28.11.2014 | Czytano: 1424

Skuteczność bolączką „szarotek”

„Szarotki” przegrały piąte spotkanie z rzędu w hokejowej ekstraklasie. I znowu to była piękna porażka. Do 55 minuty wynik był sprawą otwartą. „Pasy” potrafiły wykorzystać błędy rywala, czego nie można powiedzieć o góralach.

To nie pierwszy mecz, w którym skuteczność nowotarżan woła o pomstę do nieba. Nawet świetnych okazji nie potrafią zamienić na gole. W sześciu meczach „szarotki” zdobyły tylko sześć goli, a więc średnio 1,2 bramki na mecz. Przy takiej skuteczności trudno marzyć o wygranych.

Pierwsza tercja to wyraźna przewaga gospodarzy, którzy szybko zdobyli bramkę. Można rzec, że z niczego. Obrońca Podhala wywrócił się za bramką, nie zdołał krążka wybić, a nawet przykryć ciałem i Kisielewski znalazł lukę przy krótkim słupku bramki strzeżonej przez Raszkę. To właśnie golkiper „szarotek” był wyróżniającą się postacią tej odsłony. Tylko jego udanym interwencjom goście mogą zawdzięczać, że na przerwę schodzili z jednobramkowym mankiem. Podhalanie dopiero w końcówce odsłony zagrozili bramce „Radzika”. Po strzale Haverinena zakotłowało się po jego bramką. Musiał trzykrotnie interweniować, ale najlepszą sytuację zmarnował kilka chwil później Michalski.

Drugą tercję górale rozpoczęli z dużym animuszem i szybko mogli doprowadzić do wyrównania. Jednak Różański, a chwilę później Michalski nie zdołali umieścić krążka w siatce. Nie dasz, dostaniesz. Strata krążka na niebieskiej linii tercji ataku i Kalus sytuacji sam na sam nie zmarnował. Za moment identyczną okazję miał Michalski, ale przegrał pojedynek oko w oko z Radziszewskim. W 36 minucie Liotti trafił w poprzeczkę, krążek przechwycił Omeljanenko i pognał z nim na bramkę „Pasów”, kończąc akcję pięknym strzałem w okienko. W końcówce odsłony Wronka i Dziubiński nie zdołali pokonać ostatniej instancji miejscowych. Trzecia tercja zapowiadała duże emocje, bo „szarotki” nie miały zamiaru zostawiać punktów pod Wawelem.

I emocje były do 55 minuty. Wtedy, w krótkim odstępie czasu, górale popełnili dwa błędy w obronie i było po meczu. Podhale też miało okazje, miało gry w przewadze, a więc szanse doprowadzić do wyrównania. Nie potrafiło, tak jak gospodarze, wykorzystać błędów rywala. To jest największa bolączka „szarotek”.

- Straciliśmy niefortunną bramkę w pierwszej tercji. Potem dwa osłabienia wybiły nas z rytmu. Graliśmy chaotycznie i dopiero w końcówce odsłony nawiązaliśmy kontakt. Druga tercja była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Stworzyliśmy dużo sytuacji, z których powinny paść bramki. Nie udało się, chociaż nawiązaliśmy kontakt bramkowy. Graliśmy poprawny hokej, ale indywidualny błąd kosztował nas stratę gola – powiedział drugi trener „szarotek”, Marek Rączka.

Cracovia - MMKS Podhale Nowy Targ 4:1 (1:0, 1:1, 2:0)
1:0 Kisielewski – Wiśniewski (6:12)
2:0 Kalus – McCauley (29:19)
2:1 Omeljanenko (30:01 czterech na czterech)
3:1 McCauley – Fojtik (54:51)
4:1 S. Kowalówka – Słaboń – Pasiut (56:24)
Sędziowali: Maciej Pachucki – Maciej Byczkowski (obaj Gdańsk) i Patryk Kasprzyk (Bydgoszcz).
Kary: 12 -8 min.
Widzów 1000
Cracovia: Radziszewski; A. Kowalówka – Noworyta, Wajda – Kruczek, Dąbkowski – Liotti, Kłys – Witkowski; S. Kowalówka – Słaboń – Pasiut, McCauley – Valczak, Fojtik, Stoklasa – Kozłowski – Kalus, Kisielewski – Wisniewski – Fraszko. Trener Rudolf Rohaczek.
Podhale: Raszka; Haverinen – Sulka, Imrich - Luczka, Łabuz – Mrugała, Tomasik - Jaśkiewicz; Damian Kapica – Dziubiński – Gruszka, Różański – Bryniczka – P. Kmiecik, M. Michalski – Wronka – Omeljanenko, Zarotyński – Olchawski – Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama