Przez przejście graniczne w Jurgowie przejeżdżają dziesiątki zagranicznych tirów, które następnie rozjeżdżają drogi Podhala. Tymczasem na samym przejściu, z założenia turystycznym, obowiązuje ograniczenie do 7,5 tony.
Od czasu wejścia Polski do strefy Schengen, z przejścia w Jurgowie zniknęła stała kontrola, co kierowcy tirów natychmiast wykorzystali. Tymczasem - jak pisze „Polska Gazeta Krakowska” - mieszkańcy powiatu tatrzańskiego chcą, by policja i Straż Graniczna coś zrobiły z wielkotonażowymi pojazdami rozjeżdżającymi lokalne drogi.
- Ruch tirów się nasila - mówi Andrzej Pawlak, sołtys Jurgowa. - Miało tu być przejście turystyczne, a robi się towarowe. Ciężarówki stanowią realne zagrożenie dla turystów i mieszkańców.
Na drogach dojazdowych do granicy nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o tonaż. I trudno je wprowadzić, bo zakłóciłoby ruch miejscowych składów budowlanych i zahamowało rozwój rodzimych inwestycji. Ograniczenie obowiązuje natomiast na samym przejściu. I ten właśnie zakaz może być orężem dla tatrzańskich samorządowców w walce z zagranicznymi ciężarówkami. - Zależy nam na turystach i dobrych drogach - zaznacza Edward Tybor, przewodniczący Rady Powiatu Tatrzańskiego. - Jeśli ciężarówki nie mogą przekraczać granicy, to trzeba na niej postawić patrole. Tybor zaapelował o to do zakopiańskiej policji, a komendant Józef Łukasik, pomimo braków kadrowych, taką pomoc obiecał.
Źródło Polska Gazeta Krakowska