- Chaos na sesji. Bałagan, błędy formalne, przerwy i słowotok radnych
- Niespodziewana zgoda na sesji. Radni pokazali, że potrafią się porozumieć
"Czemu to takie pilne"
- To inicjatywa klubu Razem Nowy Targ. Komisja miałaby przedstawić ustalenia i rekomendację sposobu pozyskania nieruchomości. Ponieważ były zgłaszane uwagi, że część radnych powiatowych jest również zaangażowana w temat rozwiązania sprawy przebudowy, to komisja będzie mogła zapraszać na posiedzenia inne osoby z głosem doradczym - tłumaczył lider klubu. Bartłomiej Garbacz. Jak dodał: - Kwestia przebudowy tego skrzyżowania to kwestia związana z przebudową jednego z najbardziej newralgicznych punków na mapie drogowej naszego miasta, który od kilku lat wzbudza kontrowersję i czas podjąć działania, spróbować w większym gronie ustalić warunki, na jakie przystaliby właściciele nieruchomości i próbować znaleźć porozumienie z tymi osobami, aby było możliwe przebudowanie tego skrzyżowania.
- Dlaczego robi to pan w formie wrzutki? Był czas, by projekt uchwały przedyskutować, więc czemu to takie pilne? - zapytał radny Grzegorz Luberda.
- To nie jest wrzutka - oponował radny Garbacz. - Ale nie było jej w porządku obrad, dopiero podczas sesji projekt został zgłoszony i wprowadzony pod obrady - upierał się radny Luberda.
Skrzyżowanie stało się węzłem kłopotów
O tym skrzyżowaniu pisaliśmy wielokrotnie. Jest małe, nie pozwala na płynną jazdę, nie daje kierowcom komfortu obserwowania ruchu na dojazdach. Plany przebudowy rozbiły się o brak porozumienia z Pawłem Leją, który ma tam dom i sklep. Przebudowa oznaczałaby zahaczenie o jego działkę. Państwo Lejowie uznali, że inwestycja zagraża ich interesom i zaczęli domagać się od Miasta rekompensaty w postaci finansowej albo otrzymania w zamian innej miejskiej działki. Burmistrz uznał roszczenia za wygórowane. Potem powiat widząc, że sprawa generuje coraz większe kłopoty - wycofał się z projektu wspólnej z miastem inwestycji. Uznano, że albo zmiana organizacji ruchu albo budowa nowej drogi rozwiąże problem i odstąpiono od pomysłu przebudowy krzyżówki.
To się nie spodobało Esterze i Pawłowi Lejom i zaczęła się - nazwijmy to - akcja happeningowa, w postaci plakatów, banerów wzywających burmistrza do szybkiej przebudowy, instalacji z wykorzystanie taczek i sugestywnych transparentów z napisami pod adresem burmistrza itp. Po drodze były też sprawy sądowe, przeprowadzane kontrole. Jednym słowem - na porozumienie nie było szans.
Wtedy na scenę wkroczył Bartłomiej Garbacz, który w trakcie kampanii w wyborach na burmistrza zapowiedział, że wie jak problem rozwiązać. Jego zdaniem wystarczy powołanie komisji, która pozna wszystkie fakty i wyda burmistrzowi rekomendacje - co ten ma zrobić.
Wpłata od państwa Lejów na kampanię Bartłomieja Garbacza
- Czy jest to związane z tym, że na pański komitet wyborczy została wpłacona pewna kwota w czasie wyborów od tego państwa, których ta sprawa dotyczy? - zapytał wprost na sesji radny Luberda.
- Nie jest to kompletnie z tym związane. Inicjatywa rozwiązania problemu, który ciągnie się od 5 lat - to nie tylko pomysł naszego klubu, ale i Stowarzyszenia Nowy Targ dla Mieszkańców. Mówili o tym też radni z innych klubów i radni z powiatu nowotarskiego. Tu chodzi o interes społeczny, więc projekt powołania komisji jest nad wyraz uzasadniony - przekonywał radny Garbacz.
Zwracając się do niego, Marek Mozdyniewicz zapytał, czy nie uważa, że "taka komisja i ciężar mediacji powinien spocząć po stronie starostwa, które jest zarządcą skrzyżowania, a udział Miasta powinien być mniejszy".
- Mówimy o przebudowie fragmentu skrzyżowania drogi wyższej kategorii, czyli powiatowej i miejskiej. Ale kwestia pozyskania terenu jest ściśle powiązana z przebudową fragmentu drogi miejskiej - odparł Bartłomiej Garbacz. Na uwagę, że nawet Powiatowy Zarząd Dróg odstąpił od dokończenia zrid-u - Garbacz odmówił komentarza, twierdząc, że w tej sprawie powinien wypowiedzieć się PZD.
