26.10.2014 | Czytano: 1952

Od 3:0 do 3:4(+zdjęcia)

- Takie porażki bolą. Zagraliśmy lepiej niż w Krakowie, ale straciliśmy punkty. Doświadczona i mocna drużyny każdy błąd potrafi wykorzystać. Szkoda, bo byliśmy bliscy sprawienia kolejnej niespodzianki – powiedział Marek Ziętara.

- Wróciliśmy z dalekiej podróży – powiedział Damian Słaboń, strzelec zwycięskiego gola. – Podhale gra dobrze i byliśmy przygotowani na ciężką przeprawę. Przegrywaliśmy po dwóch tercjach 1:3 i wiedzieliśmy, że mecz się jeszcze nie skończył. Powiedzieliśmy sobie, że stawiamy wszystko na jedną kartę. Pokazaliśmy charakter. Wygraliśmy ważny mecz. Mam nadzieję, że po tym zwycięstwie podniosą się nasze morale.

Taka porażka może boleć. Przecież „szarotki” prowadziły 3:0, a na trzecią tercję wyszły z dwubramkowym prowadzeniem. Nie potrafiły zwycięstwa dowieść do końcowej syreny. Przegrały 3:4, ale po meczu walki, jednym z najlepszych jakie oglądano w tym sezonie na nowotarskim lodowisku.

- Dawno nie widziałem tak dobrej i szybkiej tercji. Trwała zaledwie 24 minuty! – powiedział kibic z 40- letnim stażem, siedzący obok miejsc prasowych. Miał rację. Mało przerw w grze, szybkie tempo, akcje z obu stron, kapitalne interwencje obu golkiperów. Cracovia grała wysokim pressingiem i często kibice denerwowali się, że ich pupile mieli sporo strat przy wyprowadzaniu krążka ze swojej strefy obronnej. Goście tego nie wykorzystali, podobnie jak dwóch liczebnych przewag. Kotłowało się pod świątynią Raszki, ale ten zachował czyste konto.

W drugiej tercji tempo nie spadało, emocji co niemiara. Wreszcie zaczęły krążki wpadać do bramki. Wynik otworzył Kmiecik, który huknął z pierwszego po wygraniu bulika przez Bryniczkę. 3 minuty później pierwsza formacja górali przeprowadziła kapitalną akcję. Krążek jak po sznureczku wędrował od kija Damiana Kapicy do Dziubińskiego, a ten zagrał do Gruszki, który ulokował go w pustej bramce. W 36 minucie Wajda zaledwie 4 sekundy siedział na ławce kar, bo Imrich, po wygraniu wznowienia przez Bryniczkę ( wypisz, wymaluj podobna sytuacja jak przy pierwszej bramce), przestrzelił Radziszewskiego. Goście też nie zasypiali gruszek w popiele i mieli swoje szanse, jedną wykorzystali, gdy na ławce kar przebywał Łabuz. Noworyta strzałem spod niebieskiej linii pokonał ostatnią instancję miejscowych.

- Mieliśmy komfortową sytuację. Niepotrzebnie straciliśmy pierwszego gola i zaczęło się nasze nieszczęście – twierdzi strzelec pierwszego gola, Piotr Kmiecik.

W 44 minucie po dwóch błędach Zarotyńskiego (nie potrafił wybić krążka z tercji) krakowianie wrócili do gry. Minutę później kolejne manewry górali w tercji, strata krążka i Cracovia doprowadziła do wyrównania. Kolejna strata krążka i kolejna radość „Pasów”. W trzeciej tercji krakowianie wykorzystali wszystkie starty krążka przeciwnika we własnej tercji. To co uchodziło płazem „szarotkom” w pierwszej tercji, w ostatniej odsłonie je pogrążyło.

- Zrobiliśmy błąd taktyczny, że nie zagraliśmy na trzy formacje – twierdzi Piotr Kmiecik. – Cracovia po strzeleniu kontaktowego gola wróciła do gry i dostała wiatr w żagle. Nie udało nam się utrzymać korzystnego wyniku. Drużyna, która wykorzystuje błędy jest na fali. Martwi mnie, że gramy mecze na styku i nie „umiemy” uciułać punktów. Uważam, że mecz był na wysokim poziomie, bardzo szybki.

- Pierwsza tercja dobra w naszym wykonaniu, ale za dużo było kombinacji, a mało strzałów – analizuje Rudolf Rohaczek. - W drugiej Podhale było lepsze. Wykorzystało trzy nasze błędy, dwa przy buliku i jeden przy zmianie. Przed trzecią tercją powiedziałem chłopakom, że jak nie będą strzelać, to nie wygrają. Udało nam się doprowadzić Podhale do presji, zagraliśmy agresywnie i z tego padły bramki. Trudny mecz, bo Podhale kolejny raz zawiesiło wysoko poprzeczkę - skomentował Rudolf Rohaczek.

- Takie porażki bolą. Zagraliśmy lepiej niż w Krakowie, ale straciliśmy punkty. Doświadczona i mocna drużyny każdy błąd potrafi wykorzystać. Szkoda, bo byliśmy bliscy sprawienia kolejnej niespodzianki – powiedział Marek Ziętara. – Uczulałem zawodników przed trzecią tercją, że przeciwnik nie ma nic do stracenia i rzuci się na nas. Mieliśmy przetrzymać pierwsze minuty, by mieć komfort w końcówce. Druga szybko stracona bramka dodała skrzydeł Cracovii. Mecz się wyrównał, a my popełniliśmy kolejne błędy. Musimy wyciągnąć wnioski. Nikt nie powiedział, że będziemy wszystko wygrywać. Szkoda, że tak licznej publiczności nie potrafiliśmy sprawić radości. Obiecuję, że w kolejnych meczach będziemy walczyć na sto procent, tak jak dotychczas.

MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 3:4 (0:0, 3:1,0:3)
1:0 Kmiecik – Bryniczka (23:55)
2:0 Gruszka – Dziubiński – Damian Kapica (26:48)
3:0 Imrich – Bryniczka (35:39 w przewadze)
3:1 Noworyta – Dvorzak – S. Kowalówka (37:47 w przewadze)
3:2 Fraszko – Wiśniewski (43:27)
3:3 Kalus – Wiśniewski (43:27)
3:4 Słaboń – Dvorzak – S. Kowalówka (49:44)

Sędziowali: Zbigniew Wolas (Oświęcim) – Dariusz Pobrożniak (Tychy), Sebastian Adamoszek (Chorzów).
Kary: 6- 6 min.
Widzów 2500

Podhale: Raszka; Luczka – Sulka, K. Kapica – Imrich, Łabuz (2) – Mrugała, Tomasik (2); Damian Kapica – Dziubiński – Gruszka, Różański (2) – Bryniczka – P. Kmiecik, M. Michalski– Wronka – Omeljanenko, Zarotyński – Olchawski - Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.
Cracovia: Radziszewski; A. Kowalówka – Noworyta, Wajda (2) – Kruczek, Dąbkowski – Liotti, Kłys; Dvorzak – Słaboń – S. Kowalówka, Fojtik – Valczak (2) – McCaulry, Kalus – Pasiut – Stoklasa, Fraszko – Kozłowski - Wiśniewski (2). Trener Rudolf Rohaczek.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama