Poznajcie Ludwinę Makuch, która urodziła się 8 listopada 1914 roku w Szaflarach. Była działaczką podziemia niepodległościowego podczas II wojny światowej - łączniczką Konfederacji Tatrzańskiej. Aresztowana za działalność konspiracyjną trafiła do Palace - słynnej katowni Podhala, a następnie Montelupich.
Zostaje przywieziona do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz pierwszym transportem Polek 27 kwietnia 1942 r. Od tamtej chwili staje się numerem obozowym 6828.
"Rankiem 27 kwietnia 1942 r. Niemcy przywieźli do obozu Auschwitz pierwszy transport Polek z krakowskiego więzienia Montelupich. Większość kobiet z tego transportu została wcześniej aresztowana na terenie Krakowa za działalność konspiracyjną."
"[...] załadowano około 70 kobiet (wśród nich byłam i ja) na kryty samochód i wywieziono. Prawie wszystkie byłyśmy przekonane, że jedziemy do obozu w Oświęcimiu. O obozie tym słyszałyśmy wcześniej. Niektóre kobiety z transportu łudziły się, że nie jedziemy do Oświęcimia, gdyż tam nie było obozu dla kobiet. Większość z nas podchodziła jednak do tego sceptycznie. Okazało się, że nasze przypuszczenia okazały się niestety trafne. Wypędzono nas z samochodu.
Znajdowałyśmy się na terenie obozu w Oświęcimiu. [...] Tym, co zobaczyłyśmy, byłyśmy wstrząśnięte do głębi. Jedna więźniarka z naszego transportu, Ślązaczka Julia Habryka, powiedziała: ?Dziouchy, toć my tu nie wytrzymiem nawet dnia?".
"Kąpiel odbywała się w 3 albo 4 bloku. Dzisiaj już dokładnie nie pamiętam. Po niej wydano nam pasiaki oraz drewniaki i zapędzono do bloku nr 8. Ja zamieszkałam na parterze. Były tam wtedy już trzypiętrowe prycze. Początkowo spałyśmy na siennikach pojedynczo, gdyż było nas jeszcze mało. [...] Później przywieziono transport z Tarnowa. Blokową była Polka ze Śląska. Na imię miała Lidia".
"Po dokonaniu wszystkich czynności wstępnych, które wyżej opisałam, umieszczono mnie na bloku 8. Spałyśmy na trójpiętrowych pryczach, a warunki higieniczne, w porównaniu z późniejszymi w Brzezince, były dobre. Mieszkając w obozie macierzystym, przez krótki okres czasu pracowałam na Bunie. [...] "Po przybyciu do obozu nie przechodziłyśmy żadnej kwarantanny. Już na drugi, albo trzeci dzień poszłyśmy do pracy. Początkowo zatrudniono nas przy kopaniu rowów poza terenem obozu. Od obozu na miejsce pracy było około 10 km marszu w kierunku Brzeszcz. Później zatrudniono nas przy oczyszczaniu terenu pod budowę fabryki, chyba Buny. Musiałyśmy wycinać zarośla, wyrywać chwasty i wykonywać różne inne prace"