- Apel do osób na kwarantannie: "Nie kłamcie ratownikom, nie chodźcie po sąsiadach na kawę, nie narażajcie innych i siebie"
- Szpital nowotarski prosi o przekazywanie środków ochrony osobistej
- W ostatnich dniach coraz częściej dostajemy wezwania do pacjentów z grupy ryzyka u których wywiad epidemiologiczny pod katem SARS CoV-2 jest dodatni. A dziś największym problemem całej służby zdrowia w tym momencie jest zaopatrzenie w środki ochrony osobistej. Na tę chwilę mamy zapewnione środki ochrony osobistej
- dodaje jego kolega, Piotr (mię zmienione), również doświadczony ratownik.
Paweł nie boi się o siebie. Jest młody, zdrowy, wie, że nawet jak się zarazi od pacjenta, to raczej nic mu nie będzie. - Ale sam się zastanawiam, co robić w sytuacji, gdy mam żonę, dzieci, rodziców. Przecież jestem dla nich teraz zagrożeniem. W pracy nie mam zapewnionej 100% ochrony, dlatego wracając do domu boję się, czy czegoś nie przywlokłem z pracy. Nie mam takiej możliwości, żeby przez czas trwania pandemii odizolować się od bliskich i z pracy wracać do jakiegoś wynajętego mieszkania. Nikt z nas nie może sobie też pójść na zwolnienie lekarskie, bo chłopaki są na kontraktach, czyli nie ma pracy, nie ma płacy - odpowiada. - Więc ryzykujemy i jeździmy, a przecież my też, jak wszyscy ludzie, mamy obawy o nasze zdrowie i bliskich. Jedziemy i nigdy nie wiemy, co nas spotka.
Ratownicy najbardziej obawiają się pacjentów, którzy podczas wywiadu epidemiologicznego nie będą mówić prawdy. - Jako grupa zawodowa pracowników ochrony zdrowia najbardziej obawiamy się wszyscy pacjentów nie mówiących prawdy, kłamiącymi odnośnie możliwych zakażeń lub kontaktu z osobami podejrzanymi o zakażenie SARS CoV -2 - dodaje inny ratownik z naszego regionu.
- Tacy ludzie ryzykują naszym zdrowiem i zdrowiem naszych bliskich. Ryzykują tym, że jeśli my wrócimy do pracy, to cała zmiana, wszyscy ludzie ze szpitala, z którymi mieliśmy kontakt, zostaną skierowani na kwarantannę i będą wyłączeni z pracy. Kto będzie wtedy ich ratował - pyta Paweł.
- Ograniczyłem kontakt z bliskimi. Z rodzicami czy teściami mnie spotykam się, bo są najbardziej narażeni. Do końca życia bym sobie nie wybaczył, gdyby z mojego powodu ktoś umarł - dodaje Piotr.
r/