26.03.2015 | Czytano: 4261

Odżyły wspomnienia(+zdjęcia)

- Wejście do szóstki było planem na ten sezon. Dopiero w przyszłym mieliśmy zrobić krok do przodu, czyli wdrapać się do strefy medalowej. Zrobiliśmy to z wyprzedzeniem. Podhale wróciło na należne miejsce w polskim hokeju – powiedział szczęśliwy Marek Ziętara.

Jeszcze przed pierwszym meczem twierdził: - Twardo stąpamy po ziemi i znamy moc Sanoka. Będziemy walczyć o medal, ale będzie trudno go zdobyć. Gdybyśmy go zdobyli, to byłby wyjątkowy cud. Ale cuda się zdarzają.

Pomyśleć, że sezon górale rozpoczęli od porażki z byłym już mistrzem 1:10. – Jesteśmy najwięksi przegrani – przyznał trener sanoczan, Marcin Ćwikła. I nie ma się czemu dziwić. Spore nakłady finansowe, ściągani zawodnicy, a trzeba było obejść się smakiem. Podhale do 50 minuty grało koncertowo. W dawnej stolicy polskiego hokeja odżyły wspomnienia, złotych lat „szarotek”.

Brawa żegnały hokeistów Podhala schodzących już na pierwszą przerwę. Były zasłużone, bo gospodarze rozgrali wspaniałą partię. Ich akcje ofensywne miały polot, były składne, szybkie i dynamiczne. Już w 4 minucie defensywa sanoczan musiał faulować Wielkiewicza, bo był dla niej za szybki. Arbitrzy podyktowali karnego, którego nie wykorzystał sam poszkodowany. Ale co się odwlecze… Chwilę później indywidualna akcja Dziubińskiego przyniosła prowadzenie „szarotkom”. W 18 minucie kolejny raz Dziubiński trafił do sanockiej bramki, a akcja poprzedzająca bramkową zdobycz była – palce lizać!

W drugiej tercji koncert Podhala trwał nadal. Akcje jak z podręcznika, przy których defensywa sanoczan popełniała masę błędów. W 22 min. Damian Kapica ośmieszył obrońców, położył Pittona na lodzie i umieścił krążek pod poprzeczką. Za moment Dziubiński skompletował hat tricka, a w 29 minucie Bryniczka zakończył strzałem pod poprzeczkę szybką wymianę krążka z kolegami z formacji. Kolejne minuty to wędrówki sanoczan na ławkę kar.

Gdy w 47 minucie Wronka podwyższył na 6:1 wydawało się, że emocje się skończyły. Tymczasem końcówka była ekscytująca i nerwowa. Sanoczanie doszli górali na dwa trafienia. W końcówce Damian Kapica otrzymał 4 minuty kary, a Pitton zjechał z bramki. Pod nowotarską świątynią dochodziło do dantejskich scen.

- Młode głowy się zagotowały. Już patrzyli na zegar, odliczali kiedy zawisną im medale na szyi. Ale rozumiem chłopaków. Połowa drużyny po raz pierwszy grała o taką stawkę. Doświadczona drużyna takich błędów nie popełnia. W takich momentach trzeba nerwy trzymać na wodzy, być cwanym – powiedział Marek Ziętara.

- Dopiero w trzeciej tercji zaczęliśmy grać. Wcześniej głupie faule doświadczonych zawodników, nie pierwszy raz, pogrążyły nas. Gratuluję Podhalu, było lepszą drużyną, bardziej zdeterminowaną, by zdobyć medal – powiedział Marcin Ćwikła.

- Raz na wozie, raz pod wozem. Tym razem jesteśmy pod wozem – mówi kapitan Ciarko, Rafał Dutka. – Taki jest sport i trzeba z tym żyć. Nowotarżanie pokazali charakter, jestem z Nowego Targu i wiem co znaczy charakter. Jeśli się go nie ma, to trudno cokolwiek ugrać. Gratuluję młodszym kolegom, bo pokazali się z bardzo dobrej strony. Oby tylko nie popadli w zachwyt i nadal ciężko pracowali, by pić się do góry. W końcu wróci tytuł do Podhala.

Bez wątpienia czołową postacią w tym sezonie w nowotarskim zespole był Ondriej Raszka. Człowiek, który wyczyniał cuda między słupkami. Docenili to kibice, którzy wybrali go MVP sezonu w zabawie zorganizowanej przez Sportowe Podhale, Podhale 24 i MMKS Podhale.

- Nie myślałem o tym – wyznaje Ondriej Raszka. - Ale teraz, gdy trzymam statuetkę jestem bardzo szczęśliwy. Dziękuję kibicom, którzy głosowali na mnie. Wcześniej jednak zgotowaliśmy sobie horror. Przed sezonem rozmawialiśmy, że z Polski nigdy nie wyjeżdżałem bez medalu. Czwarty sezon i czwarty krążek. Mam nadzieję, że medalową serię będę kontynuował w przyszłym sezonie. Szczerze poznam, że przed sezonem nie liczyłem na medal.

- Piękna rzecz zdobyć medal po powrocie do macierzystego klubu – zapewnia kapitan Podhala, Jarosław Różański. – Gdyby przed sezonem ktoś powiedział mi, że zdobędę medal, to kazałbym mu się stuknąć w głowę. Drużyna budowała się od maja. Cieszę się, że byłem w stanie jej pomóc. Czeka nas jednak jeszcze sporo pracy, żeby coś więcej osiągnąć.

- Wiedziałem, że muszę odkupić winy za ten nieszczęsny mecz z JKH – mówi Krystian Dziubiński, strzelec trzech goli. – Zrehabilitowałem się. Mamy medal na otarcie łez. To ogromny sukces. Chociaż mecze o trzecie miejsce nie powinny się odbywać. Odpada się z walki o mistrzostw i ma się moralnego kaca. Dla nas była to dodatkowa motywacja, bo mieliśmy inne cele. Mam nadzieję, że ten sukces przyciągnie sponsorów, a prezes Agata Michalska zbuduje w przyszłym sezonie jeszcze lepszą jakość drużyny.

- Radość trudna do opisania - mówi prezes MMKS, Agata Michalska. – Czy to się naprawdę dzieje? Dla mnie jest to złoty zespół. Brązowy medal jest wielka rzeczą jaka kiedykolwiek mnie spotkała. Chłopacy są złoci, bo potrafią walczyć do końca. Pokazali wszystko co mieli najlepszego.

MMKS Podhale Nowy Targ – Ciarko Sanok 6:4 (2:0, 3:0, 1:4)
1:0 Dziubiński – Sulka – Haverinen (4:26 w przewadze)
2:0 Dziubiński – Różański – Gruszka (17:39)
3:0 Damian Kapica – Wielkiewicz – Bryniczka (21:11)
4:0 Dziubiński – Różański – Gruszka (25:03 w przewadze)
5:0 Bryniczka – Damian Kapica – Wielkiewicz (28:10 w przewadze)
5:1 Szinagl – Vozdecky – Klemientiew (41:08)
6:1 Wronka – Omeljanenko – Michalski (46:06)
6:2 Turoń – Pietrus- Danotn (51:15)
6;3 Williams – Turoń – Pietrus (53:11)
6:4 Rąpała – Biały – Wilusz (56:19)

Stan rywalizacji  (do dwóch wygranych) 2:0

Sędziowali: Paweł Breske (Jastrzębie) i Michał Baca (Oświęcim) oraz Marcin Polak (Bytom) i Patryk Kasprzyk (Bydgoszcz).
Kary: 12- 34 (w tym 2 tech) min.
Widzów 4000

Podhale: Raszka; Haverinen – Sulka, Luczka (2) – Jaśkiewicz, Mrugała – Imrich (2); Gryszka – Dziubiński – Różański (2), Damian Kapica (4) – Bryniczka – Wielkiewicz, Omeljanenko – Wronka – Michalski (2), Zarotyński – Daniel Kapica – Olchawski. Trener Marek Ziętara.
Sanok: Pitton: Dutka – Rąpała, Zatko – Klemientiew, Turoń (2) – Williams (4), Dolny – Demkowicz; Biały – Pietrus (2) – Endal, Vozdecky (6) – Zapała – Szinagl (10), Danton (2) – Cichy (4) – Hogg (2), Bielec – Wilusz - Ćwikła. Trener Marcin Ćwikła.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

 

Komentarze







reklama