W poszukiwaniu śladów obecności człowieka
- To, co planujemy zrobić, to są badania powierzchniowe. Polegają na tym, że idziemy w teren z grupą studentów i mapujemy, to co znajdziemy w kontekście znalezisk archeologicznych. Mogą być to proste rzeczy, np. fragmenty kamienia, które specjalista rozpozna jako elementy narzędzi kamiennych z pradziejów. Mogą to być elementy ceramiki, czyli np. potłuczone garnki, używane przez człowieka kilka tysięcy lat temu, ale też kilkuset lat temu. Będą to dowolne ślady obecności człowieka, które widoczne są na powierzchni ziemi, gruntu - wyjaśnia dr Magda Kowal z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wybór obszaru nie jest przypadkowy. Na terenie tych miejscowości znajdują się skały, które wchodzą w skład Pienińskiego Pasa Skałkowego. W tym rejonie przodkowie mogli zaopatrywać się w skały potrzebne do produkcji rzeczy codziennego użytku.
- Gronków idąc od strony zachodniej, to jest pierwsze miejsce, gdzie mogą pojawić się te skały, które były potrzebne do produkcji narzędzi. Nowa Biała, Krempachy, Dursztyn - w tych miejscach mamy wychodnie skalne, tak zwany Pieniński Pas Skałkowy. Jest to rejon skalic wapiennych, tam występują też odpowiednie skały krzemionkowe. Były wykorzystywane w epoce kamienia do produkcji narzędzi - tłumaczy archeolożka.
Na powierzchni
Metodą badawczą nie będą wykopaliska. Naukowcy będą poszukiwać śladów obecności człowieka na terenach wcześniej naruszonych np. przez rolników bądź dzikie zwierzęta. Badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego przejdą przez teren i udokumentują znalezione elementy.
- W Polsce od lat 70. funkcjonuje program badań powierzchniowych, tzw. Archeologiczne Zdjęcie Polski. Polega na tym, że zazwyczaj na wiosnę grupy archeologów wychodzą w teren i szukają miejsc, takich jak zaorane pola, czy miejsca rozryte przez dziki, a więc takich miejsc, gdzie przy okazji naruszenia powierzchni gruntu, zabytki które pozostawił kiedyś człowiek, mogą zostać znalezione jako element krajobrazu. Takie zabytki mapujemy i potem na ich podstawie orientujemy się gdzie człowiek przebywał, gdzie nie przebywał, co robił, to zawsze jakaś informacja dla nas - wyjaśnia.
Własność prywatna? Respektujemy!
W trakcie prac nie będą występowały utrudnienia w dojeździe do posesji lub pól. Badacze liczą jednak na wyrozumiałość ze strony mieszkańców i umożliwienie swobodnych przejść przez teren.
- Będziemy się poruszać małą grupą, około 10 - 12 osób. Nie będzie żadnych utrudnień w dostępie do pól. Jeśli ktoś w trakcie badań powie nam, że mamy sobie iść, to my to respektujemy, bo to własność prywatna. Idąc w teren nie niszczymy niczego. Jeśli pole jest rozmoknięte, jest błoto, to nie będziemy w nie wchodzić, aby nie niszczyć zasiewów - uspokaja dr Magda Kowal.
Izabela Pudzisz