22.02.2015 | Czytano: 2567

Dzień Kapiców(+zdjęcia)

- To zwycięstwo, przy naszych kłopotach kadrowych, potrzebne nam było jak woda rybie. Dobrze taktycznie zgraliśmy, solidnie w strefie neutralnej, z wyprowadzaniem kontr. Trzeba też odnotować, że wykorzystaliśmy trzy okresy gry w przewadze – powiedział Marek Ziętara.

Mecz z Unią był o przysłowiowy dym z fajki. Oba zespoły nie miały już szans poprawić swojej lokaty w tabeli. Toteż bez presji wyniku widzieliśmy kilka świetnych akcji, zwłaszcza w wydaniu Podhala. Śmiało też można powiedzieć, że był to popis rodziny Kapiców.

Raszka dostał dzień wolny, ale tylko dlatego, że grypa go zaatakowała. Między słupkami zobaczyliśmy młodego Błażeja Kapicę i trzeba przyznać, że miał kilka udanych interwencji, które nagrodzone zostały gromkimi brawami. Już na początku wygrał pojedynek sam na sam ze Zdenkiem, który dodał mu skrzydeł.

Z przodu świetną partię, nie pierwszy zresztą raz, rozgrywał Damian Kapica. Szybkość, technika, umiejętność zastawienia się przy prowadzeniu krążka - mogły zaimponować. Nawet niedokładny krążek potrafił przyjąć i sprawić, że pod bramką oświęcimian było gorąco. Zaś w rolę egzekutora wcielił się jego kuzyn Daniel. Zaliczył pierwszy hat trick w ekstraklasie.

- Super. Pierwszy gol z zerowego kąta. Strzelałem na ślepo. Trener zawsze powtarza „ nie masz co zrobić z krążkiem, wystrzel, strzel bramkę”. Tym razem to się sprawdziło. Przy drugim trafieniu zmieniłem lot krążka, to mam z Martinem wytrenowane. A trzecia brameczka to idealna współpraca z Damianem. Świetnie gra mi się z kuzynem. Te gole sprawiły, iż uwierzyłem w siebie, podniosły moje morale – twierdzi Daniel Kapica.

Oświęcimianie nie mogli sobie poradzić w szybkimi góralami i musieli nieprawidłowo ich powstrzymywać. Trzy z przewag miejscowi wykorzystali. Skuteczność w tym elemencie niespotykanie wysoka jak na górali. Druga tercja była wyśmienita w wykonaniu miejscowych. Unici byli bezradni. W 30 minucie, po czwartym golu Fikrt opuścił swój posterunek i między słupkami stanął Witek. Druga jego interwencja polegała na wyjęciu krążka z siatki. Gol Omeljanenko był przedniej urody, krążek wylądował w okienku.

- Nie ma co komentować. Najsłabszy mecz w tym sezonie. Zawodnicy muszą zdać sobie sprawę, że nie grają dla siebie. Podhalu bardziej zależało na zwycięstwie. Zagrało z sercem – powiedział Josef Dobosz.

- To zwycięstwo, przy naszych kłopotach kadrowych, potrzebne nam było jak woda rybie. Dobrze taktycznie zgraliśmy, solidnie w strefie neutralnej, z wyprowadzaniem kontr. Trzeba też odnotować, że wykorzystaliśmy trzy okresy gry w przewadze. Mam nadzieję, że w play off wjedziemy na właściwe tory, bo problemów nam nie brakuje. Chciałbym podziękować kibicom za wsparcie dopingiem. Drużyna to czuje. Liczę na to, że chorzy i kontuzjowani zawodnicy wrócą na play off. Gruszka jest w najgorszej sytuacji. Przy tym nazwisku jest duży znak zapytania. Jeśli zagramy w komplecie, to wiem, że chłopcy dadzą z siebie 100% czym dysponują. Nie raz już to udowodnili w sezonie. Z Cracovią nie jesteśmy faworytem. W play off wszystko jednak może się zdarzyć. Byłoby dobrze wygrać jedno spotkanie pod Wawelem – powiedział Marek Ziętara.

Ferie, wiele osób spędza wczasy na Podhalu i chciałoby zobaczyć hokej na żywo. – Nigdy nie byłam na hokejowym meczu. Będąc na Podhalu chciałam wejść na mecz. I co? Nie wpuszczono mnie, bo nie jestem z Nowego Targu – mówi rozżalona kobieta, która poskarżyła się dziennikarzom. Zresztą nie jedyna. Inni wytykali organizatorem, że wycieczka z Krakowa weszła na halę. – Jedni mogą, drudzy nie? – pytał. Nie wpuszczony został również kibic z Ostrowska. To już zakrawa na kpinę. Jak hokej na być popularny, kiedy zamyka się drzwi przed kibicami? Z dziennikarskiego obowiązku zapytaliśmy rzecznika prasowego, który najpierw zaprzeczył jakoby wiedział, że jest jakaś grupa z Krakowa, a potem…

- Nie my o tym decydujemy – odparł Jerzy Pohrebny. – Firma ochroniarska. Wpuścilibyśmy wszystkich, ale nie ma zgody burmistrza. Nie ma, bo nie ma monitoringu.

Nie warto nawet komentować tej wypowiedzi.

MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 7:2 (1:0, 4:0, 2:2)
1:0 Daniel Kapica – Damian Kapica - Kmiecik (12:41 w przewadze)
2:0 Damian Kapica – Daniel Kapica (21:02 w przewadze)
3:0 Wielkiewicz – Michalski (25:05)
4:0 Daniel Kapica – Luczka – Kmiecik (29:29)
5:0 Omeljanenko – Olchawski (30:56)
6:0 Daniel Kapica – Damian Kapica (47:46)
6:1 Kalinowski – Fiedor (49:00)
7:1 Michalski – Wielkiewicz (53:02)
7:2 Kalinowski (58:44 karny)

Sędziowali: Maciej Pachucki – Maciej Byczkowski (obaj Gdańsk) i Patryk Kasprzyk (Bydgoszcz).
Kary: 2 -14 min.
Widzów 1000

Podhale: B. Kapica; Haverinen – Imrich, Luczka – Tomasik, Łabuz – Mrugała; Omeljanenko – Olchawski – Różański, Kmiecik – Daniel Kapica – Damian Kapica, Michalski – Wronka – Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.
Unia: Fikrt (29:29 Witek); Vasatko (4) – Ciura (2), Kasperczyk – Gabryś (4), Szindelarz - Piekarski; Wojtarowicz – Tabaczek – Piotrowicz, Zdenek – Kalinowski (2) – Bepierszcz, Szewczyk – Komorski – Adamus oraz Fiedeor, Modrzejewski (2). Trener Josef Dobosz.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama