13.04.2015 | Czytano: 1093

Oblane sprawdziany

Dla hokeistów Polski nadszedł gorący czas. Zbliżają się mistrzostwa świata w Krakowie. Inauguracyjny występ biało –czerwonych już w niedzielę z Włochami. Tymczasem podopieczni Jacka Płachty oblali ostatnie próbne egzaminy.

- Szału nie było – podsumował selekcjoner występy swoich podopiecznych.
Potyczki z Brytyjczykami miały dać mu częściową odpowiedź na pytanie, w jakiej formie znajdują się reprezentanci. W obu spotkaniach rozczarowali. Nie chodzi li tylko o porażki 4:6 i 1:3, ale styl w jakich je doznali. Ci co mieli okazję śledzić spotkania przez internet na pewno są teraz zaniepokojeni. No bo skoro w pierwszym meczu pierwsza formacja traci cztery z sześciu goli, to nie wystawia jej najlepszego świadectwa. Polacy zagrali też mało agresywnie. – Nie poradziliśmy sobie z agresywną grą Anglików – podsumował pierwszy występ Jacek Płachta.

To, że Brytyjczycy będą agresywnie grali wiedzieliśmy od dawna. Preferują kanadyjski styl gry. Dlatego – jak im tylko coś nie wychodziło –prowokowali naszych graczy. Tak było w drugim spotkaniu. Myśmy na ich prowokacje odpowiadali grą faul i wędrówkami na ławkę kar. A to z kolei było wodą na młyn Anglików, którzy mieli opracowanych kilka schematów rozgrywania zamków. Niestety nie da się tego samego powiedzieć o naszych reprezentantach.

Dziwi, że nasi reprezentanci dali się prowokować. Przecież takich prowokatorów mieliśmy w lidze i powinni do nich przywyknąć. Choćby Danton, mistrz prowokacji. Nasz pierwszy rywal w mistrzostwach świta, Włosi, również preferuje taki styl gry. Trzeba na niego uważać, by nie łapać kar.

- Najważniejszy wniosek płynący z konfrontacji jest taki, że nie możemy faulować. Na Wyspach straciliśmy dużo bramek w osłabieniu – mówi Jacek Płachta. – W sumie pięciu na pięciu wygraliśmy drugi mecz 1:0. Sędziowie na arenie międzynarodowej są niezwykle drobiazgowi. Nawet najdrobniejsza próba zahaczania, przeszkadzania natychmiast kończy się karą. Często słyszymy narzekanie na naszych arbitrów, że są zbyt drobiazgowi albo też zbyt tolerancyjni, a tymczasem nasi reprezentanci przekonali się na własnej skórze jak to jest podczas meczów międzynarodowych. Z grą faul daleko nie zajedziemy i już sobie to powiedzieliśmy. Uważam, że prowokacje nie były zamierzone, każdy przecież chce wygrać. Chłopcy nie są do tego przyzwyczajeni, bo u nas gra się inaczej. Mecze te pokazały, że mamy nad czym pracować w ostatnim tygodniu. Na pewno musimy popracować nad przewagami. Musimy z naszej gry wyrzucić kary, bo kosztują nas dużo sił i bramki. Kary podcinają nam nogi. Grając w komplecie nie mieliśmy problemów z Anglikami.

Jacek Płachta zapowiedział, że w piątek dopiero poda skład zespołu, który będzie nas reprezentował w czempionacie globu. Na pewno w nim nie znajdzie się Dronia i Borzęcki, bo oba te zespoły awansowały do finału pla off w Niemczech, a z kolei Chmielewski z Trzyńcem gra w finale z Litvinovem.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama