21.04.2015 | Czytano: 1358

Gorzkie słowa o kondycji polskiego hokeja

- Od lat nie mamy wypracowanego stylu gry. Trenerem bramkarzy jest Rosjanin, obrońcami zajmuje się Szwed, a napastnikami Polak. Niezła mieszanka, ale nie tak dobra jak ta czekoladowa krakowska. Nie ma jej jak skonsumować – w gorzkich słowach, o kondycji polskiego hokeja, mówi Andrzej Słowakiewicz, olimpijczyk i trener,


- Już dwa mecze mistrzostw świata zaplecza hokejowej elity pokazały nam miejsce w szeregu. Uwypukliły braki w technice, jeździe, w wyprowadzaniu krążka z własnej tercji i wprowadzaniu go do strefy rywala. Nie dość, że mało strzelamy, to jeszcze strzały są anemiczne. Nie potrafimy zrobić prawidłowej wrzutki na wysokość pasa bramkarza czy na parkany, by „guma” się odbiła i można byłoby z dobitki próbować zaskoczyć golkipera. Odstajemy od rywali w prowadzeniu gry. Gramy tylko destrukcyjnie. Jak się uda, jak wczoraj, to dobrze. Jak się nie uda, to porażka. Przez dwie tercje Japończycy pod każdym względem byli lepsi. To oni prowadzili grę, to oni z ogromną siłą nacierali na naszą bramkę. Mieliśmy sporo szczęścia, że w tych 40 minutach nie rozstrzygnęli meczu na swoją korzyść. To efekt wieloletnich zaniedbań w polskim hokeju. Od lat nie mamy wypracowanego stylu gry. Trenerem bramkarzy jest Rosjanin, obrońcami zajmuje się Szwed, a napastnikami Polak. Niezła mieszanka, ale nie tak dobra jak ta czekoladowa krakowska. Nie ma jej jak skonsumować.

Popularny „Mąka” twierdzi, że jest realistą i sukcesem będzie, jeśli biało –czerwoni pozostaną w Dywizji IA światowego hokeja. Twierdzi, że nawet ściany nie pomogą w awansie.

- Utrzymanie będzie sukcesem – mówi. - Pewnie, że zawsze gra się o pełną pulę, ale trzeba mieć porównanie ze światowym hokejem. Wykładnikiem są te mistrzostwa świta i poziom jaki reprezentują nasi rywale. A przecież to wcale nie elita, tylko druga kategoria światowa. Jaka liga, taka reprezentacja, taki poziom polskiego hokeja. Naszej ligi nie da się porównać do żadnej innej w Europie. No bo spójrzmy przez ostatnie lata na naszego mistrza, który nie może sobie poradzić z w Pucharze Kontynentalnym, w których brak zespołów ze ścisłej czołówki europejskiej. Nasz mistrz ogrywany jest nawet przez drugoligowy niemiecki zespół. Jeśli ktoś tylko śledzi naszą ekstraklasę, to można rzec, że jest świetnie. Ostatnie trzy lata spędziłem poza granicami kraju i miałem styczność z KHL, ligą słowacką i czeską. Dzieli nas ogromna przepaść, sportowa i organizacyjna i finansowa.

Były gracz Podhala i reprezentacji Polski w gorzkich słowach wypowiada się o kondycji polskiego hokeja. Jest kolejnym z hokejowego środowiska, który uważa, że chcąc uzdrowić hokej w naszym kraju, trzeba zacząć odważniej stawiać na młodych polskich zawodników i trenerów.

- Mistrzostwa powinny być poligonem dla młodych zdolnych graczy, a także polskich trenerów. Byli w naszej lidze gracze wybijający się, którzy powinni dostać szansę gry w drużynie narodowej. Kiedy mają nabierać doświadczenia, wtedy, gdy będą mieli po 30 lat? Uważam, że został popełniony błąd przez sztab szkoleniowcy. W EIHC grali składem, który w 80% występuje w Krakowie. Przeciwnicy połową rotowali, szukali nowych twarzy. I znaleźli. U rywali widać młodych graczy z roczników 93-95, którzy już odgrywają znaczącą rolę w swoich zespołach. Trzeba zacząć odważniej stawiać na młodych zawodników. Nie mam nic przeciwko starszym graczom, ale ci w ostatnich latach nie osiągnęli poziomu zbliżonego do elity. Mistrzostwa w naszym kraju powinny być poligonem nie tylko dla młodych graczy, ale także dla rodzimych młodych trenerów jak Marek Ziętara, Waldemar Klisiak, Jacek Szopiński… To oni powinni wyznaczać kierunki polskiego hokeja - twierdzi.

Stefan Leśniowski
Zdjęcie Michał Adamowski
 

Komentarze







reklama