14.11.2014 | Czytano: 1228

Zawrót głowy

– Zawsze w Janowie ciężko nam się grało. U siebie Naprzód jest groźny, tym bardziej, iż nieźle sobie radzi w tym sezonie. Jeśli myślimy o grze w Pucharze Polski, to ten mecz musimy rozstrzygnąć na swoją korzyść – mówił przed meczem hokeista MMKS, Kasper Bryniczka.

Górale przystąpili do meczu mocno skoncentrowani z emanującą wola zwycięstwa. Toteż gospodarze nie wiele mogli zdziałać. Nie mogli sobie poradzić z szybkimi i dobrze wyszkolonymi zawodnikami Podhala i uciekali się do fauli. Bardzo często odwiedzali ławkę kar. Sami w drugiej tercji nie potrafili wykorzystać podwójnej przewagi. Ba, nie założyli nawet zamka. Janowianie wprawdzie próbowali atakować, lecz ich ataki nie miały tempa, ładu i składu. Podhalanie grali „swoje”, atakowali przeciwnika już w tercji środkowej, a gdy nadarzała się okazja, szukali szczęścia w kontratakach. Przez większą jednak cześć meczu „wkręcali” w lód swoich rywali. Kręcili w ich tercji „kręciołki”, że rywal mógł nabawić się zawrotu głowy.

Wynik spotkania otworzył Wronka, który również na początku drugiej tercji dał sygnał do strzeleckiej kanonady. Podhale w tej części gry cztery razy skarciło podopiecznych Waldemara Klisiaka za chaos, brak szybkości i niemiarowość. W połowie meczu kibicom Podhala mogło zabić mocniej serce. Raszka wyjechał do krążka i w korytarzu międzybulikowym został ostro zaatakowany przez nadjeżdżającego przeciwnika. Musiał skorzystać z pomocy medycznej, ale – na szczęście –wrócił strzec swojej świątyni.

Jeśli janowianie liczyli na gołębie serca górali w trzeciej tercji, to się przeliczyli. „Szarotki” dorzuciły kolejne cztery trafienia, a Patryk Wronka skompletował hat tricka. W 56 minucie Kogut nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowane za faul Luczki na nim, gdy sam jechał na bramkę. Obronił karnego B. Kapcia, który zmienił między słupkami Raszkę.

- Rozegraliśmy dobre spotkanie. Zawodnicy zagrali konsekwentnie, realizowali założenia przedmeczowe. Wykorzystaliśmy dużo sytuacji. Cieszy skuteczność. Nie myśleliśmy, że tak łatwo pójdzie, bo Janów niejednemu zalazł za skórę. Dobrze ułożył się nam mecz. Raszce po starciu z napastnikiem janowian kręciło się w głowie. Grał dalej, ale potem nie chcieliśmy go męczyć i w końcówce zastąpił go B. Kapica. Dobrze zabronił, obronił karnego – podsumował drugi trener Podhala, Marek Rączka.

Naprzód Janów - MMKS Podhale Nowy Targ 1:10 (0:2, 0:4, 1:4)
0:1 Wronka – Michalski (7:52)
0:2 Wielkiewicz – Damian Kapica – Mrugała ( 18:21 w podwójnej przewadze)
0:3 Wronka – Michalski (21:44)
0:4 Dziubiński – Gruszka ( 27:09)
0:5 Imrich – Bryniczka (32:19)
0:6 Kmiecik – Bryniczka – Różański (35:10)
0:7 Damian Kapica – Sulka (43:34)
0:8 Wronka – Łabuz (45:11)
1:8 Frączek – Barnat - Klemientjew (47:56)
1:9 Michalski (49:51)
1:10 Gruszka – Damian Kapica (58:51)
Sędziowali: Maciej Pachucki – Maciej Bykowski, Patryk Kasprzyk.
Kary: 28 – 8 min.
Widzów 400
Naprzód: M. Elżbieciak (40:00 Napnenko); Podsiadło – Działo, Klemietjew – Vrana, Kurz – Kosakowski, Kulik – Sarna; Stachura – Jakubik – Bernat, Kogut – Frączek – Gryc, Sękowski – Pohl – Ł. Elżbieciak, Radwan – Piper – Sośnierz. Trener Waldemar Klisiak.
Podhale: Raszka (47:56 B. Kapica); Luczka – Sulka, Tomasik – Imrich, Łabuz – Mrugała, Wojdyła - Jaśkiewicz; Damian Kapica – Dziubiński – Gruszka, Różański – Bryniczka – P. Kmiecik, M. Michalski– Wronka – Omeljanenko, Zarotyński – Olchawski - Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama