29.07.2014 | Czytano: 1811

Z polskimi korzeniami

- Nie ukrywam, że pozycja bramkarza w drużynie była najsłabszym ogniwem w zeszłym sezonie. Liczę, że Ondriej będzie ostają zespołu, że pomoże drużynie w trudnych momentach – mówi trener MMKS Podhale, Marek Ziętara.



I dodaje: - W Katowicach, w wielu meczach, pokazał, że potrafił ratować zespół z opresji i pomógł mu wygrywać mecze. Liczę, że również u nas będzie tak samo.

- Bramkarz sam nie wygra meczu. Wygrywa cała drużyna. Zrobię jednak wszystko, by pomóc zespołowi w odnoszeniu sukcesów – twierdzi Ondriej Raszka, bo o nim mowa.

To nie nowa postać w polskim hokeju. Do naszego kraju trafił w 2010 roku. Swoją przygodę z naszym hokejem rozpoczął w KTH Krynica.

- To będzie dla mnie czwarty sezon w polskiej lidze, bo sezon byłem na Słowacji i leczyłem kontuzje – wyjaśnia. – W Třincu miałem propozycję gry kolejny sezon w juniorach. Wówczas w pierwszej drużynie było czterech golkiperów. Po sezonie nie miałem szans dostania się do pierwszego składu. Nie chciałem grać w pierwszej czy drugiej lidze czeskiej. Wyjechałem do Polski, bo wtedy wprowadzono przepis, że zawodnika z polskimi korzeniami nie traktuje się jako obcokrajowca. Skorzystałem z tego.

- Masz polskie korzenie?
- Babka i dziadek byli Polakami. Mieszkali po drugiej stronie góry Czantoria w Beskidzie Śląskim, na granicy polsko -czeskiej. To miejsce raz należało do Polski, drugi raz do Czech. Ślub jednak brali w Polsce, w Goleszowie i w papierach mieli zapisane, że są Polakami.

- To zapewne myślisz o grze w reprezentacji Polski?
- Nie ukrywam, że myślę. Chciałem składać papiery o polskie obywatelstwo w konsulacie polskim, ale zajmiemy się tym tu na miejscu. W tym miesiącu.

- Będziesz najwyższym bramkarze w polskiej lidze?
- Mam 192 centymetry wzrostu. Chyba Przemek Odrobny jest o centymetr ode mnie wyższy.

- Lepiej bronić dużemu, czy małemu?
- Nie wiem jak broni się małemu. O sobie mogę powiedzieć, że wzrost mi pomaga. Jak schodzę na kolana, to jeszcze zasłaniam dużo miejsca górnej części bramki.

- Masz na koncie dwa tytuły mistrza Polski. Ten ostatni zdobyłeś z Sanokiem, ale zbyt wiele nie broniłeś.
- Przyszedłem do Sanoka w trakcie sezonu z Katowic, gdzie broniłem prawie wszystkie mecze. Murray był kontuzjowany i Sanok potrzebował golkipera. Tak się złożyło, że w tym czasie była przerwa w rozgrywkach z powodu lokautu i Murray zdążył się wykurować. Ponadto pierwszy mecz mi nie wyszedł tak jakbym chciał i nie dostałem już dużo szansy bronienia.

- Dlaczego wybrałeś Podhale?
- Już trakcie poprzedniego sezonu byłem w kontakcie z klubem. Katowice nie chciały mnie wtedy puścić. Z Sanokiem miały układy. Po sezonie skontaktowałem się z panią prezes i trenerem. Trener wtedy powiedział mi, że nie będzie kontynuował pracy w Podhalu, więc rozmowy prowadziłem z panią prezes. Były szybkie i skuteczne.

- Grasz już kilka sezonów w naszej lidze. Jak ją odbierasz?
- Uważam, że jest lepsza niż Polacy uważają. Słyszałem głosy, że słowacka liga jest super. Od pewnego czasu nie jest to prawdziwa opinia.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama