Poroniec zaczął mecz nerwowo. Do 34 minuty lepsze wrażenie sprawiali piłkarze z Tarnowa. Wtedy jednak fatalny w skutkach błąd przytrafił się obrońcy Unii Janowi Kretowi, który przy próbie wybicia piłki ze swojego pola karnego, trafił wprost w Patryka Zielonkę i piłka wtoczyła się do bramki. Trzy minuty później na 2:0 podwyższył po kapitalnej indywidualnej akcji Rafał Gadzina, który najpierw wygrał kilkunastometrowy pojedynek biegowy z obrońcami Unii, a następnie płaskim strzałem po ziemi w dalszy róg bramki zaskoczył Łukasza Lisaka. Okrasą spotkania było trafienie na 3:0 z 63 minuty Sebastiana Leszczaka. Pomocnik Porońca „zakręcił" dwoma obrońcami rywala w narożniku pola karnego po czym pięknie przymierzył w przeciwległe „okienko". W samej końcówce kilka okazji na honorowe trafienie mieli i przyjezdni, ale dobrze w bramce gospodarzy spisywał się Adrian Jękot. Środowy mecz z Partyzantem Radoszyce miał też podobny przebieg. Wtedy pierwszego gola poronianie zdobyli w dość szczególnych i szczęśliwych okolicznościach i spotkanie wygrali podobnie jak z Unia 3:0. Szczęście w każdej działalności jest potrzebne a w piłce nożnej szczególnie. Jeżeli sprzyja lepszym a w obu spotkaniach Poroniec był lepszy to dobrze.
Poroniec Poronin – Unia Tarnów 3:0 (2:0)
1:0 Zielonka 34,
2:0 Gadzina 37,
3:0 Leszczak 63.
Sędziował: Przemysław Greń z Oświęcimia.
Widzów: 300.
Poroniec: Jękot – Nowobilski, Piszczek, Mikołajczyk, Senderski – Leszczak (76 Folwarski), Łybyk (69 Lizak), Prokop, Zielonka (84 Dudzik) – Gadzina, Kmiecik ŻK (70 Łyduch).
Unia: Lisak – Adamski, Kret, Więcek, Węgrzyn ŻK – Ropski (88 Kamiński), Tyl (64 Wójcik), Popiela, Kudzia – Sojda (86 Kazik), Drozdowicz (79 Zawrzykraj).
Tekst Ryb