Kapitańska opaska to nie pierwszyzna dla „Różaka”. Podhalu już kapitanował. Teraz po dwóch latach nieobecności w zespole wraca na kapitański mostek.
- Przyznam się, że nie spodziewałem się wyboru. Przez ostatnie dwa lata byłem na obczyźnie, a w tym czasie zespół zmienił się personalnie w 80%. Może trochę przesadziłem z tymi procentami, ale na pewno w znacznym stopniu. Wielu jest graczy, z którymi nie miałem możliwości grać w drużynie. Tym bardziej było to dla mnie ogromne zaskoczenie. Kapitan ma swoją rolę w drużynie. Jest to zaszczyt, a zrazem obowiązek, od którego i tak bym się nie uwolnił. Czy byłbym, czy też nie kapitanem, to pewne role i tak w drużynie byłyby dla mnie przeznaczone – twierdzi Jarek Różański.
Stefan Leśniowski