22.11.2014 | Czytano: 585

Bez Stocha ani rusz

Kamil Stoch nie wystartował w konkursie drużynowym Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Klingenthal i Polacy nie awansowali do drugiej serii. Psikusa sprawił nam Simon Ammann, który oddał fantastyczny skok 143,5 m w ostatniej grupie zawodników.

 Jeszcze była nadzieja, że skaczący jako ostatni Gregor Schlierenzauer odda słaby skok, bo jego rodacy nie zachwycali. Gregor skoczył 125 metrów przy lekkim wietrze w plecy, co dało podopiecznym Heinza Kuttina zaledwie 0,1 punktu przewagi nad zespołem Łukasza Kruczka! Polacy zepchnięci zostali na dziewiąte miejsce.

A tak fajnie się zaczęło. Piotr Żyła wylądował na 135 metrze, na dodatek w dobrym stylu i Polacy prowadzili po pierwszej kolejce. Wyprzedzaliśmy Austriaków i Niemców.

Przed drugą kolejką rozbieg skrócono do 21 bramki. Prowadzenie uzyskane po pierwszej kolejce utraciliśmy po skoku Stefana Huli. Zawodnik ze Szczyrku uzyskał 126,5 metra i spadliśmy na trzecie miejsce za Niemcami i świetnie skaczącymi Japończykami.

Potem było jeszcze gorzej. Kolegów z drużyny i polskich kibiców zawiódł Dawid Kubacki. Skoku na odległość 121 metrów z pewnością nie można było zaliczyć do udanych. Pewnym usprawiedliwieniem mogło być pogorszenie warunków. Wiatr wiał w plecy z siłą ok. 0,5 metra na sekundę, a więc trochę mocniej niż wcześniej. Biało –czerwoni spadli na siódme miejsce!

Andreas Wellinger uzyskał 133,5 metra i Niemcy prowadzili. Kończący kolejkę Michael Hayboeck doleciał tylko do 124 metra i Austriacy zajmowali dopiero ósme miejsce, plasując się za Finami i tuż przed Szwajcarami oraz Rosjanami! Na drugim miejscu byli Japończycy. Noriaki Kasai jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Potwierdził, iż jest fenomenalnym skoczkiem. Niezmiernie doświadczony Japończyk poleciał na odległość 136,5 metra.

W ostatniej grupie skakał Jan Ziobro, który zastąpił Kamila Stocha i… spotkał nas kolejny zawód. Wylądował na 121,5 m i zabrakło nas w finałowej rozgrywce. Sporego kalibru niespodzianka. Szkoda, że in minus.

Przekonaliśmy się jaką wartość ma dla drużyny Kamil Stoch. Ten nie skakał już w piątkowych kwalifikacjach, bo poczuł ból w stopie. Łukasz Gębala, fizjoterapeuta polskiej kadry, określił ten uraz jako „nagłe przeciążenie”. Zapewnił, że Kamil w sobotę będę w pełni zdrów. Okazało, że kilka godzin to było za mało, by doprowadzić Stocha do „stanu używalności”.

- Po długich naradach z trenerem i fizjoterapeutą uznaliśmy, że nie wystartuję. Mam lekki uraz kostki i lepiej go złagodzić. Trzymam kciuki za chłopaków i mam nadzieję, że jutro wystartuję w pełni sił. Poślijcie mi pozytywną energię – napisał na FB, Kamil Stoch i umieścił zdjęcie kontuzjowanej nogi.

A my, już bez emocji, obserwowaliśmy drugą serię skoków. A w niej Niemcy znokautowali konkurencję. O blisko 30 punktów wyprzedzili Japonię. Na najniższym stopniu podium stanęli Norwegowie, po fantastycznym skoku Andersa Fannemela. Uzyskał 144 metry w lekko sprzyjających warunkach. Niespodzianką jest dopiero ósme miejsce Austriaków, którzy stracili do triumfatorów 100 punktów. To nokaut!

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama