W wieczornym menu znalazły się: amuse bouche, tatar z kaszubskiego pstrąga, łódzkie prażoki, jesiotr, sorbet, kaczka z botwiną, a na deser bułeczka drożdżowa oraz Petit Fours. Smaki i aromaty potrwa podkreślały wina serwowane do każdego dania - włoskie, hiszpańskie i francuskie.
Dla jednych odkryciem był dressing z liści nasturcji, dla innych sorbet z limonki z wyciągiem z kosodrzewiny, dla kolejnych tradycyjne łódzkie prażoki faszerowane nóżkami wieprzowymi.
Wszystko, oczywiście, w eleganckiej oprawie, piękne podane, z obsługą kelnerską na najwyższym poziomie. Warto czasami wziąć udział w takim wydarzeniu, choćby po to, aby przypomnieć sobie, że istnieje coś takiego jak kuchnia na naprawdę wysokim poziomie. I nie chodzi tylko o wysokość nad poziom morza, jak w przypadku bukowiańskiej restauracji.
Ten wieczór pysznie zapisał się w pamięci gości.
r/