- Sezon, podobnie jak współpraca z chłopami, był bardzo dobry. Zadowoleni są wszyscy, pieniążki zarobione, a teraz trzeba wracać do chałupy i do roboty - mówi baca Marian Barnaś z Szymoszkowej.
W redyku uczestniczyło około pięciuset owiec, które przez całe lato wypasały się na halach w rejonie Gubałówki i Polany Szymszkowej. Teraz, zgodnie z tradycją, stado przeszło ulicami Zakopanego, mijając hotel Kasprowy i kierując się w stronę Bańskiej. Tam zwierzęta trafią z powrotem do swoich gospodarzy.
- Po drodze jeszcze troszkę popasiemy, żeby nie gonić. Na wieczór, koło piątej, chcemy być w Bańskiej. Jutro już będziemy rozdawać owce - zapowiada baca.
Codzienność juhasa - ciężka praca od świtu
Dla juhasów sezon pasterski to miesiące wymagającej pracy, często w trudnych warunkach. - Wstaje się o czwartej rano, trzeba podoić, mleko przywieźć do szałasu, zagrzać, zrobić z niego oscypki. Potem znowu dojarka, sprzątanie, wszystko od nowa. Lekko nie jest - opowiada Stanisław Sikoń, syn bacy.
Jak dodaje, praca przy owcach wymaga powołania i cierpliwości. - Trzeba to lubić, bo jak ktoś nie ma serca do zwierząt, to długo nie wytrzyma. My robimy to, żeby łąki były wypasane, żeby wyglądały tak, jak dawniej. Bo jak przestaniemy, to wszystko zarosną krzewy - mówi juhas.
Zima - czas odpoczynku, ale i obowiązków
Choć jesienny redyk kończy sezon na halach, praca pasterzy wcale się nie kończy. Owce zimą trafiają do gospodarstw, gdzie czekają je wykoty. - Trzeba je pilnować, czasem w nocy wstawać. To inna robota niż w tu, ale też ciężka - tłumaczy Sikoń.
Baca Barnaś dodaje, że sam ma około stu własnych owiec i kilka krów. - Nie ma lekko. Pieniądze zarobione, ale wczasy się nie należą. Trzeba doić, robić sery, dbać o swoje. To całoroczna robota - przyznaje.
Tradycja, która się zmienia
Jesienny redyk to nie tylko koniec sezonu, ale też święto dla rodzin baców i juhasów. - Cieszymy się, bo przez całe lato chłopów nie było. Teraz wracają, to w domu weselej. Trzeba im przygotować jedzenie, posprzątać, bo chłop to nie ma takiej ręki do porządku - śmieje się Aneta Pawlikowska, córka bacy.
Przyznaje jednak, że coraz mniej młodych chce pracować przy owcach. - Młodzi się wstydzą, że przy gospodarce robią. Wolą siedzieć w domu, ale oscypki jedzą. A jak nie będzie komu paść, to i oscypków nie będzie - mówi z przekąsem.
Bezpieczny sezon i nadzieja na przyszłość
Tegoroczny wypas na szczęście obył się bez dramatów. - Nie było wilków, tylko niedźwiedź się kręcił po lesie, ale my mu nie dokuczali, to i on nam nie dokuczał - wspomina baca Barnaś.
Redyk z Zakopanego do Bańskiej zakończył się w atmosferze radości i śpiewu. Owce wróciły do gospodarzy, a bacowie - do swoich rodzin. Dla nich to symboliczny moment - zamknięcie kolejnego sezonu i początek przygotowań do następnego.
e/r
Skontaktuj się z nami
+48 796 024 024
+48 18 52 11 355redakcja@podhale24.pl
m.me/portalpodhale24
Adres korespondencyjny
Podhale24.pl
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
ul. Krzywa 9
34-400 Nowy Targ
Informacje
Obserwuj nas





























Nie było dotacji i w Polsce hodowano kiedyś 5 mln owiec, dzisiaj jest zaledwie około 200 tys. Tak samo będzie z nami, rozumiesz to?