25.04.2015 | Czytano: 1279

Elita nie dla Polaków

AKTUALIZACJA (zdjęcia) !! Niestety nie wykorzystaliśmy szansy awansu do Eilty. Węgrzy wygrali z nami 2:1 i to oni w przyszłym roku zagrają w gronie najlepszych drużyn świata. Polacy na trzecim miejscu. Brawa dla biało –czerwonych za wielką walkę do końca.

- Wiedzieliśmy, że Węgrzy nas zaatakują. Spodziewaliśmy się, że będą grać blisko nas. Przetrzymaliśmy ten napór i coraz śmielej będziemy grali – powiedział po 20 minutach Radosław Galant.

Polacy w pierwszej tercji, można rzec, że nie istnieli. Madziarzy niesamowicie atakowali. My nie byliśmy w stanie zbudować dobrej akcji. – Musimy wziąć głęboki oddech. Węgrzy falowo atakują, grają w szalonym tempie, nękając Odrobnego – oceniał pierwsze 20 minut Mariusz Czerkawski.

Liczyliśmy, że Polacy obudzą się w drugiej tercji. Nic z tego. Przeciwnik nadal szalenie atakował. Momentami zamykani byliśmy w tercji, nawet, gdy graliśmy w komplecie. Wybroniliśmy dwa okresy gry w osłabieniu. Stworzyliśmy sobie dwie sytuacje, z których coś mogło być, ale w obu akcjach, dwa na jeden, krążek nie dotarł do Bagińskiego. Za pierwszym razem źle dogrywał Pasiut ( graliśmy w osłabieniu), za drugim razem Kalinowski. Nie potrafiliśmy też nic zdziałać w przewadze. Jeden strzał, to zbyt mało, by myśleć o sukcesie w tym fragmencie gry. Nie graliśmy z pierwszego krążka, a każde spóźnienie nawet o ułamek sekund było blokowane przez rywala. To, że po 40 minut wynik był bezbramkowy, to wielka zasługa świetnie spisującego się z bramce Odrobnego. Taki wynik urządzał Węgrów, którzy jeśli nie przegrają w regulaminowym czasie gry, to awansują do Elity

- Węgrzy grają świetnie. Szybko jeżdżą na łyżwach, są zawsze tam, gdzie powinni być i przeszkadzają nam w rozegraniu krążka – skomentował drugie 20 minut Mariusz Czerkawski.

- Mamy dużo pracy w obronie – przyznał Mateusz Rompkowski. Przemek jest przyzwyczajony do takiej pracy. Szukamy szans w ataku, czekamy na swoją szansę.

W 42 minucie Węgrzy nas przełamali. Zbyt pasywnie broniliśmy i dobitka Hariego wylądowała pod poprzeczką polskiej bramki. Na 4 minuty i 15 sekund przed końcem trzeciej tercji Jacek Płachta zagrał va banque, wycofując bramkarza. Manewr się udał, bo doprowadziliśmy do wyrównania. Bryk kapitalnym strzałem trafił w okienko węgierskiej bramki. Żyliśmy i graliśmy nadal o awans. Niestety tenże Bryk stracił krążek chcąc go wprowadzić do tercji rywala i 6 sekund przed końcową syreną Węgrzy zdobyli zwycięskiego gola.

Dzisiaj rozstrzygnęła się również sprawa spadku. Japonia wygrała 3:1 z Ukrainą i to właśnie Ukraińcy spadli do Dywizji IB. A Kazachstan pierwsze miejsce, bez straty punktu, przypieczętował wygraną w turnieju pokonując Włochów 3:0.

Polska- Węgry 1:2 (0:0, 0:0, 1:2)
0:1 Hari – Banham – Sebok (41:30)
1:1 Bryk – Pasiut – Rompkowski (56:52 w sześciu na pięciu)
1:2 Sziranyi (59:54 do pustej)
Polska: Odrobny – Bryk, Rompkowski, Maalsiński, Zapała, Kolusz – Pociecha, Dutka, Chmielewski, Paisut, Kowalówka – Wajda, Kotlorz, Laszkiewicz, Dziubiński, Galant – Kruczek, Wanacki, Bagiński, Kalinowski, Urbanowicz.
Węgry: Rajna – Metcalfe, Sziranyi, Sarauer, Koger, Sogfron – D. Vas, Kiss, Sebok, Erdely, F. Vas – Orban, Pozsgai, Kovacs, Banham, Nagy – Goz, Benk, Hari, Vincze, Magosi.

Stefan Leśniowski
 Zdjęcia Andrzej Godny

Komentarze







reklama