwszy strzelał. Wypaliło. Świetna zabawa po wyczerpującym treningu.
KB: - Nie miałem okazji cieszyć się z wygranej. Byłem w finale, ale błąd popełnił M. Michalski ( właśnie przechodził; śmiech) i zostaliśmy rozstrzelani. Na szczęście wyszedłem z tej wojny bez ran, a kogoś ustrzeliłem. Dla mnie też paintball był ciekawszy i bardziej relaksujący niż wspinaczka na ściance.

- Jak poszedł test z wyciskania sztangi leżąc?
KB: - Wycisnąłem 120 kg. Chyba niezły wynik. Z ciężarami nie mam problemów. Mam wrodzoną siłę.
DT: - Potwierdzam, że Kasper ma wrodzoną siłę. Ja test przeszedłem pozytywnie.

- Czyli ile zaliczyłeś?
DT: - Wycisnąłem sztangę o ciężarze 75 kg ( wyszeptał).

- To niezbyt imponujący wynik. 50 kg mniej niż najlepszy rezultat, który był udziałem Bartka Niesłuchowskiego.
DT: - Muszę jeszcze dwa lata poćwiczyć i dużo chleba zjeść.

- Jakie zajęcia były dla was najcięższe?
KB: - Interwał pod górę na lotnisku. 21 razy trzeba było podbiec. Jeden wybieg to ok. minuta pracy.
DT: - Dla mnie najwięcej problemów stwarzały 4-minutówki. Trzeba było biec długi dystans, a w tym nie jestem orłem. Najbardziej się męczyłem.

- Po takiej pracy powinno być lepiej w sezonie niż w poprzednich rozgrywkach.
KB: - Startujemy z myślą, że będzie lepiej. Żeby być coraz lepszym. Doszły wzmocnienia, szykują się kolejne z zagranicy i jesteśmy dobrej myśli. W grupie panuje świetna atmosfera. Uczymy się na błędach i mam nadzieję, że nie będzie „wielbłądów” jak w zeszłym sezonie.
DT: - Będzie lepiej. Mniej błędów będę popełniał. Patelnie odkładam do kuchni, na lodzie nie będzie przydatna.

- Wasza praca może pójść na marne, jeśli liga zastrajkuje.
DT: - Jesteśmy dobrej myśli. Wierzymy, że strony się dogadają. Wierzę, że we wrześniu rozlegnie się pierwszy ligowy gwizdek.
KB: - Nie pierwszy rok u góry się przepychają. Co roku jest coraz gorzej. Nic dobrego to hokejowi nie wróży. Ale liczę, że wszyscy się opamiętają i będą „grali” dla dobra polskiego hokeja. Że nie będą to tylko puste słowa dla mediów. Stawiam, że rozsądek weźmie górę i się dogadają. Dojdzie do kompromisu i liga w terminie wystartuje.

Rozmawiał Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama