„Pasy” szybko ustawiły sobie mecz. Były po prostu lepsze w wykorzystywaniu prezentów górali (czytaj straty krążka przy wyprowadzaniu go z własnej tercji) oraz liczebne przewagi. Po 12 minutach było 3:0 i kolejne minuty pierwszej odsłony były konsekwencją tego co się później działo na lodowej tafli.
- Mecz się dobrze dla nas ułożył – przyznał trener gości Rudolf Rohaczek. – W drugiej tercji nie wykorzystaliśmy mnóstwa dobrych sytuacji. W trzeciej tercji Podhale walczyło, miało także swoje sytuacje, ale Radziszewski dobrze bronił.
Rzeczywiście w ostatniej tercji górale walczyli, mieli trzy wyśmienite sytuacje, ale skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Niestety przez większą cześć meczu „szarotki” były bezsilne. A najczęstszym pytaniem padającym z trybun było: „panowie o wy gracie?” Zbyt wolne i niedokładne wyprowadzanie krążka z własnej tercji, podania na kij przeciwnika. Nawet grając w przewadze, „szarotki” nadziewały się na kontry. Na szczęście nowotarskiej świątyni strzeże Raszka, który jedyny trzymał poziom i naprawiał błędy kolegów.
- Nie wiem dlaczego tak źle weszliśmy w mecz – dziwi się kapitan Podhala, Jarosław Różański. – Nie graliśmy tego, co sobie założyliśmy. Martwi mnie, że słabo gramy w defensywie. Od tego całe zło się zaczęło. Dziwi, że stało się to po dobrym meczu w tyłach z Jastrzębiem. Pierwsza tercja w naszym wykonaniu wołała o pomstę do nieba. Przegrywając 0:3 trudno było odwrócić losy spotkania. Szacunek dla drużyny, że walczyła do końca. Jedyne co jest pocieszające, że w trzeciej tercji pokazaliśmy namiastkę dobrej gry.
- Szybko zdobyliśmy trzy gole i w miarę kontrolowaliśmy wydarzenia na tafli. Stanęliśmy w trzeciej tercji. Cieszy, że zagraliśmy na zero w tyłach -powiedział Damian Słaboń.
Gospodarze mogą się usprawiedliwiać szalejącą w ich obozie grypą. Część zawodników wróciła do gry, inni położyli się do łózek. Dziubińskiego (kontuzja dwugłowego uda) widzieliśmy tylko w pierwszej tercji. W drugiej tercji krążkiem dostał Sulka i już nie pojawił się na lodzie.
- Dręczą nas problemy kadrowe – powiedział Marek Rączka, który nadal zastępuje chorego Marka Ziętarę. – Rozbity został pierwszy atak, dlatego nie można było oczekiwać od nas ładnej gry. Cracovia wykorzystała przewagi, nam osłabienia słabo ostatnio wychodzą. W trzeciej tercji stworzyliśmy sytuacje, ale zabrakło szczęścia.
MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 0:3 (0:3, 0:0,0:0)
0:1 Spady – Stoklasa – Drzewiecki (4:19 w przewadze)
0:2 Słaboń – S. Kowalówka – A. Kowalówka (9:55)
0:3 McCauley - Liotti (11:16 w przewadze)
Sędziowali: Tomasz Radzik – Tomasz Przyborowski (obaj Krynica) i Wojciech Młynarski (Kraków).
Kary: 14-14 min.
Widzów 1000
Podhale: Raszka; Haverinen – Sulka, Luczka (2) – Tomasik, Imrich (4) – Mrugała (2); Omeljanenko – Dziubiński – Różański (4), Kmiecik - Bryniczka – Damian Kapica, Wielkiewicz (2) – Wronka – Michalski Zarotyński - Daniel Kapica – Olchawski. Trener Marek Rączka.
Cracovia: Radziszewski; Noworyta – A. Kowalówka, Liotti – Wajda (2), Kruczek – Spady, Maciejewski – Kolosow; S. Kowalówka (2) – Słaboń – Jaros (2), McCauley (4) – Rusnak – Kulas, Stoklasa – Pasiut – Drzewiecki (2), Kisielewski – Fraszko – Kokavec (2). Trener Rudolf Rohaczek.
Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski