28.11.2014 | Czytano: 663

Nieprzyjazny obiekt

- W Kuusamo nigdy nie skakało się dobrze. Tam zawsze coś przeszkadzało. Jak nie mróz, to śnieg, lub deszcz, czy też mgła. Wiatr wieje tam zawsze – mówi prezes PZN, Apoloniusz Tajner.

- Tu nigdy nie było sprawiedliwych zawodów. I chyba już nie będzie - wtóruje mu trener naszych skoczków, Łukasz Kruczek.

Obiekt jest nieprzyjazny jak żaden inny w Europie. Sprawiedliwego konkursu nigdy na nim nie było. Rządzi na mim hulający wiatr. Nawet Adam Małysz nigdy na nim nie wygrał. Kamil Stoch tylko raz był czwarty, a poza tym nie wychylał się poza trzecią dziesiątkę. Teraz naszego dwukrotnego mistrza olimpijskiego zabrakło na skoczni.

- I dobrze. Lepiej nie kusić losu – twierdzi Apoloniusz Tajner. - Ze skakania w Kuusamo niewiele dobrego mogłoby wyniknąć. Uraz mógłby się pogłębić.

Kwalifikacje już pokazały jak ogromny wpływ na wyniki mają warunki panujące na skoczni. Belkami tasowano jak kartami. Jedni z wyższej, inni z niższej najeżdżali na próg. Jednym wiatr wiał w plecy, innym pod narty. Polacy nie mogli sobie sprawdzić z panującymi warunkami. Oprócz Krzysztofa Bieguna, pozostali mizernie skakali. Z siedmiu startujących trzech nie zdołało przebić przez kwalifikacje.

W konkursie nie było lepiej. Do finałowej serii zakwalifikował się tylko Piotr Żyła. A więc tak jak w latach 90-tych, gdy w drugiej serii mieliśmy tylko jednego rodaka. Żyła pofrunął na odległość 133 metrów przy wietrze 1,15 m/s pod narty i ten za gwarantował mu udział w finale. Do decydującej rozgrywki przystąpił w 10 miejsca. Niestety w finale Żyła lądował na 124 metrze i ostatecznie zajął 17 miejsce.

O pozostałej naszej trójce wypadałoby przemilczeć. Oni mogą naprawdę mówić o nieprzyjaznej skoczni. Na 40 pozycji widniało nazwisko Aleksandra Zniszczoła (110,5 m), trzy pozycje niżej Krzysztofa Bieguna ( 109 m), a tuż za nim Dawida Kubackiego (105 m).

Na półmetku prowadził Simon Ammann, Szwajcar poszybował na odległość 139,5 metra. Na drugim miejscu plasował się Daiki Ito. Japończyk wylądował na 138 metrze i dość długo utrzymywał się na prowadzeniu. Do Ammanna tracił zaledwie 0,5 punktu. Na trzeciej pozycji sklasyfikowany był Severin Freund, reprezentant Niemiec zanotował 135,5 metra i jego strata do Ito wynosiła 3,9 punktu.

W finałowej rozgrywce Ammann zdeklasował rywali. Wylądował na 142 metrze i o 8 punktów wyprzedził Japończyka Ito. Szwajcar jest nowym liderem klasyfikacji PŚ. Na najniższym stopniu podium stanął rodak Ito - Noriaki Kasai. Weteran japońskich skoków szybował na 131 i 136,5 m.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama