Przypominamy artykuł o Marcie Wasikowskiej z Poronina. Mama 8-letniego syna nadaj potrzebuje pomocy. Jej stan pogarsza się, nie może już wychodzić z domu. Poprzednim razem, w listopadzie, gdy pierwszy raz o niej napisaliśmy, czytelnicy Podhale24.pl otworzyli serca i stanęli na wysokości zadania. Wierzymy, że i tym razem pomożecie. Bo jak nie Wy, to kto?!
Walkę prowadzi na dwóch frontach. Z chorobą, która ją zabija i o lepszy los dla chorego, 8-letniego synka oraz schorowanej matki. Zawiodło wszystko - system, placówki, urzędy, służba zdrowia. Nie zawiedli tylko ludzie, organizujący pomoc za sprawą "zrzutki". Ta pomoc nadal jest potrzebna, teraz jak nigdy wcześniej.
Marta kiedyś doskonale sobie radziła. Pierwszy cios przyszedł w 2022 roku - COVID-19 zabił jej dobrze prosperującą kwiaciarnię w Poroninie. Kolejny cios to choroba synka, Stasia - przewlekłe zapalenie przewodu pokarmowego, astma, alergia i walka o jego zdrowie w szpitalu w Prokocimiu.
Ale to wszystko było dla losu mało. Lekkie potknięcie Marty podczas schodzenia z Lubonia Wielkiego, niewielka - zdawać by się mogło - ranka na nodze, która poskutkowała ogólnym stanem zapalnym organizmu. Podejrzenie sepsy, groźba amputacji, pół roku walki w szpitalu.
I tym jednak los się nie zadowolił, zsyłając Martę na onkologię do Gliwic. Prawdopodobnie nieuleczalny chłoniak, choć nadzieja umiera ostatnia.
Dziś mieszka z matką i synkiem w wynajmowanym mieszkaniu. Terminy badań, leczenia - odległe, może ich nie doczekać. Ciepła, ambitna, pomagająca innym przez wiele lat kobieta, jest dziś nie do poznania, wszystko to, co ją spotkało na przestrzeni ostatnich dwóch lat odcisnęło niewyobrażalne piętno. Jakakolwiek praca wykluczona, gdy boli wszystko, a ból jest niewyobrażalny.
Wraz z nią, w wynajętym mieszkaniu, chore dziecko i mama, i brak jakichkolwiek środków do życia, bo z powodu wcześniejszej upadłości konsumenckiej nie ma renty. Krwotoki z nosa, zawroty głowy, gigantyczne zmęczenie, zalewające zimne nocne poty, wciąż towarzyszący stan zapalny, atakujący obie nogi, antybiotyki zażywane niczym witaminy, a przy tym osamotnienie, depresja, brak nadziei i coraz mniej siły do walki.
Zbiórka to jedyny dochód Marty, rodzina funkcjonuje jedynie dzięki ludziom dobrego serca.