Wielki paranoiczny zakup w polskim stylu
W niskiego lotu salonie rozbawieni goście stłoczeni jak piklingi sączyli drinki miło konwersując.
Nie byli szczególnie zainteresowani głównym powodem przedsięwzięcia. Nie obchodził ich wcale powód party. Ważne, że było gdzie wyprościć flaka i złapać banię. Trochę stremowany, nerwowo dreptałem po kuchni próbując wsypać do ekspresu kolejną porcję gwatemalskiej arabiki, palonej w krajowej palarni. Tak mamy dobre palarnie. Dręczył mnie moralny kac. Po zaspokojeniu własnego ego, zakup (świeżo dziś zakrapianego) samochodu, najzwyczajniej mnie martwił. Rozum mówił: niedobrze, a serce: doskonale. Typowe poczucie winy, mętlik. Przeogromny kredyt to zasadniczo danina i haracz dla banku, płacony przez resztę pozostałego mi życia. Po jaką cholerę mi to? A jednak uległem presji efekciarstwa i szpanu. Wydałem pożyczoną od banku mamonę. Nówka super woź w garażu, stał w rażącym kontraście z nikczemnie niskimi zarobkami, jakie standardowo otrzymuje się u nas za pracę. Moje zarobki też są do dupy. Kogo ja chcę oszukać? Przecież kłamstwo nie staje się prawdą, tylko dlatego, że wierzy w nie wiele osób. Jestem kłamcą, udaję kogoś kim nie jestem.
Tymczasem kontrolka w ekspresie zgasła, a ciemna boska ciecz się nie polała. Trzeba naprawić gniazdko z prądem. Woda w kranie leci wątłym ciurkiem, bo głowica w baterii jest zatarta. Ale teraz tego nie wymienię, bo nie mam kasy. Przeniosłem, więc ekspres w inne miejsce i dokończyłem dzieła. Cudowny aromat kawy z rozniósł się po całym mieszkaniu…
Po wypiciu kilku piw musiałem wyjść do toalety. Widok utaplanego przez zanietrzeźwionych gości kibelka przeraził mnie. Spłuczka się zacięła. Wziąłem wiadro i spłukałem fekalia wodą.
- Przezorny zawsze ubezpieczony. – Szepnąłem do siebie, mając na myśli wiadro. Zaraz jednak dodałem. – Boże, kiedy ja to wszystko naprawię? Nie odrobię się do usranej śmierci?
Gdy zdążyłem dobrnąć do towarzystwa i na stałe się w nim rozsiąść, nowy nabytek był już nieźle zakropiony. Śpiewali, opowiadali dowcipy, raz po raz wybuchając śmiechem, w ogóle nie zwracali na mnie uwagi. Trochę głupio, w końcu to ja ich zaprosiłem.
W rogu salonu, tuż przed ledową taflą samotnie chwiała się Agata zmieniając bezmyślnie pilotem programy. Taki kobiecy zapping. Na każdym z wrzuconych kanałów leciały reklamy cudownych produktów, na które zawsze nas stać. Podszedłem do niej by zagadać. Podałem drinka, sam jednocześnie mocno pociągnąwszy ze swojej szklanki. Poczułem miłe ciepło w gardle i zaraz po tym rosa potu pokryła moje czoło.
- Jest coś ciekawego w TV? – Zapytałem, próbując zagaić rozmowę.
- Nic, tylko reklamy. – Rzekła. Łyknęła alkohol jednym haustem i chwiejąc się odstawiła na komodzie szklankę odciskając równiutkie kółeczko z lepkiej cieczy na wypucowanej powierzchni mebla. Zestresowało mnie to. – Powiedz mi, co my tu dziś świętujemy? – Zabełkotała wprawiając mnie w stan permanentnej irytacji. Kurdę, nie wiedziała… To dla mnie taka ważna rzecz, a ona pełna ignorancji nie wiedziała!
- Oblewamy mój nowy samochód.- Odparłem hamując negatywne emocje.
- Samochód? Jaki samochód? Czy... – Zachwiała się i upadła. – Czyli to nie są twoje urodziny? A Maciek mówił, że od dzisiaj do następnej czterdziestki będziesz udupiony. – Mamrotała na klęczkach.
- Nic nie jarzysz. Chodziło mu o coś innego, wziąłem kredyt na 40 lat. – Wydukałem zawstydzony nachylając się nad dziewczyną.
Agata złapała się za usta. Policzki jej napęczniały, a oczy nabiegły krwią. Odruchowo podniosłem ją i z niezwykłą, jak na tę sytuację, sprawnością zawlokłem do łazienki. Nie chciałem by zarzygała mi dywan. Udało się. Ostatecznie nie wymiotowała. Wściekły zostawiłem ją klęczącą przed sedesem wróciłem sfrustrowany do towarzystwa. Jedynym gościem, który nadawał się jeszcze do rozmowy okazał się Tomaszek. Nie pił tyle, co wszyscy, bo od czasu zakażenia żółtaczką typu B, wysiadła mu wątroba. Zaprosiłem go, więc do garażu. Chciałem się wreszcie komuś pochwalić moim, a właściwie nie moim, tylko banku, nowym samochodem. Zeszliśmy po wąskich i krętych schodach do miejsca, w którym go przechowywałem. Gdy zaświeciłem światło zagwizdał z wrażenia.
- Niezła furka. Dużo cię kosztował? No przyznaj się...
Nie odpowiedziałem, chociaż ceny aut są ogólnodostępne i robienie z tego tajemnicy byłoby naiwnością. Jednak wstyd mi było się przyznać jak bardzo zdrenowałem sobie życie.
- No cóż, skoro nie chcesz powiedzieć, ok. – Odparł Tomaszek pragnąc przerwać niezręczne milczenie. – Wiesz, on jest zajebisty. – Dopowiedział, chcąc być miłym.
- Tak. To prawda. – Westchnąłem. - Od strony technicznej samochód jest spokrewniony pod względem konstrukcji ramy z modelem V12, jednocześnie jest to pierwszy samochód, który wykorzystuje technologię spiekania ramy. Rama, zawieszenie i silnik są wykonane z aluminium. Kolumna kierownicy i drzwi z magnezu. Ma on mniejszą masę i dwukrotnie większą sztywność od swojego poprzednika. Drzwi otwierają się do góry pod kątem 12 stopni. Ciekawostką jest deska rozdzielcza wykonana w technologii organicznej. Samochód uzyskał idealny rozkład masy 50:50. Silnik benzynowy V12, 48 zaworów po 4 na cylinder, pojemność 5939 cm³, moc 463 KM, prędkość 300 km/ h, od 0 do 100 w 4,3 sekundy. Nie jak jakieś tam ekologiczne trzycylindrowe gówno. – Ożywiony danymi wystrzeliłem jak z karabinu.
- Jest genialny. Niemal ci zazdroszczę.
- To wszystko racja, ale żeby zobaczyć, jak wielki jest i wspaniały to nie trzeba go zaraz kupować. Wystarczy przed nim stanąć i spojrzeć na niego. No i koniecznie nie trzeba w bezmyślny sposób wydawać przyszłych dochodów z reszty życia.
***
Skontaktuj się z nami
- +48 796 024 024
+48 18 52 11 355 - redakcja@podhale24.pl
- m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas