PODHALE. Od 3 miesięcy do 5 lat więzienia grozi kierowcy z autokaru z Gołdapi, który w lipcu ub.r. doprowadził do wypadku w Falsztynie, w którym poszkodowanych zostało 41 osób - informuje "Polska Gazeta Krakowska".
Nowotarska prokuratura oskarżyła 33-letniego kierowcę PKS w Suwałkach Grzegorza W. o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Według biegłych, w samochodzie nie był w pewni sprawny układ hamulcowy, a kierowca jechał szybciej niż pozwalały na to przepisy.
Do wypadku doszło 5 lipca ub.r. Kierowca autobusu z wycieczką z województwa warmińsko-mazurskiego, na zakręcie stracił panowanie nad kierownicą i najechał na tył innego jadącego przed nim autokaru. Ten przewrócił się na bok i sunąc po jezdni uderzył w samochód lublin. Prowadzony przez kierowcę, który spowodował wypadek, autobus, wypadł z kolei z jezdni i wpadł do rowu.
W obu autokarach znajdowało się ok. 75 osób. Nikt nie zginął, jednak wielu pasażerów zostało rannych.
Oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie popełnił błędu, a do wypadku doszło, gdyż autobus, należący do prywatnej firmy dla której pracował, od jakiegoś czasu nie był w pełni sprawny.
Źródło: Polska Gazeta Krakowska