- Przez 9 lat, albo i dłużej ta sprawa nie była załatwiona. Jedyne słowa jakie mi się cisną na usta, to - że jest to skandaliczne, że w Nowym Targu jest takie miejsce, w którym nie można się porozumieć i cierpią na tym mieszkańcy - dodał Jan Sięka. Zastrzegł, że "nie chodzi o wybranych mieszkańców, ale bardzo dużą część nowotarżan, którzy cierpią z tego powody, że nie można było dojść do porozumienia".
Brak chętnych, czyli członkowie komisji z łapanki
Okazało się, że radni nie garną się do pracy w takim zespole.
- Jako współautor tej inicjatywy uchwałodawczej proponuję, by w skład komisji weszli przedstawiciele wszystkich klubów Rady Miasta, bo jak pan przewodniczący Sięka słusznie zauważył - przebudowa tego skrzyżowania to to problem ogólnomiejski. Dlatego z ramienia klubu Razem Nowy Targ zgłaszam Wojciecha Krauzowicza - zaproponował radny Garbacz. Wymieniony zgodził się.
Maciej Tokarz z klubu Nowy Targ dla Mieszkańców wskazał Dariusza Jabconia - ten także się zgodził. Gabriel Samolej z klubu PiS zgłosił Jana Łapsę, który odmówił, ale zaproponował na swoje miejsce Tadeusz Morawę. W ten sposób było już trzech kandydatów.
Wobec przedłużającej się ciszy - zaczęło się polowanie na kolejnych członków. Dariusz Jabcoń wywołał Marka Mozdyniewicza, który "prowadził już komisję, posiada wiedzę, może podpowiadać, doradzać" (nie wyraził zgody), Marcin Jagła - Łukasza Brzostowskiego, który "mieszka w okolicy, problem jest mu znany dlatego kandydatura wydaje się odpowiednia" (nie wyraził zgody), Szymon Fatla - Danutę Szokalską - Stefaniak, która "jako osoba szanowana na Grelu, wybierana do Rady od lat, byłaby dobrym wyborem". Wywołana grzecznie podziękowała za miłe słowa i odmówiła.
Kto wymyślił, niech realizuje
Bartłomiej Garbacz zaproponował Grzegorza Luberdę. Lider klubu Nasze Miasto kolejny raz wyraził wątpliwości co do przejrzystości sytuacji. - Panie przewodniczący, panie Bartłomieju. To jest pana projekt uchwały, dlatego uważam, że to pan powinien zasiąść w tej komisji. Jak już powiedziałem - my, jako klub nie lubimy być zaskakiwani. Dla nas to jest wrzutka. Mamy mieszane uczucia w związku z tym, że wiemy iż była wpłata na pana komitet wyborczy (od zainteresowanych - przy. red.) więc nam ta sprawa się do końca nie podoba. Odmawiamy pracy w tej komisji. Natomiast jako wolni radni będziemy mogli przyjść na posiedzenia i posłuchać. Ja odmawiam kandydowania do tej komisji, ale zgłaszam pana Garbacza, bo mówił w kampanii wyborczej o tej komisji, więc niech w niej zasiądzie - zaproponował radny Luberda.
- Co do zasady nie chciałem brać udziału w pracach komisji, ale w związku z tym, że mamy bojkot ze strony klubu Nasze Miasto, to wyrażam zgodę na pracę w tej komisji - ustąpił radny Garbacz.
Za ciosem poszła Katarzyna Wójcik zgłaszając Macieja Tokarza, bo "głos prawnika w komisji - to atut". Sytuację ratował Jan Sięka, który oznajmił, że zgłasza sam siebie, bo on "bardzo chętnie będzie zasiadł w tej komisji".
"Zgadzam się, ale się nie cieszę"
Potem była kolejna niezręczna sytuacja, czyli wybór przewodniczącego komisji. Zaczęło się tak samo jak przy poszukiwaniach członków.
Wywołany radny Krauzowicz - odmówił, podobnie jak Dariusz Jabcoń. Trzeci członek komisji - Maciej Tokarz chcąc najwyraźniej uniknąć sytuacji, że kolejni członkowie będą odmawiać - zgodził się na bycie przewodniczącym. Zgodę okrasił ironicznym "zgadzam się, ale się nie cieszę".
Sabina Palka
Takie bardziej subtelne wypowiedzi są ubrane w elegantsze słowa a znaczą to samo